Wyobraźcie sobie najgłupszy pomysł na kanał youtubowy. Np. skupowanie śmieciowych zabawek najniższej jakości czy taniej elektroniki i pokazywanie tych wszystkich śmieci od kamery na tle stojącej w salonie sofy. Brzmi idiotyczne?
To teraz wyobraźcie sobie też, że właśnie w skrócie przybliżyłem wam zamysł stojący za jednym z najzabawniejszych miejsc na YouTube, szczególnie jeśli lubicie złośliwy, brytyjski humor i piękny angielski akcent okraszony przyjemną barwą głosu. Stuart Ashen, bo tak nazywa się dżentelmen, którego dłonie widzimy w tych wszystkich filmach, swoją działalność podsumowuje jeszcze krócej - banner na jego kanale mówi bowiem “Stuart Ashen - comedy, technology, idiocy”.
W czym tkwi siła filmów pana Ashensa? Moim zdaniem jest to zasługa trzech elementów.
Po pierwsze - forma. Filmiki Stuarta zwykle wyglądają identycznie - są to improwizowane rozpakowania i demonstracje działania rozmaitych zabawek czy gadżetów, opatrzone dowcipnym komentarzem, dosadnie opisującym jakość wykonania czy sposób działania przedmiotu. Zazwyczaj widzimy tylko fragment sofy, przed którą ustawiona jest kamera, dłonie prowadzącego, no i oczywiście omawiany produkt. Prosto, konkretnie i do rzeczy. Forma ta jednak nie zagrałaby tak dobrze, gdyby nie drugi element...
...a mianowicie sam komentarz. Z racji tego, że jest improwizowany i nagrywany na żywo, tylko od elokwencji i poczucia humoru prowadzącego zależy, jak wypadnie efekt końcowy. A Ashens to wyjątkowo zabawny i wygadany gość, którego po prostu miło się słucha. Reakcje na prezentowane produkty wydają się naturalne i niewymuszone, humor nienachalny i inteligentny, a całość ma taki fajny, kameralny i luźny klimat. Stuart bywa złośliwy i ironiczny, ale kiedy trzeba, potrafi też omawiany przedmiot pochwalić - choć zazwyczaj niewiele ma ku temu okazji.
Ostatnim elementem tej układanki jest dobór obiektów poddawanym recenzji. Wszystkie te tanie, naprawdę fatalnie wykonane zabawki z brytyjskich Poundlandów (odpowiedników naszych rodzimych sklepów typu “wszystko po 5 zł” i podobnych), bezczelne chińskie podróbki markowych sprzętów elektronicznych (np. fejkowe iPhony czy proste gierki elektroniczne wzorowane na rozmaitych konsolach) czy absolutnie niejadalne, obleśne gotowe dania (jakie także można kupić w Poundlandzie) śmieszą już same w sobie - a co dopiero z udanym komentarzem. Do tego dochodzą okazjonalne testy “poważnego” sprzętu (np. ostatnio Nintendo 3DS czy WiiU), aplikacji, wydań kolekcjonerskich gier komputerowych czy recenzje tematyczne w związku z jakimś zbliżającym się świętem. Materiały są zresztą publikowane bardzo regularnie, przynajmniej raz w tygodniu.
Jeśli więc szukacie kanału, przy którym można się odprężyć i pośmiać (może nie histerycznie w głos, ale zwyczajnie uśmiechać pod nosem), na którym nikt nie robi z siebie pajaca, nie ma wymuszonych dowcipów, a dominuje subtelny, angielski humor - kanał Ashensa to wówczas dobry wybór. Polecam gorąco, ten akcent i głos są uzależniające.