REKLAMA

Ricky Gervais radzi sobie z depresją po brytyjsku. „After Life” to nowy serial od Netfliksa

Ricky Gervais to jeden z tych twórców, którzy w XXI wieku dali drugie życie komediom w brytyjskim stylu. Twórca oryginalnej wersji „Biura” oraz „Statystów” od pewnego czasu ma bardzo dobre relacje z Netfliksem. Na platformę trafiła właśnie nowa czarna komedia jego autorstwa. Jak wypada 1. sezon „After Life”?

after life netflix recenzja
REKLAMA
REKLAMA

„After Life” to pod każdym względem serial-dziecko Ricky'ego Gervaisa. Brytyjski twórca gra tu główną rolę, reżyseruje, napisał też scenariusz. Nowa produkcja Netfliksa stanowi swoistą mieszankę czarnej komedii i obyczajowej opowieści ukazującej wycinek życia niewielkiej grupki bohaterów. A spośród nich najważniejszy jest oczywiście Tony.

To uwielbiający psikusy i sarkastyczne docinki mężczyzna w średnim wieku. Pracuje jako reporter dla lokalnej darmowej gazety, w której opisywane są najbardziej banalne i głupie zdarzenia z życia mieszkańców. Problem w tym, że Tony cierpi na głęboką depresję po tym, jak jego żona i zarazem miłość życia umarła na nowotwór piersi. Przed popełnieniem samobójstwa w pierwszej chwili powstrzymuje go tylko konieczność nakarmienia psa. Grany przez Gervaisa mężczyzna postanawia więc odłożyć tę decyzję w czasie. Bo najpierw chce powiedzieć ludziom wszystko, co naprawdę myśli i nazywa to swoją supermocą.

„After Life” zdecydowanie nie jest serialem dla wszystkich.

Tego typu zdanie to w pewnym sensie truizm, bo tak naprawdę nic nie jest dla wszystkich. Nowy serial Netfliksa należy jednak z całą pewnością nazwać specyficznym dziełem. Na najbardziej podstawowym poziomie nie dzieje się tu zbyt wiele. Gervais zdecydował się na bardzo minimalistyczną, spokojną formę, która będzie dobrze kontrastować z zachowaniami i nastrojem głównego bohatera. Dlatego fani imponujących wizualnie seriali raczej nie mają tu czego szukać. Choć stonowana estetyka niekiedy zostaje pobudzona przez kręcone z ręki sceny z żoną Tony'ego, gdy ta jeszcze żyła.

Nie oznacza to oczywiście, że „After Life” jest nudnym serialem. Wielbiciele ostrych, niepoprawnych politycznie żartów i utrzymanych w komediowej stylistyce rozmów na poważne tematy (śmierć, ateizm i ludzka głupota to tylko niektóre z nich) będą zadowoleni. Gervais wykorzystuje tu swoje doświadczenie stand-upera i bezlitosnego komentatora rzeczywistości. „After Life” nie działało by jednak, gdyby nie dosyć duże serce, które pozwala w inteligenty sposób wyważyć momenty czarnego humoru i głębokich wzruszeń. Pozytywny, obyczajowy rys zapewniają przede wszystkim bohaterowie drugoplanowi, którzy próbują pomóc Tony'emu w radzeniu sobie ze śmiercią żony.

Dlatego „After Life” w żadnym momencie nie wydaje się nużące, o ile oczywiście pierwsze wrażenie widza będzie pozytywne.

Potrafię sobie wyobrazić wielu użytkowników serwisu, którzy po premierowym epizodzie dadzą sobie z dziełem Gervaisa spokój. Bo po prostu szukają zupełnie innego rodzaju rozrywki. Ci, którzy postanowią dać mu szansę nie zawiodą się. Również dlatego, że mowa też o stosunkowo krótkiej produkcji jak na Netfliksa. „After Life” liczy sobie zaledwie sześć odcinków (każdy trwa od 25 do 30 minut).

REKLAMA

Osobiście wolałbym, żeby w serialu Netfliksa wydarzyło się jednak nieco więcej. Zwłaszcza w kwestii dosyć przewidywalnego i nieco zbyt schematycznego zakończenia. „After Life” raczej nie pojawi się w żadnych zestawieniach najlepszych seriali roku, ale to wystarczająco zabawne i inteligentne dzieło, żeby nie uznać tych niecałych trzech godzin za czas stracony. Po raz kolejny okazuje się, że nazwisko Ricky'ego Gervaisa jest dowodem odpowiedniej jakości.

Serial „After Life” jest już dostępny na platformie Netflix.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA