REKLAMA

Bill Cosby wyszedł z więzienia i wraca na scenę. W odpowiedzi wkurzony Mickey Rourke opowiada wstrząsającą historię jego ofiary

Po niecałych trzech latach odsiadki Bill Cosby wyszedł na wolność. Teraz zamierza wrócić na scenę: podobno promotorzy i kluby komediowe już grzeją mu miejsce. Nikt nie wie, jak wielka była skala seksualnych przestępstw, których się dopuścił; nawet teraz kolejne osoby, w tym aktor Mickey Rourke, oskarżają komika.

bill cosby powrót mickey rourke oskarzenia
REKLAMA

Jakkolwiek liczne jest grono osób przytakujących oswobodzeniu 83-latka, równie wiele głosów – w tym tych ze środowisk filmowych i telewizyjnych – wyraża głębokie ubolewanie z tego powodu. Aktor Mickey Rourke opublikował na swoim instagramowym profilu gniewny wpis ilustrowany portretami kilkudziesięciu osób utrzymujących, ze padły ofiarą Cosby'ego, oraz zdjęcie byłego więźnia. Okazało się, że Rourke spotykał się niegdyś z dziewczyną, która przed laty opowiedziała mu o tym, co zrobił jej komik. We wpisie czytamy:

REKLAMA

Aktor opisał wspomnienie rozmowy z płaczącą, załamaną dwudziestolatką, która opowiedziała mu o swoim kontakcie z Cosbym. Dziewczyna, wówczas modelka, poznała gwiazdora na jednym z eventów. Ten zaoferował jej lekcje z aktorstwa i zaprosił ją na kolację do swojego domu, gdzie miała być również jego żona. Gdy kilka dni później modelka zjawiła się na kolacji, w rezydencji Cosbych zastała jedynie pana domu. Ten podał jej kolację i wino; już po 15 minutach dziewczyna poczuła, że zaczyna tracić przytomność i wpadła w panikę. Wywiązała się szarpanina, którą wygrał Cosby. Miał wykręcić jej ręce, rzucić na podłogę i usiąść na niej.

Po tym wyznaniu Rourke zapytał dziewczynę, dlaczego nikomu o tym nie powiedziała i nie poszła na policję. Ta odparła, że „on był wielką sławą, a ja nikim”. Prawdą jest, że wówczas (i jeszcze długo później) wiele ofiar wychodziło z takiego założenia, a Hollywood chroniło „wybryki” swoich ludzi, czego przykładów poznaliśmy już wiele. Zresztą Mickey Rourke twierdzi, że do wszystkich zarzucających Cosby'emu molestowanie kobiet można z pewnością doliczyć drugie tyle – obawiających się powiedzieć komukolwiek prawdę, przerażonych.

Bill Cosby był królem życia.

Wszyscy go uwielbiali. Od dziecka wyróżniał się nie tylko talentem do rozśmieszania, ale też serią innych nieprzeciętnych umiejętności. Zaczynał, występując w mniejszych w klubach, w końcu trafił na Manhattan, którego publiczność go pokochała, stamtąd wyruszył w pierwszą trasę, budując bazę fanów w największych amerykańskich miastach. W telewizji pojawił się na początku lat 60., a występy w talk-show umożliwiły mu podpisanie kontraktu z samym Warner Bros. Niedługo później wydał pierwszy komediowy album (w przyszłości znaczna część spośród dwudziestu wydanych doczekała się prestiżowych nagród). Dawało radę, ale prawdziwy sukces Billa Cosby'ego miał dopiero nadejść.

Sitcom NBC „Bill Cosby Show” był czymś innym, prawdziwym hitem. To dzięki niemu zdobył prawdziwą sympatię i sławę w latach 1984-1992. Kolejny serial, „Cosby”, skasowano już po czterech sezonach, a komik już nigdy więcej nie zagrał w żadnym sitcomie. W międzyczasie jego nieślubna córka próbowała wymusić od niego 40 mln dolarów w zamian za utrzymanie ich pokrewieństwa w sekrecie, za co trafiła do więzienia. Kilka mniejszych i większych skandali nieco zburzyło obraz artysty w oczach milionów fanów, a po 2000 roku Bill Cosby nie parał się już aktorstwem i choć po latach mówiono, że NBC planuje wskrzesić jego karierę, wszystkie pogłoski urwały się w momencie, w którym pojawiły się pierwsze formułowane w przestrzeni publicznej oskarżenia o molestowanie seksualne. Był 2014 rok.

W „Vanity Fair” pojawił się wstrząsający artykuł z historią komika, niedługo później zrealizowano pełen obciążających wyznań film dokumentalny, a na okładce „New York Magazine” pokazano twarze 35 kobiet, które utrzymywały, że Bill Cosby wykorzystał je seksualnie. Zawrzało. Szanse na powrót do branży zostały pogrzebane, popularne stacje nie chciały mieć z aktorem nic wspólnego, ba, usunęły nawet powtórki serialu z ramówek. W sumie o nadużycia czy gwałt oskarżyło go ponad 60 kobiet.

W 2018 roku odbył się głośny proces, w którym aktor był sądzony za napaść na Andreę Consand. Kobieta złożyła sprawę do sądu na kilka dni przed jej przedawnieniem, tuż po przedstawieniu nowo ujawnionych dowodów. Cosby miał odurzyć ją narkotykami i zgwałcić we własnym domu. Ostatecznie przegrał proces, został uznany za winnego i skazany na 3. do 10. lat więzienia. Długość odsiadki miała być uzależniona od jego sprawowania i udziału w specjalnej terapii. Wydający wyrok sędzia nazwał komika „agresywnym drapieżcą seksualnym” i zaznaczył, że każdy jest równy wobec prawa, niezależnie od tego, kim był w przeszłości.

W więzieniu Cosby odmawiał leczenia, nie wykazał się dobrym sprawowaniem i nie okazywał żalu. Sąd odrzucił wniosek o zwolnienie warunkowe, ale Cosby i tak wyszedł z więzienia. W związku z uchybieniami w trakcie procesu sąd najwyższy Pensylwanii unieważnił wyrok. Decyzja sądu to, zdaniem wielu komentujących i mediów, splunięcie w twarze ofiar. „Zawsze podtrzymywałem, że jestem niewinny” – powiedział komik. Rzecz w tym, że to bzdura.

Bill Cosby przyznał się bowiem do napaści seksualnej na Consand i podania jej środków odurzających.

REKLAMA

I choć na mocy ugody oficjalne zeznania komika nie miały być wykorzystane, faktem jest, że tak liczne oskarżenia i proces dość jednoznacznie wskazują na winę aktora. Jego sprawa toczyła się w czasie, gdy #MeToo dopiero się kształtowało, a pierwsze oskarżenia pojawiły się znacznie wcześniej. To była jedna z tych spraw, które zainspirowały inne ofiary i zmotywowały je do walki, którą wcześniej uznawano za z góry przegraną.

Tymczasem Cosby planuje powrót na scenę. Jego rzecznik, Andrew Wyatt, powiedział: „wielu promotorów już do nas dzwoniło. Właściciele klubów też się z nami kontaktują. Ludzie chcą go oglądać!” I tak też się pewnie stanie: obejrzą go tłumy. Ciekawi, co opowie ta wypuszczona z więzienia, 83-letnia przebrzmiała gwiazda, którą sam sędzia nazwał przestępcą, seksualnym drapieżcą. Śmieszek, którego o okrutne czyny, w tym podstępne odurzanie i gwałty, oskarża kilkadziesiąt kobiet. Chcą zobaczyć, jak będzie się zachowywał; usłyszeć, co powie. On da im show i zarobi trochę kasy, świadom, że oto kolejny raz udało mu się postawić na swoim.

A co z ofiarami? To, co zawsze.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA