Książka na weekend: Nowa historia Christiane F. to dalej opowieść o matce-heroinie. Ale nie tylko
35 lat po książce "My, dzieci z dworca ZOO" Christiane Felscherinow wychodzi z cienia i ponownie opowiada o swoim życiu. Życiu, które po kontrowersyjnej spowiedzi trzynastolatki, wcale nie stało się proste i pełne ulgi. "My, dzieci z dworca ZOO" zapewniło Christiane F. sławę i możliwość poznania wielu osób, które zachwycały i emocjonowały się losem młodej ćpunki. Ćpunki, która stała się głosem pokolenia, wyrazem buntu młodzieży, nie godzącej się na ówczesne realia i pragnącej po prostu odpłynąć. Ćpunki, która jest samotna, i która z narkotyków nie będzie mogła zrezygnować do końca życia.
"Christiane F. Życie mimo wszystko" to biografia wyjątkowa, która jest kontrowersyjna tak mocno, jak jej główna bohaterka. Ale nie w ten tabloidowy sposób, w którym wszystko jest przerysowane i ma za zadanie przyciągnąć czytelnika na siłę, nie oferując tak naprawdę nic w zamian. Opowieść Christiane napisana we współpracy z Sonją Vukovic urzeka swoją bezpretensjonalnością, szczerością i gorzką prawdą. Bo nie przeczytamy w tej książce szczęśliwego zakończenia, bo nie dowiemy się, że wraz z popularnością przyszło cudowne życie wolne od uzależnień i pełne prawdziwych przyjaźni. Christiane F. mimo wielu relacji, jakie nawiązała, nigdy nie była w stanie nikomu w pełni zaufać, dlatego zawsze czuła się wyobcowana. I to wyobcowanie, ten lęk, tę wrażliwość i ból próbowała zdusić heroiną. Tą samą, która o mało co nie wpędziłaby jej do grobu kilkadziesiąt lat temu.
W "Życiu pomimo wszystko" Christiane jest gawędziarzem. Oto kobieta, która była napiętnowana, i która jednocześnie była zjawiskiem na miarę nadzwyczajnego dzieła sztuki, stworzonego przez jakiegoś szalonego artystę, streszcza nam swoje ostatnie kilkadziesiąt lat życia. I rzeczywiście, jest co opowiadać! Całe życie Christiane, począwszy od "My, dzieci z dworca ZOO", a skończywszy na jej aktualnej, zdawałoby się, spokojnej już egzystencji, jest ciekawe, pełne przygód, niestworzonych historii, pasji, namiętności, walki i bólu. Czasem mówi się, że w życiu trzeba wszystkiego spróbować, aby nie żałować, że się czegoś nie zrobiło. To hasło świetnie oddaje ponad pięćdziesiąt lat życia Christiane Felscherinow, bo w jej życiu nie ma chyba luki, którą dałoby się wypełnić czymś nowym. Jak powiedziała w jednym z wywiadów i powtarza to w książce, wie, że niedługo umrze, ale nie potrafiłaby żyć inaczej. Bo to po prostu jej życie. Takie, jakie wybrała.
Oprócz ciągłych powrotów do narkotyków (heoriny, koki, haszyszu, marihuany, LSD) i zmagania się z alkoholizmem, Christiane przeżyła mnóstwo romansów, które niestety nie zawsze kończyły się dla niej dobrze, bo wiązała się z osobami podobnie jak ona uzależnionymi. Ćpun przyciąga ćpuna, tak właśnie uważa Christiane. Jej liczne związki i ciągła niestabilność doprowadzały do jej sukcesywnej utraty wiary w siebie. Do dziś Christiane jest pełna kompleksów i niewiary w czyjeś dobre intencje, trudno jej się otworzyć. Część swoich grzechów przypisuje domowi rodzinnemu, który daleki był od wzorców. Ojciec alkoholik bił ją, jej siostrę i jej matkę, a ta ostatnia wdawała się w romanse i tak naprawdę nie interesowała żadną z córek. Christiane przez całe życie popełnia błędy młodości - ponownie jest notowana (tym razem trafia do więzienia), ponownie jest na skraju wyczerpania psychicznego i fizycznego.
Ale oprócz cieni w jej życiu jest też trochę promyków nadziei. Jednym jest jej życie pełne muzyki, sławnych ludzi, które co prawda nie do końca do niej pasowało, ale było fascynującą przygodą. Bo kto z nas nie chciałby poznać Davida Bowie'go, Andy'ego Warhola i innych sławnych ludzi świata rozrywki i sztuki? Promykiem była też jej wierna przyjaciółka, Anna oraz jest jej syn, Philip. I to dla niego Christiane gotowa jest zrobić wszystko. Mimo wszystko żyć. Życiem, burzliwym, pełnym złych rzeczy, ale własnym.
"Christiane F. Życie mimo wszystko" to książka intrygująca z prostego powodu - przedstawia intrygującą osobę. Dawno (no, może poza "Beksińskimi...") nie przeczytałam książki, do bohatera której miałabym stosunek tak ambiwalentny. Z jednej strony życie i zachowania Christiane napawają mnie lękiem, odrazą, bo nie potrafię zrozumieć kogoś, kto na własne życzenie ładuje się w takie, mówiąc brzydko, bagno. Z drugiej strony jestem pełna podziwu dla jej spontaniczności, wrażliwości, dla jej ryzykanctwa i łapania życia pełną gębą, garściami. Nie zastanawiania się ani chwili. I nie żałowania, że czegoś się nie zrobiło. Ale może to dlatego, że posmakowała wszystkiego, bo ona zawsze parła do przodu i umiała postawić na jedną kartę. I w ten niezrozumiały dla innych sposób się spełniła.