REKLAMA

17 dni między wyświetlaniem w kinach a dostępem w VOD. Universal może zmienić branżę filmową

Między dystrybutorem NBCUniversal i jednej z największych sieci kinowej w Stanach Zjednoczonych AMC Theatres doszło do przełomowej umowy. Zgodnie z nią okienko między premierę kinową a na platformach VOD będzie wynosiło zaledwie 17 dni. Przedstawiciele Cineworld są natomiast zaniepokojeni takim stanem rzeczy, a do nich należą m.in. znajdujące się w naszym kraju multipleksy Cinema City.

Universal kina Cinema City
REKLAMA
REKLAMA

Wszystko zaczęło się, a jakże, od pandemii. Koronawirus postawił całą branżę filmową na głowie. Premiery największych hitów przesunięto, plany zdjęciowe wstrzymano, kina zamknięto i w ogóle to nastała apokalipsa. Zmusiło to dystrybutorów do szukania nowych sposobów zarobków. Najwięksi gracze na rynku zdecydowali się więc najpierw zmniejszyć okienko między premierą kinową a debiutem w VOD (u nas spotkało to m.in. „Salę samobójców. Hejtera”) bądź w ogóle zrezygnować z premiery kinowej i dany tytuł od razu pokazywać w sieci (u nas spotkało to m.in. „W lesie dziś nie zaśnie nikt”). W tej drugiej grupy, nieszczęśliwie dla kiniarzy, znalazły się „Trolle 2”.

Trolle zaatakowały kina

Nieszczęśliwie, bo ich sukces w sieci sprawił, że wszyscy zaczęli się zastanawiać nad zmianą formy dystrybucji nie tylko na czas pandemii, ale w ogóle. „Trolle 2” w ciągu trzech tygodni zarobiły bowiem 95 mln dolarów, czyli więcej niż jedynka przez pięć miesięcy wyświetlania w kinach. NBCUniversal ośmielony tą popularnością najpierw chciał pokazywać swoje filmy jednocześnie w internecie i kinach, a teraz zawarł umowę z siecią multipleksów AMC Theatres, wedle której okienko między dystrybucją kinową a na platformach VOD wyniesie jedynie 17 dni.

Zgodnie z nią po 17 dniach od premiery kinowej filmy NBCU trafią na platformy iTunes i Amazona, ale będą sprzedawane jedynie w strefie premium za 20 dolarów. Dopiero po tradycyjnych 90 dniach będą dostępne w regularnych cenach. Universal będzie dzielił się z siecią AMC Theatres zyskami z dystrybucji internetowej. Nie wiadomo jednak, na jakich warunkach.

Jest to sytuacja bezprecedensowa, na której najlepiej prawdopodobnie wyjdą jedynie amerykańscy widzowie. Nie ma wątpliwości, że oglądanie filmów w domowym zaciszu jest wygodniejsze (a w czasach pandemii również bezpieczniejsze) niż na zaciemnionej sali kinowej pełnej obcych ludzi. Jednakże według badań NATO (Stowarzyszenie Amerykańskich Właścicieli Kin) zmniejszenie okienka czasowego między dystrybucją kinową a wydaniem filmu na nośnikach kina domowego z 108 na 98 dni sprawia, że dany tytuł zarabia jakieś 2 mln dolarów mniej. Zgodnie z raportem dystrybucja kinowa generuje bowiem aż 67% zysków dla dystrybutora.

Cineworld nie zgadza się na nowy model dystrybucji.

Universal może więc przejechać się na własnym pomyśle. Co więcej umowa wywołała odpowiedź innej sieci multipleksów, przez co w tym wszystkim poszkodowani mogą być również polscy widzowie. W rozmowie z portalem Deadline Mooky Greidinger, czyli CEO Cineworldu powiedział:

W kwietniu tego roku Greidinger zapowiedział, że kina sieci Cineworld nie będą pokazywać filmów, których dystrybutorzy nie szanują odstępu czasowego między dystrybucją kinową a internetową (90 dni). Rozgrywający się za naszymi granicami konflikt, może uderzyć w nas rykoszetem.

Kolejny konflikt Cinema City i UIP?

Do spółki Cineworld należy bowiem sieć Cinema City. A jak wiemy, Cinema City potrafi przetrwać bez pokazywania filmów pewnego dystrybutora. Jakiś czas temu mieliśmy bowiem do czynienia z konfliktem na linii multipleksu i UIP. Poszło o rozliczanie się z zysków programu Unlimitted. W efekcie przez kilka miesięcy sieć nie wyświetlała filmów dystrybutora (m.in. „Robin Hood: Początek”). I tutaj sprawa robi się jeszcze ciekawsza, bo UIP jest częścią korporacji Paramount Pictures i... Universal Pictures.

REKLAMA

Jak w przywołanym artykule mówi Greidinger pierwszy duży film Universalu wejdzie dopiero za pół roku. Jeśli do tego czasu nie dojdzie do porozumienia Cinema City raczej nie wyświetli kolejnej części „Szybkich i wściekłych” i „Jurrasic World: Dominion”. Do tej pory UIP ma w planach wypuszczenie u nas trzech niezatytułowanych filmów Universalu, więc nie wiadomo, jakie jeszcze tytuły mogą ominąć jedną z największych sieci w Polsce. Weźmy pod uwagę, że w Stanach Zjednoczonych Universal zamierza pokazać niedługo „Candymana” (wciąż bez polskiego dystrybutora) i „News of the World” z Tomem Hanksem (wciąż bez polskiego dystrybutora).

Oczywiście wcześniejsze pokazywanie filmów w sieci jest sposobem na odrobienie strat spowodowanych niską frekwencją kinową. Jednakże Universal wykluczy tym samym jednego z najpoważniejszych graczy na światowym rynku kinowym (w tym także w Polsce) i może mu się to odbić czkawką.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA