Dla niego „Gra o tron” skończy się dramatycznie. Jon Snow to prawdziwy bohater tragiczny
Końcówka serialu „Gra o tron” serwuje nam serię rozczarowań i obraz umierającej miłości. Jon Snow wyrósł na prawdziwego bohatera tragicznego, który znalazł się w ogromnej rozterce. Jakie scenariusze ma do wyboru?
Uwaga, spoilery.
5. odcinek 8. sezonu „Gry o tron”, przeładowany symbolicznymi scenami, szczególnymi spojrzeniami i narastającym chłodem między Daenerys i Jonem, zapowiada rychłą śmierć miłości dwojga kochanków. W jednej scenie Jon obdarza Daenerys jednym ze swoich znaczących, przeciągłych spojrzeń, tym razem jednocześnie pełnym rozczarowania, a może nawet lekkiego zmieszania. W innym momencie unika jej pocałunków, mimo że wcześniej stwierdza, że Dany zawsze będzie jego królową. Natomiast podczas nalotu na Królewską Przystań niemożliwie często widzimy jego zrozpaczony (zachowaniem ukochanej) wyraz twarzy. Te najazdy na smutną facjatę kawalera muszą czemuś służyć.
Zdaje się, że miłość Dany i Jona już nie istnieje.
Czy Jon dołączy do krucjaty przeciw Dany i zdradzi swoją miłość? Jeśli to on zasiądzie na Żelaznym Tronie, zostanie obalona jedna ze ścieżek, po której twardo kroczyli twórcy - „Gra o tron” od wielu sezonów opierała się mocno na kobietach. Szczególnie widać to w 8. sezonie, w kontekście szorstkiej przyjaźni Dany i Sansy. Obrócenie sytuacji o 180 stopni i posadzenie na tronie mężczyzny byłoby trochę dziwne.
Jon Snow to nowy Azor Ahai?
Azor Ahai był legendarnym wojownikiem, który pokonał Innych. Według starej przepowiedni Ahai odrodzi się na nowo. Przed finałowym odcinkiem kandydatura Jona Snowa na stołek nowej inkarnacji wielkiego bohatera jest tak samo dobra, jak kandydatura Aryi Stark. Ta zmierza już na białym koniu w kierunku Daenerys. Jasnym jest, że dziewczyna będzie próbowała ją zabić. A może jednak zrobi to Jon, ratując całe Westeros przed Szaloną Królową? Jedno jest pewne - przepowiednia musi wybrzmieć w ostatnim odcinku. Twórcy nie mogą od tego uciec, nie mogą jej pominąć i zostawić ten wątek bez rozwiązania.
Postać wielkodusznego Jona Snowa prowadzona jest nad wyraz sugestywnie. To on od jakiegoś czasu rośnie na jedynego szlachetnego i sprawiedliwego w Westeros. Na portalu Vanity Fair pojawiła się interesująca teoria dotycząca roli Jona w całej rozgrywce o tron. Jej autorka zauważa pewne punkty styczne, pojawiające się na przestrzeni wszystkich sezonów.
Podczas ataku na Królewską Przystań, który miał miejsce w ostatnim odcinku, widzimy w kilku momentach wybuchy dzikiego ognia. Być może ładunki podłożyła Cersei. A może to pozostałości po panowaniu Aerysa II Targaryena, Szalonego Króla, ojca Daenerys. Dziki ogień był jego ulubioną bronią.
Ten sam dziki ogień posłużył Cersei do wysadzenia Wielkiego Septu Baelora na koniec 6. sezonu.
Wtedy jej brat Jaime Lannister nie zrobił nic, widząc obłęd, w który popada jego ukochana. Inaczej postąpił w przeszłości w stosunku do króla Aerysa - zabił go, by ustrzec Westeros przed jego szaleństwem. Kiedyś to Jaime wziął na siebie zabicie Szalonego Króla Aerysa II Targaryena. Czy teraz Jon postąpi ponownie - unieszkodliwi Szaloną Królową Daenerys Targaryen i tak jak Lannister zapracuje na miano królobójcy? Jak widać, Jaime i Jon Snow mają ze sobą więcej wspólnego, niż nam się wydaje. Nie tylko to, że obaj kochają kobiety, z którymi łączą ich więzy krwi.
Bohaterowie spotkali się w 1. sezonie na dziedzińcu Winterfell. Była to raczej szorstka, podszyta sarkazmem krótka wymiana zdań. Jaime powiedział, że cieszy się, że ludzie tacy jak Jon będą strzec Westeros. Ta rozmowa może okazać się szczególnie symboliczna w obliczu wydarzeń z ostatnich odcinków.
Jon Snow ma do wyboru 2 scenariusze.
Pierwszy - postąpi jak Jaime Lannister w stosunku do Cersei - mimo stopniowo narastającego szaleństwa ukochanej kobiety, będzie przy niej wiernie trwać. Drugi - postąpi jak Jaime Lannister w stosunku do Szalonego Króla. Oba rozwiązania są dla Jona dramatyczne, oba przyniosą ze sobą wiele nieszczęść. Jak więc postąpi nasz bohater tragiczny?