Disney boi się Lei Organy w stroju niewolnicy. Moloch dołoży starań, abyśmy zapomnieli o skąpej kreacji
Obyczajowa poprawność strikes back! Jak można przeczytać w komentarzach komiksowego rysownika J Scotta Campbella, Disney reaguje alergicznie na wizerunek Lei Organy w skąpym stroju kąpielowym.
Sama reakcja alergiczna to dopiero początek góry lodowej. Opierając się na doniesieniach rysownika pracującego nad komiksami na licencji Gwiezdnych wojen, Disney postara się, abyśmy i my wyparli tę skąpą kreację z naszej pamięci. Zdaniem Campbella, niebawem wszelkie zabawki, figurki i materiały przedstawiające przywódczynię rebeliantów w stroju niewolnicy przestaną być produkowane.
Leia w skąpym stroju zniknie ze sklepów i materiałów promocyjnych, pozostając jedynie w filmie Powrót Jedi.
Disney przynajmniej na razie nie odważy się ocenzurować szóstego epizodu kosmicznej sagi. Co tyczy się samych gadżetów przedstawiających połowicznie nagą panią Fisher – zgaduję, że te w kilka następnych lat znacznie zyskają na wartości.
Leia w stroju niewolnicy zniknie również z komiksów Disneya i Marvela. Ba, doszło nawet do tego, że rysownicy pracujący przy komiksach na licencji Gwiezdnych wojen już teraz nie mogą umieszczać bohaterki rebelii w seksownych, znacznie bardziej erotycznych pozach. Wiecie, w tych samych, w których bez oporu „sprzedaje się” na przykład Czarną Wdowę graną przez Scarlett Johansson.
Zastanawiam się nad zasadnością takiego postępowania.
Żyjemy w czasach obyczajowej cenzury mediów masowych. Tak rygorystycznych przepisów, trendów i decyzji nie było od wielu, wielu lat. Doskonale rozumiem, że dla części środowisk obrany kierunek wydaje się właściwy. W przypadku Lei powody do radości mają zapewne ośrodki zajmujące się prawami i godnością kobiet. Wszakże Han Solo nie musiał paradować w samych bokserkach, chociaż również znalazł się w niewoli u Jabby.
Zdajmy sobie jednak sprawę z jednego – to, że ktoś nie zobaczy kobiety w bardzo skąpym stroju kąpielowym, nie oznacza, że ten zmieni swoje podejście do kobiet. Regulacja takich obszarów jak równość czy godność człowieka powinna dokonywać się za sprawą edukacji i zdrowego prawa, nie panicznej cenzury. To my powinniśmy wiedzieć, że strój pani Fisher w Powrocie Jedi był nieodpowiedni. Olbrzymia korporacja nie powinna mówić tego za nas.
Nie wydaje mi się również, aby setki cosplayerek czuły się zmuszone do noszenia strojów imitujących kreację Lei Organy z Powrotu Jedi. Wątpię, aby ktoś siłą zakładał na te stłamszone kobiety skąpe stroje, po czym wypychał je na różnej maści konwenty i przywiązywał do filarów podtrzymujących hale wystawowe. Biorąc pod uwagę silną promocję mniejszości seksualnych w nowych książkach ze świata Star Wars, powoli mam wrażenie, że Disney coraz silniej dryfuje w kierunku śmieszności, niżeli poprawności.