Mark Hamill nie chce grać już Luke'a Skywalkera. I nie chodzi tu o zakończenie Ostatniego Jedi
Luke Skywalker to prawdopodobnie jedyny kasowy występ Marka Hamilla w pełnometrażowym filmie. Aktor niezmiennie deklaruje, że kocha tę postać. Do kolejnych występów w Gwiezdnych wojnach nie odnosi się już z entuzjazmem.
Mark Hamill prawdopodobnie już nie pojawi się w gwiezdnej sadze z uwagi na wydarzenia, jakie zostały przedstawione w Ostatnim Jedi. To jednak nie oznacza, że nie mógłby wystąpić w jakimś spin-offie. Luke mógłby powrócić w jakimś niezwiązanym z samą historią rodu Skywalkerów filmie. Na pewno bardzo bym tego chciał. Myślę, że miliony fanów na całym świecie również.
Problem w tym, że sam zainteresowany nie pała już ku temu tak wielkim entuzjazmem. Co jest zdumiewające, biorąc pod uwagę fakt, że Gwiezdne wojny to właściwie jedyny wielki film, w jakim wystąpił. Hamill nigdy nie został gwiazdą Hollywood, aktor odnalazł się doskonale w roli dubbingowca. Jego kreacja głosu animowanego Jokera zgodnie uznawana jest za genialną, a ta nie jest jedyną.
Czyżby Hamill był zniesmaczony scenariuszem Ostatniego Jedi? A może żywi jakąś skrytą urazę do tej serii filmów? Czy podpadł komuś w Lucasfilmie? Jak twierdzi, przyczyny są bardziej osobiste.
Dla Marka Hamilla, plan filmowy Gwiezdnych wojen bez Harrisona Forda i Carrie Fisher to już nie to samo.
Aktor zdradził w wywiadzie dla ABC News, że bez księżniczki Lei i Hana Solo praca przy kolejnych filmach nie byłaby już dla niego taką frajdą.
Carrie Fisher i Mark Hamill bardzo się przyjaźnili również poza planem Gwiezdnych wojen. Niespodziewana śmierć aktorki była dla niego, co sam wielokrotnie podkreślał, ogromnym ciosem. Sam zainteresowany nie wykluczył jednak całkowicie udziału w przyszłych produkcjach Lucasfilmu. Mam nadzieję, że zmieni zdanie.