Multipleksy otworzą się już 3 lipca. Fajnie, tylko czy tego lata będziemy mieli w nich co oglądać?
Czekaliśmy na ten moment od kilku miesięcy. Już niedługo, bo 3 lipca otworzą się multipleksy. Znowu będziemy mogli wdychać tę charakterystyczną mieszankę zapachową popcornu i nachosów. I o ile zechcemy wybrać się do nich na przekąskę, nie będzie z tym problemu. Gorzej jednak, jeśli będziemy chcieli obejrzeć w nich jakiś film.
Rząd odmroził już gospodarkę, więc nasze życie wróciło do względnej normalności. Do znanej nam sprzed pandemii rzeczywistości jeszcze daleka droga, nie musimy już jednak nosić maseczek w otwartych przestrzeniach, możemy wyjść do knajpy czy restauracji, a nawet odwiedzać różnorakie instytucje kulturalne. Od 6 czerwca swoją działalność mogą wznawiać kina. I wiele z tych mniejszych przybytków już to zrobiło, a niedługo w ich ślady pójdą multipleksy. A przynajmniej ich część.
3 lipca otworzą się kina sieci Cinema City i Helios.
Pierwsza z wymienionych sieci poinformowała o tym w swoich mediach społecznościowych:
Jeśli zaś chodzi o Heliosa, przedstawicielka należącej do Agory sieci kin poinformowała o tym redakcję Business Insider. Wciąż nie wiadomo, kiedy do gry wróci Multikino, ale można się spodziewać, że również będzie to 3 lipca. W mediach społecznościowych pojawił się bowiem post, z którego dowiemy się, że już wtedy będzie można na jego ekranach zobaczyć „Turu. W pogoni za sławą”:
Oczywiście, otwarcie multipleksów nie oznacza, że będą funkcjonowały na znanych nam zasadach.
Opóźnienie w ponownym otwarciu kin największych sieci wynikało m.in. z oczekiwania na podanie przez rząd nowych reguł funkcjonowania takich przybytków. Zgodnie z obowiązującym teraz reżimem sanitarnym, dla widzów dostępnych będzie nie więcej niż połowa miejsc na sali, a miejsca powinny być zajmowane naprzemiennie. Obiekty będą też wyposażone w płyny do dezynfekcji, a na ich terenie ma obowiązywać nakaz zasłaniania nosa i ust. Jakby tego było mało, od klientów zbierane będą dane osobowe, na wypadek, gdyby się okazało, że któryś ma koronawirusa.
Jak wiemy z przywołanego postu Cinema City, na terenie kin będzie też można kupić przekąski, czyli popcorn, nachosy i napoje. To dobra informacja dla tych, którzy chodzą do kina. W o wiele gorszej sytuacji znajdują się ci, którzy zechcą wybrać się na film. Nie będą bowiem mieli zbytnio z czego wybierać.
Przez pandemię koronawirusa przesunięto premiery najbardziej oczekiwanych produkcji.
Jak już pisał na naszych łamach Przemysław Dobrzyński, najbardziej wyczekiwanym filmem tegorocznego sezonu blockbusterowego jest „Tenet” Christophera Nolana. Tytuł ten miał postawić na nogi całą nadszarpniętą branżę i pojawić się na wielkich ekranach już 17 lipca. Warner Bros. zdecydowało się jednak przesunąć ten termin o dwa tygodnie, czyli na 31 lipca.
Już 14 sierpnia natomiast swoją premierę miała mieć „Wonder Woman 1984”. Jak się jednak okazuje, nie zobaczymy przygód superbohaterki DC w te wakacje, ale najwcześniej dopiero 2 października:
Rodzi się więc pytanie, czy z powodu kolejnych przesunięć premier, będziemy mieć w ogóle co oglądać, kiedy nastąpi ponowne otwarcie multipleksów?
Coś oprócz „Teneta” z pewnością pojawi się na ich ekranach. Portal boxoffice.pl przygotował repertuar polskich kin na najbliższe miesiące. Zgodnie z nim pierwszą wyczekiwaną obecnie premierą, jaka trafi na nasze ekrany będzie „Nieobliczalny”. Ma pojawić się u nas już 10 lipca. Warto jednak zaznaczyć, że premiera produkcji została przesunięta. Pierwotnym planem amerykańskiego dystrybutora było bowiem, aby film z Russelem Crowe'em widzowie w USA mogli obejrzeć już 1 lipca, jednakże datę tę w końcu zmieniono na 9 lipca.
Obok „Teneta” i „Nieobliczalnego” w lipcu na naszych ekranach pojawi się jeszcze jeden mocno wyczekiwany film. Tym razem chodzi o aktorską wersję „Mulan”. Premierę produkcji zaplanowano na 24 lipca. Jest to jednak kolejna już wyznaczona przez Disneya data, gdyż tytuł pierwotnie miał zadebiutować w kinach już w marcu.
W sierpniu natomiast czeka nas tylko jedna duża premiera.
Będą nią „Nowi mutanci”, którzy wejdą na ekrany kin pod sam koniec miesiąca, a dokładniej 28 sierpnia. I to tak naprawdę wszystko jeśli chodzi o najbardziej wyczekiwane filmy tych wakacji. Dla porównania w zeszłym roku w analogicznym okresie debiutowały m.in. „Spider-Man: Daleko od domu”, „Król Lew”, „Pewnego razu... w Hollywood”, „Szybcy i wściekli: Hobbs i Shaw” czy „Good Boys”.
W tym roku przyjdzie nam jednak oprzeć się na repertuarowych zapychaczach, a na widowiskowe kinowe uczty przyjdzie nam czekać co najmniej do jesieni. Wtedy ma się pojawić przecież wspomniana „Wonder Woman 1984”, czy najnowsza odsłona przygód Jamesa Bonda „Nie czas umierać”. Istnieje jednak ryzyko, że do tego czasu kina ponownie zostaną zamknięte w związku z drugą falą zachorowań.