To będzie piątek z dreszczykiem. Sprawdzamy, co Netflix dodał dziś do swojej oferty

Nie jest źle. Choć czerwiec nie obfitował w ogrom przyciągających uwagę netfliksowych nowości, nie było najgorzej. Również początek lipca okazał się całkiem solidny: wczoraj zadebiutował nowy serial opowiadający o fikcyjnym księciu Wilhelmie („Książęta” – lada moment damy znać, czy warto dać tej nowince szansę) czy skupiony na losach młodego sportowca dramat, „Niech mnie usłyszą”. Tymczasem dziś, w piątek, Netflix zaproponował nam pięć kolejnych premier – być może znajdziecie wśród nich coś dla siebie.

Spośród wszystkich nowości, które mają dziś swoją premierę, osobiście z największą niecierpliwością czekałem właśnie na tę pierwszą odsłonę trylogii horrorów. Każda z nich to z jednej strony twór samodzielny, z drugiej – element większej całości, której wątki przewijają się przez te trzy rozgrywające się w zupełnie innych czasach części. Wygląda na to, że... warto było czekać, a sam film jest czymś więcej, niż tylko kolejnym hołdem dla slasherów. Pierwsze recenzje są w przeważającej mierze pozytywne; wrażenia Rafała Christa przeczytacie tutaj.

Dość intrygująca nowość, po której nie do końca, wiem, czego się spodziewać. Zrealizowana w Indiach, atrakcyjna estetycznie i, oczywiście, nieco przerysowana produkcja skupia się na podejrzanej o zabójstwo męża kobiecie, która opowiada o swoim niełatwym małżeństwie. Jej relacja jeszcze bardziej oddala śledczych od prawdy. W sieci próżno jeszcze szukać pierwszych wrażeń z seansu, ale wkrótce sami się przekonamy, z czym się to je.

Koreański thriller z elementami okultystycznego horroru. Opowiada o prastarym duchu, który próbuje rozpętać piekło na Ziemi, opętując słabych ludzi, mających pomóc mu przybrać pełną formę. Film chwalono między innymi za ciekawą i dobrze rozwijaną historię, która wbrew pozorom nie przypomina typowego horroru, a także za ciekawe postacie i chemię między nimi. Lada moment dowiemy się, czy ten koreański straszak w istocie okaże się spełniać oczekiwania.