Przez ostatni tydzień prezentowaliśmy Wam kolaborantów maczających palce w nowym projekcie Daft Punk. Gros przedstawionych sylwetek dotyczył regularnych drapaczy wosku – specjalistów od muzyki klubowej. 73-letni Paul Williams jest jak dębowa beczka, nadającą szlachetności francuskim wiktuałom. Zawodowy współpracownik mający na koncie kolaboracje m.in. z Davidem Bowie i The Carpenters, wkracza do akcji Random Access Memories.
Pinot Noir pod Paprykarz Szczeciński? Kto by pomyślał? Niestety, DJ Falcon to nie nasz DJ Falcon – Paweł Falkiewicz, utytułowany drapacz płyt. Daft Punk w tym wypadku postanowili trzymać się własnej kuchni i nie doprowadzać Gordona Ramsay’a i Rachel Khoo do rozpaczy. „Sokołem” Random Access Memories został Stéphane Quême – bo tak brzmi jego prawdziwe nazwisko.
Rozpala serca swoich fanek niewinnym wyglądem i kontrastującym z tym stylem życia. Gwiazda rocka, członek zespołu The Strokes, artysta znany z zamiłowania do alkoholu i narkotyków, do tego twarz reklamująca perfumy i kompozytor muzyki do reklam. Co takiego ma w sobie Casablancas, że Daft Punk zechciało go mieć na Random Access Memories?
Panda Bear aka Noah Lennox. Z pozoru skromny, wycofany i przeciętnie wyglądający facet, w rzeczywistości kapitalny kompozytor, jeden z niewielu artystów, którzy całkowicie opierają się wszelkim klasyfikacjom i prostej definicji.
No ładnie. My tu szukamy przecieków z nowej płyty na YouTube i po tej ciemnej stronie sieci, odliczamy dni do premiery nowego krążka, jaramy się każdą informacją, chłonąc zapowiedzi i fragmenty nowych kawałków…
Ze wszystkich nazwisk, jakie błyszczą na trackliście nadchodzącego albumu Daft Punk, Pharrell Williams jest zdecydowanie tym najgłośniejszym. Różne można mieć o tym muzyku zdanie, ale gigantycznego wpływu na muzykę pop nikt nie jest w stanie mu odmówić.