Głuchowski napisał „Metro 2033” a potem „Czas zmierzchu”. Tylko po co?
„Metro 2033” było dobre, mocne i rozpirzające mózg na tysiąc kawałków. W jednej powieści zmieścił się cały, chociaż skarlały świat. Cykl książek przetłumaczono na ponad 20 języków, ruszyła machina gier, wystartowały komiksy, czapeczki i gumy do żucia o smaku uranu. Wszyscy chcą iść do metra i walczyć z mutantami albo przynajmniej uprawiać w tunelach jadalne grzybki. A „Czas zmierzchu”? To zupełnie inna historia. Gorsza?
Stolica Apostolska upadła a purpuraci spłonęli. To wizja z "Korzeni niebios"
Wieczne Miasto legło w gruzach. Sklepienie Kaplicy Sykstyńskiej runęło na posadzkę. Z kilkunastu postaci namalowanych niegdyś przez Michała Anioła, zbiegiem okoliczności pozostał tylko Adam. Już na zawsze z uciętą w połowie ręką wyciągniętą do Boga, który spadł i rozbił się na marmurowej podłodze. Rzym w ciągu paru chwil zamienił się w morze gruzów, a ludzie wyparowali lub zginęli przygnieceni betonowym rumoszem. Kawałki fresku będące niegdyś mądrym obliczem Boga zaległy w kątach ruiny. W Rzymie nie ma już miejsca dla Stwórcy, a więc odszedł. Opuścił ten świat, ale to człowiek pozostawił go pierwszy. To uniwersum Metro 2033.
Odliczanie do Metro: Last Light. Gry, książki, komiks – gdzie najtaniej?
Premiera Metro: Last Light już za 4 dni. To ostatni dzwonek, żeby w tempie rosyjskiego ekspresu nadrobić zaległości, jeżeli planujecie wsiąknąć w świat wykreowany przez Dimitra Głuchowskiego. Sprawdzamy dla was, gdzie produkty ze stajni Metro kupić najtaniej.
Druga linia metra za 5 mld złotych? Metro 2033 jest za darmo
Wojna. Wojna nigdy się nie zmienia. Gdy atomowy grzyb skrył Warszawę przed promieniami słońca ci, którzy mieli resztki nadziei na ocalenie, całkowicie się ich pozbyli w chwili wybuchu. Legendarna kurzawka znowu przypomniała o sobie na najbardziej niesprzyjającym momencie i z betonowych konstrukcji płytkich tuneli został żwir.
"Metro 2033" to świat, w którym nie chcielibyśmy żyć. Moglibyśmy tylko umierać
Właściwie nie znamy prawdziwego metra, bo jedna dwudziestokilometrowa nitka w stołecznym mieście Warszawa to trochę za mało, żeby poczuć klimat podziemnej sieci. Dmitrij Głuchowski schodził do moskiewskiego metra codziennie, przez kilka lat i pokonywał trasę, która podziemnej kolejce zajmowała godzinę. Dzień w dzień patrzył przez okno na czarne tunele umykające w mrok. Tak narodziło się Metro 2033.