W Electronic Arts po raz kolejny pokazali, że okłamują klientów, patrząc im prosto w oczy – koniec cyrku w trzech aktach
Kiedy sPlay.pl dopiero powstawał, było bardzo głośno o aferze związanej ze startem nowego SimCity. Gra miała być olbrzymim hitem, na co wskazywały pierwsze recenzje zagranicznych portali. Podczas premiery nastąpiła katastrofa, natomiast w kilka dni po niej przedstawicielka Studia Maxis zarzekała się, że tak po prostu musi być. O co się rozchodzi? O wymagane połączenie z siecią dla tej gry, które miało być integralną, wszytą w system składową. Dzisiaj cały ten teatr w końcu dobiega końca, gigant po raz kolejny pokazuje swoje prawdziwe oblicze.
Po tragedii i przekraczaniu granic kuriozum w wykonaniu duetu Maxis i Electronic Arts, nadszedł czas na zadośćuczynienie. W ramach pokuty branżowy gigant oferuje Wam wybór jednego ze swoich flagowych blockbusterów.
Darmowe na AppStore - lepsze SimCity, lepszy Instagram, lepszy Reader
Tym razem przyglądamy się m.in. aplikacji, której nie można używać i aplikacji, z której zaczniemy korzystać po 1. lipca. Poza tym coś dla hipsterów, coś dla zapracowanych i coś dla wszystkich graczy patrzących z politowaniem na zawieruchę wokół pecetowego SimCity.
Maxis: „SimCity offline wymagałoby ogromnego nakładu pracy”. Moder dokonuje tego w godziny
Nie przypuszczałem, że kompromitacji Maxis będzie ciąg dalszy. Co jednak zrobić, kiedy twórcy sami podkładają sobie kłody pod nogi, kłamiąc i po raz kolejny wprowadzając klienta w błąd?
Największa kompromitacja Origin dokonuje się na naszych oczach
Oczywiście mowa o premierze SimCity. Dwa dni temu, przy amerykańskim debiucie tytułu, wielu graczy nie mogło zalogować się do gry. EA obiecało, że przy premierze dla reszty świata ta sytuacja się nie powtórzy. Będąc jednym z nabywców nowej produkcji od Maxis, obiecałem sobie, że skrupulatnie będę przyglądał się obietnicom Elektroników. Gracze są wściekli, EA bezradne, Origin martwy.
Jak zniszczyć premierę własnego tytułu, czyli debiut SimCity na Origin
Wszystko zapowiadało się jak bajka – pozytywne recenzje w mediach, kosztowna kampania reklamowa, pokaźna ilość zamówień przedpremierowych. Było idealnie, całość zapięta na ostatni guzik. EA zapomniało jedynie sprawdzić własne podwórko, które całkowicie zepsuło wrażenie z premiery. Serwery nie wytrzymały, Origin dał ciała. Zamiast jednej z premier miesiąca mamy niesmak, który odbił się echem wśród graczy na całym świecie.