REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Dzieje się
  3. Dramy

Drama w obozie Team X. Żarty z 10-latków są żenujące

Team X Camp już się skończył, a nagrania z turnusu, na którym podekscytowane dzieciaki mogły spotkać swoich idoli, obiegły internet i wylądowały na TikToku. Nie ogarniam, jak można się nabijać z 10-latków.

01.02.2022
13:30
team x
REKLAMA

Obóz Teamu X to coś, czego nawet nie starajcie się ogarnąć na chłopski rozum. Musimy po prostu zaakceptować, że influencerzy też mogą być idolami dzieci. Kiedyś była Britney Spears, teraz jest Monika Kociołek. Nie da się też racjonalnie wytłumaczyć, dlaczego wszystkie miejsca na cztery turnusy w Nowym Dymaczewie (woj. wielkopolskie), każdy po 2099 zł + koszt dojazdu, zostały wyprzedane. Tak jest i już. To analogiczna sytuacja jak z lodami Ekipy, ale dla dzieciaków z majętniejszych rodzin.

REKLAMA

Nic jednak nie wskazywało na to, by wybuchły takie dramy jak te, które od kilku dni zalewają media społecznościowe. Kiedyś największą sensacją na koloniach były pluskwy w materacach, teraz istną tragedią jest to, że jakaś influencerka nas olała. I pewnie nawet nie mielibyśmy o tym pojęcia, gdyby nie to, że każde dziecko ma TikToka, na którym dzieli się swoim życiem.

Co to Team X Camp? Obóz z influencerami

Idea zimowego obozu z influencerami wydaje się surrealistyczna. Co w ogóle dzieciaki miałyby tam robić? W zapowiedzi zostały zaplanowane warsztaty taneczne, malowanie obrazu z Natsu (no ok, ona akurat po aferze z sex-kamerkami jest kiepskim przykładem dla dorastających dziewczynek), tutorial z make-upu, czy nawet zajęcia z samoobrony.

Dla obozowiczów jednak i tak najważniejsza była opcja obcowania ze swoim bożyszczem. Nie wierzycie? To obejrzyjcie poniższy filmik, od którego aż bolą uszy. Czas na odrobinę boomerowania: przypominają mi się stare występy Beatlesów, na których nie było słychać muzyki, tylko piski.

Pamiętajmy, że teraz najmłodsi nie chcą być astronautami czy nauczycielkami, ale youtuberami i instagramerkami. Dlatego też, gdy widzą na horyzoncie idolkę z internetu, krzyczą z zachwytu i starają się ją chociaż dotknąć (dorośli ludzie widząc święte osoby też tak zresztą robią). Jak na tym filmiku poniżej.

@lasuczita Moje tik toki traktujcie z dystansem , czasem im współczuje bez kitu haha, ja nie krzyczę na serio na obóz dla beki pojechałam !! #dlaciebie #foryou ♬ dźwięk oryginalny - Sara Sise

Dla uzmysłowienia, z jak dziwaczną sytuacją mamy do czynienia, przytoczę też akcję, która również wywołała płacz i zgrzytanie zębów. Otóż jedna z influencerek, wspomniana na początku Monika Kociołek, zaprosiła do swojego pokoju jedną z uczestniczek. Nagrywała z nią filmiki i nazwała ją "obozową córcią". Nie było w tym nic zdrożnego, ale inne dzieciaki strasznie to przeżyły i czuły się zazdrosne, że to właśnie nie one zostały "the chosen one".

Team X Camp wywołał sporo kontrowersji. Zapytaliśmy o to organizatorów.

Problemy z influencerskim obozem leżą jednak gdzieś indziej. Uspokajam, że nie chodzi o Leksia, który odszedł z Team X wcześniej. Na nagraniach, które obiegły internet, widzimy totalny chaos, zero maseczek czy dystansu społecznego i brak opiekunów, którzy mogliby opanować rozwydrzone dzieci. Na TikToku pojawiły się też filmiki, na których dzieci skarżą się, że ktoś im podkrada kosmetyki (później okazało się, że "złodziej oddał"), na innych siedzą ciągle ze smartfonami.

Zwróciłem się w tej sprawie do organizatora - MyMusic. Pierwsze moje pytanie dotyczyło tego, kto zajmował się dzieciakami. Na filmikach widzimy bowiem tylko influencerów, a jak wiadomo opieką powinny sprawować wyszkolone do tego odpowiedzialnego zadania osoby. Zostałem zapewniony, że na obozie są opiekunowie.

Na wszystkich obozach, które MyMusic organizuje już od 8 lat, znajduje się sprawdzona oraz wykwalifikowana kadra opiekunów. Nad wszystkim piecze sprawuje kierownik obozu, którego wspomagają dodatkowo pracownicy MyMusic dbający o to, by każda sala była przygotowana na konkretne zajęcia, a dzieciom i młodzieży niczego nie zabrakło.
Na obozach organizowanych przez MyMusic zawsze znajduje się także opieka medyczna, która towarzyszy obozowiczom przez cały czas trwania campu. Tak też było na wspomnianym pierwszym turnusie TEAM X CAMP oraz będzie na kolejnych turnusach.
Nasze obozy, zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem, są zgłaszane do kuratorium i podlegają kontrolom odpowiednich placówek, a MyMusic jest zarejestrowane w Centralnej Ewidencji Organizatorów Turystyki i Pośredników Turystycznych (numer 10291).

- tłumaczy MyMusci, organizator

Obóz jest organizowany w czasie szalejącej pandemii. W ostatnim Ministerstwo Zdrowia podawało statystyki sięgające kilkudziesięciu tysięcy zakażeń dziennie. W tym wypadku organizator jednak dopilnował, by na obozie nie znalazły się osoby z koronawirusem.

W każdej sytuacji, która tego wymagała, kadra obozu dbała o to, by wszyscy uczestnicy obozu mieli odpowiednio założone maseczki i dbali o swoje zdrowie. Do dyspozycji uczestników były także płyny dezynfekujące oraz darmowe maseczki, które można było otrzymać od kadry. Dodatkowo przed wyjazdem na TEAM X CAMP każdy uczestnik musiał zostać przetestowany w kierunku SARS-CoV-2 i otrzymać negatywny wynik testu lub musiał okazać certyfikat szczepienia bądź ozdrowieńca. Badaniom poddaliśmy także całą kadrę, organizatorów oraz konwojentów, którzy towarzyszyli obozowiczom podczas drogi na obóz. Bezpieczeństwo i zdrowie uczestników TEAM X CAMP jest dla nas priorytetem i z pełnym przekonaniem możemy stwierdzić, że udało nam się zorganizować ten obóz w zdrowiu, nie odmawiając jednocześnie dzieciom i młodzieży dobrej zabawy.

- wyjaśnia organizator Team X Camp

Jeden z najbardziej przejmujących filmików dotyczył wyjazdu influencerów. W tle słyszymy płaczące dzieci, które sprawiały wrażenie "oszukanych". Tak jakby obiecano im spotkanie z idolem, ale jednak do tego nie doszło. Jak tłumaczą to organizatorzy?

Każdy uczestnik obozu mógł, a nawet spotkał się z ulubionym influencerem oraz z całym TEAMEM X. Wszystkie spotkania, warsztaty, zajęcia i rozmowy, które były zaplanowane w programie obozu, zostały zorganizowane i przeprowadzone, a kadra dołożyła wszelkich starań, by każdemu umożliwić spotkanie z ulubionym influencerem. Przedstawiona w  filmie sytuacja odnosi się do wyjazdu części influencerów z obozu, co było także uwzględnione w programie obozu. Ze względów sanitarnych i bezpieczeństwa uczestników obozu, zorganizowaliśmy jedno duże pożegnanie z gwiazdami i obozem na koniec trwania turnusu. Nie wyraziliśmy jednak zgody na pojedyncze pożegnania, by ograniczyć kontakty międzyludzkie, a tym samym umożliwić gwiazdom bezpieczną i spokojną drogę z hotelu do ich samochodów. Sytuacja, w której gwiazdy mają przy sobie swoje rzeczy lub znajdują się już w samochodach, mogłaby być niebezpieczna dla obozowiczów, dlatego nie było jej w planie obozu. Doskonale zdajemy sobie sprawę, że każde pożegnanie, a w szczególności pożegnanie ze swoim idolem, może być bardzo emocjonalne. Wierzymy  jednak, że dobre wspomnienia z obozu sprawią, że obozowicze zapomną o pożegnaniach i będą pamiętać wspólne układy taneczne, śpiewane piosenki czy po prostu rozmowy i spotkania z gwiazdami i przyjaciółmi!

- zapewnia organizator

Co w takim razie z filmikiem o "pożyczania" kosmetyków? Niby to błaha sprawa, ale w oczach dziecka, to może urastać do niewyobrażalnej rangi. Zresztą każdą kradzież należy potępiać.

Niestety, mimo naszych szczerych chęci, na obozach zdarzają się takie sytuacje, które pozostawiają pewien niesmak. Wspomniana sytuacja z TEAM X CAMP została wyjaśniona przez kierownika obozu. Dokładnych szczegółów nie chcemy podawać, by którakolwiek ze stron nie poczuła się urażona bądź o coś oskarżana, jednak możemy zapewnić, że ta sytuacja została wyjaśniona. Zapewniamy także, że każda kolejna tego typu sytuacja, która teoretycznie może się pojawić, będzie skrupulatnie wyjaśniana i doprowadzana do końca. Nie tolerujemy takich zachowań i czujemy, że naszym obowiązkiem jest nauka dzieci i młodzieży dobrych manier oraz poszanowania cudzej własności.

- odpowiada organizator obozu

Co też nie znaczy, że nie mam nic do zarzucenia samemu Teamowi X. E-celebryci poczuli na własnej skórze, jak to jest być osaczonym, więc zupełnie nie czaję, po co tam przyprowadzali jeszcze psy. Zaraz rzucała się na nie z łap(k)ami gromada dzieciaków. Niektóre nawet racjonalnie zauważyły, że jeden z czworonogów się "trochę boi". Co to w ogóle za atrakcja?

Psy Julki Żugaj i Macieja Ejsmonta nie były i nigdy nie będą traktowane jak atrakcja. Są to żywe istoty, którym tak samo jak każdemu człowiekowi, należy się szacunek i przestrzeń osobista. MyMusic nie zabiegało w jakikolwiek sposób, by zwierzęta pojawiły się na obozie. Była to decyzja ich właścicieli, którzy także sami decydowali o tym, kiedy i na jakie zajęcia będą je zabierać. Jako organizator obozu TEAM X CAMP możemy potwierdzić, że psy miały zapewniony stały dostęp do wody pitnej, jedzenia oraz swojego cichego i spokojnego miejsca, w którym mogły odpocząć. Do swojej dyspozycji miały także teren wokół hotelu Szablewski, ale tylko wtedy, gdy były pod opieką właścicieli bądź wyznaczonych przez nich opiekunów.

- zapewnia organizator

To był "obóz przetrwania dla Teamu X". Nie winiłbym jednak dzieciaków

Pierwszy turnus (łącznie będą cztery) zakończył się w zeszły piątek. Największa część hejtu spłynęła na dzieciaki. Niektóre mogły mieć nawet 9 lat, bo to była dolna granica wieku uczestników. Obejrzałem sobie te nagrania i w pewnym sensie rozumiem tę "dzicz". Z jednej strony świat widziany oczami dziecka różni się mocno od perspektywy dorosłego i łatwo popada w skrajności. Z drugiej strony, czy to na pewno je powinniśmy obwiniać za to, że jarają Teamem X?

Jestem przekonany, że teleportując się w przeszłość i będąc w ich wieku, to widząc Marka Citko, Jima Carreya, Johnny'ego Knoxville'a lub chłopaków z blink-182, też bym oszalał. Może bym aż tak nie piszczał, ale na pewno puls podskoczyłby mi do 200. Dlatego te reakcje śmieszą mnie w taki życzliwy sposób, niż szokują czy żenują. Lekko nawet rozczulają, bo przypominają mi czasy, kiedy człowiek potrafił się cieszyć z każdej pierdoły i spotkania. Ile bym też dał za możliwość pojechania na beztroskie kolonie. Tzn. moje takie przynajmniej były, bo nie było na nich moich idoli.

@lasuczita Coś się moni oczy świecą @monika.kociolek #dlaciebie #foryou #dc ♬ dźwięk oryginalny - Sara Sise
REKLAMA

Zupełnie jednak nie spodziewałem się innej emocji, którą w sobie zaobserwowałem: trochę współczuję influencerom. Pierwszy raz w życiu. Widziałem wiele komentarzy, w których internauci pisali, że to był "obóz przetrwania dla Teamu X" i jest w tym sporo racji. Dzieciaki ich terroryzowały na każdym kroku: otaczały wrzeszcząc nad uchem, obmacywały, przytykały smartfony do twarzy. Non stop też byli nagrywani, nie mieli tam zbyt wiele chwil wytchnienia. Sława ich przerosła, a przecież wcale nie są jakoś dużo starsi od swoich fanów.

Jednym ze szkoleń na takim obozie, oprócz savoir-vivre'u przy spotkaniu z celebrytą, powinna być nauka życia bez ciągłego patrzenia przez ekran, połączona z "historycznymi" filmami zwykłych ludzi sprzed 15 lat, którzy szli na imprezę i się po prostu bawili, a nie kręcili story. Dzieciaki nie są tu winne i nie ma co się nad nimi pastwić. Po prostu nikt im jeszcze nie pokazał, że można żyć inaczej, a wzorami do naśladowania nie muszą być tylko influencerzy.

* zdjęcie główne: screeny z TikToka

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA