Drama w obozie Team X. Żarty z 10-latków są żenujące
Team X Camp już się skończył, a nagrania z turnusu, na którym podekscytowane dzieciaki mogły spotkać swoich idoli, obiegły internet i wylądowały na TikToku. Nie ogarniam, jak można się nabijać z 10-latków.

Obóz Teamu X to coś, czego nawet nie starajcie się ogarnąć na chłopski rozum. Musimy po prostu zaakceptować, że influencerzy też mogą być idolami dzieci. Kiedyś była Britney Spears, teraz jest Monika Kociołek. Nie da się też racjonalnie wytłumaczyć, dlaczego wszystkie miejsca na cztery turnusy w Nowym Dymaczewie (woj. wielkopolskie), każdy po 2099 zł + koszt dojazdu, zostały wyprzedane. Tak jest i już. To analogiczna sytuacja jak z lodami Ekipy, ale dla dzieciaków z majętniejszych rodzin.
Nic jednak nie wskazywało na to, by wybuchły takie dramy jak te, które od kilku dni zalewają media społecznościowe. Kiedyś największą sensacją na koloniach były pluskwy w materacach, teraz istną tragedią jest to, że jakaś influencerka nas olała. I pewnie nawet nie mielibyśmy o tym pojęcia, gdyby nie to, że każde dziecko ma TikToka, na którym dzieli się swoim życiem.
Co to Team X Camp? Obóz z influencerami
Idea zimowego obozu z influencerami wydaje się surrealistyczna. Co w ogóle dzieciaki miałyby tam robić? W zapowiedzi zostały zaplanowane warsztaty taneczne, malowanie obrazu z Natsu (no ok, ona akurat po aferze z sex-kamerkami jest kiepskim przykładem dla dorastających dziewczynek), tutorial z make-upu, czy nawet zajęcia z samoobrony.
Dla obozowiczów jednak i tak najważniejsza była opcja obcowania ze swoim bożyszczem. Nie wierzycie? To obejrzyjcie poniższy filmik, od którego aż bolą uszy. Czas na odrobinę boomerowania: przypominają mi się stare występy Beatlesów, na których nie było słychać muzyki, tylko piski.
Pamiętajmy, że teraz najmłodsi nie chcą być astronautami czy nauczycielkami, ale youtuberami i instagramerkami. Dlatego też, gdy widzą na horyzoncie idolkę z internetu, krzyczą z zachwytu i starają się ją chociaż dotknąć (dorośli ludzie widząc święte osoby też tak zresztą robią). Jak na tym filmiku poniżej.
@lasuczita Moje tik toki traktujcie z dystansem , czasem im współczuje bez kitu haha, ja nie krzyczę na serio na obóz dla beki pojechałam !! #dlaciebie #foryou ♬ dźwięk oryginalny - Sara Sise
Dla uzmysłowienia, z jak dziwaczną sytuacją mamy do czynienia, przytoczę też akcję, która również wywołała płacz i zgrzytanie zębów. Otóż jedna z influencerek, wspomniana na początku Monika Kociołek, zaprosiła do swojego pokoju jedną z uczestniczek. Nagrywała z nią filmiki i nazwała ją "obozową córcią". Nie było w tym nic zdrożnego, ale inne dzieciaki strasznie to przeżyły i czuły się zazdrosne, że to właśnie nie one zostały "the chosen one".
Team X Camp wywołał sporo kontrowersji. Zapytaliśmy o to organizatorów.
Problemy z influencerskim obozem leżą jednak gdzieś indziej. Uspokajam, że nie chodzi o Leksia, który odszedł z Team X wcześniej. Na nagraniach, które obiegły internet, widzimy totalny chaos, zero maseczek czy dystansu społecznego i brak opiekunów, którzy mogliby opanować rozwydrzone dzieci. Na TikToku pojawiły się też filmiki, na których dzieci skarżą się, że ktoś im podkrada kosmetyki (później okazało się, że "złodziej oddał"), na innych siedzą ciągle ze smartfonami.
Zwróciłem się w tej sprawie do organizatora - MyMusic. Pierwsze moje pytanie dotyczyło tego, kto zajmował się dzieciakami. Na filmikach widzimy bowiem tylko influencerów, a jak wiadomo opieką powinny sprawować wyszkolone do tego odpowiedzialnego zadania osoby. Zostałem zapewniony, że na obozie są opiekunowie.
Obóz jest organizowany w czasie szalejącej pandemii. W ostatnim Ministerstwo Zdrowia podawało statystyki sięgające kilkudziesięciu tysięcy zakażeń dziennie. W tym wypadku organizator jednak dopilnował, by na obozie nie znalazły się osoby z koronawirusem.
Jeden z najbardziej przejmujących filmików dotyczył wyjazdu influencerów. W tle słyszymy płaczące dzieci, które sprawiały wrażenie "oszukanych". Tak jakby obiecano im spotkanie z idolem, ale jednak do tego nie doszło. Jak tłumaczą to organizatorzy?
Co w takim razie z filmikiem o "pożyczania" kosmetyków? Niby to błaha sprawa, ale w oczach dziecka, to może urastać do niewyobrażalnej rangi. Zresztą każdą kradzież należy potępiać.
Co też nie znaczy, że nie mam nic do zarzucenia samemu Teamowi X. E-celebryci poczuli na własnej skórze, jak to jest być osaczonym, więc zupełnie nie czaję, po co tam przyprowadzali jeszcze psy. Zaraz rzucała się na nie z łap(k)ami gromada dzieciaków. Niektóre nawet racjonalnie zauważyły, że jeden z czworonogów się "trochę boi". Co to w ogóle za atrakcja?
To był "obóz przetrwania dla Teamu X". Nie winiłbym jednak dzieciaków
Pierwszy turnus (łącznie będą cztery) zakończył się w zeszły piątek. Największa część hejtu spłynęła na dzieciaki. Niektóre mogły mieć nawet 9 lat, bo to była dolna granica wieku uczestników. Obejrzałem sobie te nagrania i w pewnym sensie rozumiem tę "dzicz". Z jednej strony świat widziany oczami dziecka różni się mocno od perspektywy dorosłego i łatwo popada w skrajności. Z drugiej strony, czy to na pewno je powinniśmy obwiniać za to, że jarają Teamem X?
Jestem przekonany, że teleportując się w przeszłość i będąc w ich wieku, to widząc Marka Citko, Jima Carreya, Johnny'ego Knoxville'a lub chłopaków z blink-182, też bym oszalał. Może bym aż tak nie piszczał, ale na pewno puls podskoczyłby mi do 200. Dlatego te reakcje śmieszą mnie w taki życzliwy sposób, niż szokują czy żenują. Lekko nawet rozczulają, bo przypominają mi czasy, kiedy człowiek potrafił się cieszyć z każdej pierdoły i spotkania. Ile bym też dał za możliwość pojechania na beztroskie kolonie. Tzn. moje takie przynajmniej były, bo nie było na nich moich idoli.
@lasuczita Coś się moni oczy świecą @monika.kociolek #dlaciebie #foryou #dc ♬ dźwięk oryginalny - Sara Sise
Zupełnie jednak nie spodziewałem się innej emocji, którą w sobie zaobserwowałem: trochę współczuję influencerom. Pierwszy raz w życiu. Widziałem wiele komentarzy, w których internauci pisali, że to był "obóz przetrwania dla Teamu X" i jest w tym sporo racji. Dzieciaki ich terroryzowały na każdym kroku: otaczały wrzeszcząc nad uchem, obmacywały, przytykały smartfony do twarzy. Non stop też byli nagrywani, nie mieli tam zbyt wiele chwil wytchnienia. Sława ich przerosła, a przecież wcale nie są jakoś dużo starsi od swoich fanów.
Jednym ze szkoleń na takim obozie, oprócz savoir-vivre'u przy spotkaniu z celebrytą, powinna być nauka życia bez ciągłego patrzenia przez ekran, połączona z "historycznymi" filmami zwykłych ludzi sprzed 15 lat, którzy szli na imprezę i się po prostu bawili, a nie kręcili story. Dzieciaki nie są tu winne i nie ma co się nad nimi pastwić. Po prostu nikt im jeszcze nie pokazał, że można żyć inaczej, a wzorami do naśladowania nie muszą być tylko influencerzy.
* zdjęcie główne: screeny z TikToka