To był najlepszy odcinek Watahy 2. Recenzujemy 4. epizod serialu, który już teraz obejrzysz w HBO GO
Czwarty odcinek nowego sezonu Watahy jest najlepszym w aktualnie emitowanej serii. Choć pytania się mnożą i na wiele z nich nie poznaliśmy jeszcze odpowiedzi, widać, jak część wątków się ze sobą zazębia. Początkowe wrażenie chaosu ustępuje, a intryga wybrzmiewa na nowo.
OCENA
W tekście znajdują się spoilery z serialu Wataha. Zostałeś ostrzeżony.
Drugi sezon Watahy, tak jak i pierwszy, to gra dwóch charakterów - Wiktora Rebrowa i prokurator Igi Dobosz. O ile w pierwszej serii te dwie postaci stoją po dwóch stronach barykady, to teraz - można by pokusić się o takie stwierdzenie - grają do jednej bramki. I chociaż są pełni podejrzeń i ściśle ze sobą nie współpracują, to przyświeca im jedna idea - za wszelką cenę chcą sprawiedliwości, a tak się składa, że o jej brak winią tych samych ludzi.
Już teraz jestem pewna, że śledztwa, które oboje prowadzą, za chwilę spotkają się w jednym punkcie.
A to oznaczać może jedno - dowiemy się, kto stoi za zniknięciem Siwej, złapany zostanie przestępca odpowiedzialny za zabójstwo obcokrajowców, którzy nielegalnie przekroczyli granicę, a Grzywa nie uniknie odpowiedzialności. Mam nadzieję, że finał Watahy 2 rozwiąże te wątki, choć patrząc na to, jak potoczyły się wydarzenia w pierwszym sezonie, scenarzyści mogli przygotować nam psikusa. Do premiery drugiej serii wciąż przecież nie widzieliśmy, czy Grzywa żyje. Jeśli jednak twórcy postanowią coś przed nami ukryć, można będzie mieć nadzieję na kontynuację i trzeci sezon, co byłoby - patrząc na realizację tej serii - doskonałą wiadomością.
Na razie jednak nie wiemy, co stało się Rebrowowi i czy bohater w ogóle żyje.
W ostatnim odcinku mężczyzna rzucił się w pościg za Grzywą, który najprawdopodobniej stoi za morderstwem Cinka. Od tamtej pory ślad po nim zaginął, a bohater grany przez Bartłomieja Topę oddał przecież kilka strzałów. Rebrow w końcu zgodziłby się ze mną, że pojawienie się Alsu i jej syna nie było nadaremne. To właśnie kobieta wraz z chłopcem odnajdują nieprzytomnego Wiktora.
Przed mężczyzną pojawi się nowe wyzwanie i szybko go pożałuje, ale finału tej sprawy nie poznamy w czwartym odcinku.
Z nowym wyzwaniem zmierzy się też Iga Dobosz.
Ten odcinek zdecydowanie należy do pani prokurator. Kobieta jest coraz bliżej rozwiązania zagadki śmierci spalonych uchodźców, która to sprawa łączy się z wydarzeniami z Bieszczad sprzed czterech lat. Niestety, powoli wpada w panikę, bo cały czas czuje naciski z góry. Jej przełożony już nieraz kazał jej - mówiąc kolokwialnie - przestać grzebać w tej sprawie. Dobosz wie jednak, że wpadła na trop i postanawia zaufać swojej intuicji.
Choć początkowo obiecała współpracować z komendantem Konradem Markowskim, kobieta przestaje mu na moment ufać. Ta chwila zwątpienia może ją kosztować bardzo wiele, ale pani prokurator ryzykuje. Jak się szybko okaże, ten kij ma dwa końce, a skutków jej decyzji tak szybko nie poznamy. Pewne jest jednak, że najnowsze działania Dobosz to przełom w sprawie. A ten ma szansę zaowocować rozwiązaniem śledztwa.
Pytania, które stawia przed widzami najnowszy odcinek Watahy, nie są już błądzeniem po omacku.
Dostajemy pewne twarde fakty, z których powoli możemy składać układankę. Brakuje jeszcze wielu elementów, ale mimo dziur wyłania się całość. Z niecierpliwością wypatruję nowych odcinków. Jestem przekonana, że co najmniej jeden twist jeszcze przed nami. Szykują się ekscytujące wydarzenia, a to znaczy, że czwarty odcinek Watahy jest najlepszym w nowej serii, ale tylko na razie.