Film akcji o apokalipsie zombie to dzisiejsza nowość Netfliksa

Umiejący się bić bohater próbuje ochronić najbliższych przed złem - to motyw stary jak świat i przemielony przez kinematografię każdego zakątka ziemi. Netflix zdecydował, że warto skierować swoje macki do Tajlandii i stworzyć oparty na efektownym mordobiciu hit, który wciągnie widza. Prawdopodobnie okaże się to udanym ruchem, zwłaszcza, że do tego motywu dorzucono też apokalipsę zombie.

Głównym bohaterem "Ziam" jest Singh - legenda ringu, były zawodnik specjalizujący się w dziedzinie tajskiego boksu. Mężczyzna postanawia zakończyć karierę i zacząć wieść spokojne życie wraz z ukochaną Rin, która na codzień jest lekarką. Jak nietrudno się domyślić, parze nie będzie dana sielanka - szpital, w którym pracuje partnerka Singha, zostaje zaatakowany i opanowany przez hordę krwiożerczych, bezwzględnych zombie. Protagonista musi zrobić wszystko, by ochronić Rin i przypadkiem spotkanego chłopca, Buddy'ego, nim będzie za późno.

Reżyserem filmu jest Kulp Kaljareuk, a w obsadzie filmu znaleźli się m.in. Mark Prin, Nychaa Nuttanicha, Johnny Anfone, Pim Pimmada i Jason Young. Zwiastun "Ziam" możecie zobaczyć poniżej:

Kino akcji ma różne oblicza, nie zawsze przyjemne. Czy "Ziam" będzie przełomem dla gatunku - raczej wątpię. Niemniej jednak, zwiastun pozwala przypuszczać, że będziemy mieć do czynienia z efektownymi choreografiami walk, a twórcy nie będę uciekać od wizerunku zombie jako niepowstrzymanych, wygłodniałych potworów.

Sam metraż filmu zdaje się być w sam raz: 96 minut wydaje się optymalnym czasem do spędzenia przy tego typu produkcji. Zobaczymy dużo mięsa, będzie krwawo, efektownie i spektakularnie. Czasami to wystarczy!

"Ziam" od dzisiaj (9 lipca) jest w ofercie platformy streamingowej Netflix.

Więcej o ofercie Netflixa przeczytacie na Spider's Web: