REKLAMA

Premiera "Justified: Miasto strachu" na Disney+ bardzo mnie ucieszyła. Takich cowboyów dzisiaj potrzebujemy

Po ośmiu latach przerwy szeryf federalny Raylan Givens ponownie melduje się do służby i jest wkurzony bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Na swej drodze spotyka bowiem nowego, najgroźniejszego do tej pory przeciwnika. W całości już dostępne na Disney+ "Justified: Miasto strachu" to pozycja nie tylko dla fanów oryginalnego serialu, ale wszystkich miłośników gęstych thrillerów.

justified miasto strachu disney co obejrzeć
REKLAMA

"Miasto strachu" to projekt dość specyficzny. Chociaż Elemore Leonard odpowiada za książkowy pierwowzór "Justified", to w powieści, na podstawie której powstał jego sequel, Raylan Givens nie występuje. Dave Andron i Michael Dinner postanowili to jednak zmienić i umieścili w jej fabularnych ramach dobrze nam znanego szeryfa federalnego. Osobom powiązanym z produkcją zdarzało się już podkreślać w wywiadach, że to nie tyle kontynuacja oryginalnego serialu, co nowe spojrzenie na jego uniwersum. Ale spokojnie. Wszystko się tu rymuje z poprzednimi perypetiami lubianego bohatera.

Akcja "Miasta strachu" rozgrywa się 15 lat po tym, jak Givens opuścił Kentucky (po wydarzeniach przedstawionych w finale "Justified" przed skokiem czasowym). Szeryf federalny dzieli swój czas między pracą w służbie prawa a byciem ojcem nastoletniej już Willi. Właśnie wiezie córkę na obóz, kiedy dwóch wyrostków postanawia ukraść im samochód. Ewidentnie nie wiedzą, z kim zadzierają i zgodnie z naszymi oczekiwaniami, szybko lądują przed obliczem sprawiedliwości. W zachowaniu głównego bohatera coś się jednak zmieniło.

Czytaj także:

REKLAMA

Justified: Miasto strachu - dlaczego warto obejrzeć nowy serial na Disney+?

Givens jest tu starszy, pokryty siwizną i zmęczony. W prologu pilotowego odcinka pierwszego "Justified" prowokował przeciwnika, aby móc go z czystym sumieniem zastrzelić. Tutaj nie ma już ochoty na zabawy z przestępcami, przez co "Miasto strachu" traci bardzo ważny element swojego poprzednika. Brakuje tu komediowego wyczucia czasu bohatera granego przez Timothy'ego Olyphanta, który w oryginalnym serialu na zarzuty o nadużywanie władzy z pełną powagą odpowiadał: "to było uzasadnione". Wciąż jednak może pochwalić się tym samym urokiem niezręcznego chłopca, kiedy córka w jego imieniu stawia drinka pani mecenas Carolyn Wilder. I oczywiście, co najważniejsze, ciągle nosi ten sam wysłużony kowbojski kapelusz.

Justified: Miasto strachu - Disney+

W oryginalnym "Justified" polubiłem Givensa, bo nie był niezniszczalny, jak wielu podobnych mu serialowych bohaterów. Plot armor nie chroniła go przed obrażeniami i postrzałami. W "Mieście strachu" jest mniej brawurowy, ale ciągle nie przepuszcza żadnemu przestępcy, którego napotka. Los stawia na jego drodze Clementa Mansella. Powtórka z rozrywki? Ani trochę. Czarny charakter nie jest na poły sympatycznym Boydem Crowderem, z którym głównego bohatera łączy ambiwalentny stosunek. I nie, nie chodzi o to, że wcielającemu się w niego Boydowi Holbrookowi brakuje uroku Waltona Gogginsa. Miał inne zadanie do wykonania i również stanął na jego wysokości.

Mansell to człowiek, którego pokochacie nienawidzić. Wykorzystuje swoją partnerkę, terroryzuje panią adwokat i nawet jego współpracownik drży przed nim ze strachu. Bez mrugnięcia okiem potrafi zabić świadka swojej zbrodni i przy pomocy automatycznych drzwi zgnieść nogę oszukiwanej osobie. W Detroit, gdzie toczy się akcja nowego "Justified", nie ma więc przestrzeni na zabawę. Szczególnie że sprawa staje się osobista. Clement nie tylko ma niesamowite szczęście i jakimś cudem ciągle miga się od karzącej ręki sprawiedliwości, ale też rzuca wyzwanie Raylanowi, grożąc jego córce. W ten męski pojedynek włącza się wtedy strach, gniew, złość i przede wszystkim obsesja.

Podobnie jak oryginał, nowe "Justified" nie traktuje o zabawie w policjantów i złodziei, dobrych i złych.

To serial o ludziach funkcjonujących w szarej strefie. Givens wciąż tu robi za współczesną inkarnację Brudnego Harry'ego, który przepisy ma w głębokim poważaniu. Policjanci z Detroit są bardziej skrajni w tym podejściu od niego. Ba, jeden z nich nawet przemawia z emfazą herosów ejtisowego kina akcji i najchętniej by do wszystkich strzelał. Carolyn ma natomiast niejasne do pewnego momentu powiązania ze światem przestępczym. Podczas polowania na Clementa głównemu bohaterowi przyjdzie zmierzyć się więc ze skorumpowanym systemem.

REKLAMA

"Miasto strachu" jest mroczniejsze od oryginalnego serialu. Chociaż neowesternowa poetyka pozostaje niezmienna, z kryminału z licznymi elementami akcji "Justified" ewoluuje tu w gęsty thriller. Mimo że twórcy spuszczają z tonu na rzecz dusznej atmosfery, produkcja okazuje się brutalniejsza i bardziej dosadna. Ta większa dojrzałość wychodzi jej na dobre. Zamiast odcinania kuponów od popularności pierwowzoru, twórcy serwują nam dzieło świeże i oryginalne. Andron i Dinner (swoją drogą producenci pierwszego "Justified") znaleźli własną ścieżkę i dumnie po niej zmierzają do ekscytującego finału.

"Miasto strachu" to nowe otwarcie dla "Justified". Mamy tu co prawda do czynienia z zamkniętą historią, żeby nowi widzowie się nie pogubili, ale twórcy szeroko otwierają sobie furtkę do kontynuacji swojej opowieści. Na ten moment nie wiadomo jeszcze, czy produkcja dostanie 2. sezon. Pomyślano ją jako miniserial, więc szanse na sequel może i nie są największe, ale jakieś są. Tym bardziej że Raylan Givens pojawia się tu w znakomitej formie. Jego ewentualny kolejny powrót zostaje tym samym w pełni uzasadniony.

"Justified: Miasto strachu" obejrzycie na Disney+.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA