Avengers: Wojna bez granic oszczędnie z liczbą scen po napisach

Jednym z nieodzownych elementów każdego z dotychczasowych filmów osadzonych w Marvel Cinematic Universe są dodatkowe sceny po napisach. Zaczęło się niewinnie, bo pierwsze produkcje z serii zawierały jedną sekwencję, która niejako zapowiadała następne epizody. Z czasem jednak część fragmentów stała się stricte humorystyczna, a fani komiksowych adaptacji mogli cieszyć się dodatkowym ujęciem po zakończeniu animowanych napisów.

Dwie sceny stały się więc standardem i wielu sympatykom na pewno trudno wyobrazić sobie, żeby nowe filmy nie stosowały się do tego minimum. Tym bardziej, że obraz Strażnicy Galaktyki vol. 2 zawierał aż pięć fragmentów, co pozwalało mieć nadzieję na podobną liczbę w kolejnych produkcjach. Niestety, nie ma co liczyć na dodatkowe sekwencje w najnowszym filmie MCU.

Produkcja wczoraj miała swoją oficjalną premierę w Hollywood. Z doniesień zagranicznych mediów wynika, że w filmie zobaczymy tylko jeden dodatkowy fragment i to po wszystkich napisach końcowych. Czeka nas zatem powrót do korzeni. Wygląda to zresztą na hołd twórców w stronę początków MCU, które w tym roku obchodzi 10-lecie istnienia.

W Polsce można oglądać Avengers dopiero od jutra, więc nie ma co spekulować na temat samej sceny. Na pewno będzie ona swego rodzaju kontynuacją całego filmu i prawdopodobnie małym teaserem Avengers 4 lub zapowiedzią solowych przygód któregoś z członków drużyny superbohaterów. Jedyne zapowiedziane produkcje o konkretnej postaci to Ant-Man i Osa (3 sierpnia 2018 r.) i sequel Spider-Man: Homecoming (5 lipca 2019 r.). Niewykluczone więc, że w sekwencji po napisach zobaczymy któregoś z tych bohaterów.