REKLAMA

Anoreksja to jej znak rozpoznawczy. Eugenia Cooney zamiast się leczyć, robi karierę na Youtubie

"Boimy się o Twoje życie”, "Musisz się leczyć” – to tylko niektóre z komentarzy pod prawie każdym filmem Eugenii Cooney, amerykańskiej youtuberki, instagramerki i tok-tokerki. Dziewczyna nic sobie nie robi z tych głosów i dalej produkuje w social mediach radosną, emo-gotycką twórczość.

Eugenia Cooney
REKLAMA

Eugenia Cooney to amerykańska youtuberka, instagramerka i tik-tokerka, która od 2011 roku regularnie publikuje różnorodne treści: try-on haule (przymiarki ubrań), vlogi z codziennego życia czy tutoriale makijażowe. Standard. Takich dziewcząt na YT są tysiące. Jest jednak coś, co wyróżnia Eugenię i sprawiła, że obok jej filmów nie można przejść obojętnie.

REKLAMA

"Hi, I’m Eugenia” – kim jest youtuberka z ponad 2 mln subskrypcji?

To wygląd i … głos. Zacznijmy od tego drugiego. Gdy youtuberka otwiera film standardowym "Hi, I’m Eugenia”, wiemy, że to ona. Tego wysokiego głosu nie sposób pomylić. Jest bezpośrednim skutkiem choroby, na którą cierpi Eugenia. Choroby, która wpłynęła też na jej wygląd.

Eugenia od lat choruje bowiem na anoreksję i od lat konsekwentnie wciska widzom kit, że jest zdrowa. Wystarczy jednak spojrzeć na dziewczynę, której gotyckie outfity i wyrazisty makijaż ważą niewiele mniej niż ona sama, by przekonać się, że coś jest na rzeczy.

Fani robią śledztwo i obwiniają matkę

Amerykanka mieszka w Greenwich (w stanie Connecticut) z rodziną, która często była oskarżana przez fanów o trzymanie dziewczyny w złotej klatce i niedopuszczanie do leczenia po to, aby "doić” córkę. Ta bowiem ma całkiem spore grono obserwujących (2,13 mln), a jej filmy notują miliony odsłon. Oczywiście, oznacza to, że Eugenia całkiem nieźle zarabia na swojej działalności w social mediach.

W najczęściej odtwarzanym video na YT (23 mln odsłon) Eugenia pojawia się z matką. Uśmiechają się do siebie, rozmawiają na tematy modowe, makijażowe. Zero patologii. W pozostałych nagraniach z udziałem rodzicielki wyłania się obraz całkiem normalnej, ciepłej relacji na linii matka-córka.

Eugenia Cooney z mamą. Takich wspólnych filmów jest kilka

Tymczasem kobieta nie raz spotykała się z hejtem w komentarzach. Fani Eugenii domagali się wręcz odebrania jej praw rodzicielskich za to, że "doprowadziła córkę do takiego stanu”.

Prawda jest jednak taka, że Eugenia jest pełnoletnia. Choć wygląda jak krucha nastolatka, w rzeczywistości ma 28 lat. Nikt nie może zmusić jej do leczenia. Tylko ona sama jest w stanie przełamać impas i poprosić o pomoc specjalistów.

Eugenia Cooney podejmuje leczenie w ośrodku i znika z Youtuba

Wydawało się, że ten moment nastał w 2019 r. Wtedy to Eugenia przyznała na swoim kanale, że udaje się do ośrodka, aby podreperować zdrowie. Oczywiście, słowo "anoreksja” nie padło ani razu. Fani byli wniebowzięci (no, może poza środowiskiem pro-ana).

Dziewczyna przestała nagrywać filmy, zaszyła się  w ośrodku i po kilku miesiącach ponownie pojawiła się w przestrzeni publicznej. Pełniejsza na twarzy, wyglądająca dużo zdrowiej i promienniej, przemawiająca normalnym, niższym tonem. Fani piali z zachwytu. Posypały się gratulacje, zapewnienia "I’m so proud of you!” (Jestem z Ciebie taki dumny/dumna!).

Dziewczyna nie omieszkała nagłośnić swojej przemiany. Udzieliła wywiadu youtuberowi Shane’owi Dawsonowi (film ma 32 mln odsłon!), w którym opowiedziała o swojej złej relacji z ciałem:

- W szkole mnie prześladowano (…) Z czasem traciłam coraz więcej kilogramów, ale myślałam, że wszystko jest w porządku. W ogóle nie widziałam, że to ogromny problem. Potem, gdy zaczęłam robić wideo i mój kanał się rozrósł, niektórzy zaczęli publikować swoje nagrania, w których mówili o moim ciele. To bardzo źle na mnie wpływało i sprawiało, że czułam się strasznie

– przyznała w wywiadzie Eugenia.
"The return of Eugenia Cooney" - wspólny film popularnych youtuberów

Youtuberka wyznała, że zapędziła się w odchudzaniu i nie robiła nic, aby to zmienić. W końcu jednak dojrzała do tego, aby sięgnąć po pomoc. Brawo, Eugenia! – chciałoby się rzec.

Smutne nawroty i powroty. Czyli nawrót anoreksji i powrót na Youtuba

Euforia nie trwała jednak długo. Bardzo szybko pełniejsze policzki Cooney zaczęły się zapadać, dziewczyna stopniowo traciła na wadze. Dobrnęła do stanu porównywalnego do tego sprzed leczenia. Zaliczyła ewidentny nawrót choroby, co nie jest niczym dziwnym w przypadku leczenia zaburzeń odżywiania.

Jak to zadziałało na Eugenię? Nijak. Powróciła z nowymi filmami w starym stylu, otworzyła dodatkowo konto na Tik Toku i nie zważa na dramatyczne apele fanów, aby zadbała o siebie. Oczywiście, tematu nie ma. Sza.

Zbanować Eugenię! Kto ogląda jej filmy i dlaczego nie powinien

Zawsze zastanawiały mnie motywacje osób, które śledzą kanał Eugenii. Dlaczego ludzie nabijają odsłony filmom dziewczyny, która zamiast nagrywać kolejne ciuszkowe przymiarki powinna leżeć w szpitalu karmiona sondą?

Zapewne częścią z nich kieruje ciekawość – to oni w komentarzach z lubością oceniają wygląd Eugenii, nie szczędząc bolesnych określeń. Ludzi zawsze pociągała skrajna odmienność, a ciało Eugenii jest inne – niemiłosiernie wychudzone, przez to też nieproporcjonalne, budzące grozę i politowanie.

Dla wielu dziewcząt Eugenia Cooney jest "thinspiracją"

Część fanów Eugenii to jej koleżanki i koledzy "po fachu” – osoby z zaburzeniami odżywiania, dla których Eugenia jest inspiracją (a raczej „thinspiracją”) – dotarła bowiem do pewnej niewyobrażalnej granicy chudości i nadal żyje. Dla nich Eugenia jest bohaterką, która osiągnęła perfekcję.

I właśnie promowanie anoreksji wśród młodych dziewcząt to koronny zarzut wobec Eugenii. Obawy o negatywny wpływ filmów Amerykanki  na zdrowie psychiczne i fizyczne młodych dziewcząt zmobilizowały część widzów do wysyłania petycji o zablokowanie jej kanału i usunięcie szkodliwych treści.

I owszem, Tik Tok (na którym Eugenia jest coraz bardziej aktywna) usuwał niektóre jej filmy, wkurzając dziewczynę do granic możliwości. Jednak ta konsekwentnie publikuje nowe, twierdząc, że nie robi nic złego – po prostu pokazuje swoje życie.

Widzowie sprawdzają, czy Eugenia jeszcze żyje

Eguenia każdego dnia balansuje na granicy życia i śmierci. Pojawienie się nowego filmu to sygnał ulgi dla fanów, że dziewczę jeszcze oddycha. Jak teraz wygląda? Co u niej słychać? Czy znowu schudła? Jak bardzo odsłoni swoje kościste ciało? Sprawdźmy! I klik, lecą kolejne odtworzenia.

Eugenia to widzi. Widzi, że jej choroba napędza klikalność, fascynuje, budzi kontrowersje. Konsekwentnie neguje podejrzenia o nawrót choroby, na hejterskie komentarze nie odpowiada, ale też ich nie usuwa. Jest zawsze miła, słodka i do rany przyłóż. Tak naprawdę nie można niczego jej zarzucić. Nawet to, że choruje nie jest jej winą. Jednak już to, że publikuje filmiki odsłaniające jej wychudzone ciało, jest moim zdaniem mocno nieodpowiedzialne.

Unfollow Eugenii zmobilizuje ją do leczenia? Nie sądzę

Wielu widzów apelowało w komentarzach, aby odsubskrybować kanał Eugenii, powstrzymać ciekawość i nie śledzić jej kolejnych nagrań. Jeśli dziewczyna zauważy, że jej choroba przestaje przyciągać uwagę, to może przełamie się i zdecyduje kolejny raz na leczenie.

Osobiście, nie sądzę, aby tak się stało. Oczywiście, zainteresowanie jej kanałem i kontrowersje, które wywołuje, stymulują ją do podtrzymania treści w obecnej formie. Być może w jej głowie nie raz pojawiały się obawy typu: "jeśli przytyję, to stracę widzów; oni tu są dla mojej chudości” (co, niestety, jest w dużej mierze prawdą).

Z drugiej jednak strony trzeba pamiętać, że Eugenia od lat choruje na jedną z najniebezpieczniejszych i najtrudniejszych do wyleczenia chorób. Anorektyczne zachowania i sposób myślenia stały się niemal częścią tożsamości dziewczyny. Moim zdaniem, jest mało prawdopodobne, że masowy "unfollow” i exodus fanów zmobilizowałby Eugenię do leczenia.

Nie wiem, czy Eugenia kiedykolwiek poczuje się gotowa, aby jeszcze raz rozpocząć terapię. Zryw z 2019 roku pokazał, że to życie z chorobą jednak jej nie pasowało. Chciała coś zmienić. Niestety, najprawdopodobniej zabrakło bacznego monitorowania stanu zdrowia po opuszczeniu ośrodka.

REKLAMA

Nie jest bowiem żadną tajemnicą, że ponad połowa pacjentów z anoreksją po zakończeniu leczenia stacjonarnego ma nawroty. W przypadku osób z chroniczną, długotrwałą anoreksją, terapia trwa latami. To z pewnością mało spektakularne, takie nie-instagramowe i dużo bardziej skomplikowane niż wklejenie zdjęcia "przed” (leczeniem) i "po”.

Trzymam kciuki za Eugenię. Mam nadzieję, że zdecyduje się na leczenie i dopnie sprawę do końca.  Na Youtubie, Instagramie, Tik Toku na pewno jest miejsce dla zdrowej Eugenii. A poza social mediami jest jeszcze fajniejsze życie.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA