Nie możemy traktować poważnie telewizji TVN, jeśli jej twarzą są takie postacie jak Filip Chajzer
Filip Chajzer nie je mięsa. Dopiero od kilku dni. Jestem jego wyzwaniem już strasznie zmęczona, ale gdyby chodziło tylko o to, nie warto byłoby drzeć szat. Niezgoda na to, co w polskich mediach robi Chajzer, wzbiera we mnie od paru lat.
Kiedyś, w zamierzchłej przeszłości, kiedy wydawało mi się, że świat jest lepszym miejscem, byłam skłonna wierzyć, że – paradoksalnie – cel może uświęcać środki. A właściwie to może wcale nie uświęca, bo nie musi – wszyscy są dobrzy tak po prostu i to, co robią, w gruncie rzeczy też jest dobre; trzeba ludziom wierzyć. Chyba mniej czasu spędzałam wtedy w Internecie albo byłam naiwniejsza. Zrzućmy to na karb młodości.
Minęły ponad trzy lata, od kiedy popełniłam tekst o Filipie Chajzerze. Jeszcze wtedy prezenter telewizyjny jawił się jako ktoś, kto ma bardzo dużą siłę sprawczą i wykorzystuje ją w pozytywny sposób. A to zbierze pieniądze na jakąś staruszkę i powie o tym głośno, żeby inni się dorzucili, a to wesprze jakiegoś dzieciaka. Jego zasięgi były przecież nie bez znaczenia – realnie mógł i przyczyniał się do tego, że jego czytelnicy angażowali się w akcje charytatywne.
Niestety, Filip Chajzer od jakiegoś czasu postanowił też swoją popularność wykorzystywać w mniej elegancki, ale nie mniej widowiskowy sposób.
Zaczął szczuć jednych na drugich – ofiary jego postów, których zachowania nawet jeśli słusznie piętnował (kpiły ze śmierci jego dziecka), wystawiał na rzeź; wyśmiewać się z homoseksualistów i obrażać ich ze względu na orientację, wygląd np. Patryka Chilewicza z Vogule Poland (potem, co prawda, przeprosił), całować kobiety bez ich zgody, a więc – nazwijmy to po imieniu – ma na swoim koncie oskarżenie o molestowanie, a cała sytuacja miała miejsce w blasku reflektorów stacji TVN, w programie „Ameryka Express”, pytać czarnoskórych sportowców, czy „dziewczyny lubią brąz?”, kpić z wegan i wegetarian, męczyć małpę w telewizji (za co oberwało mu się od Kingi Rusin). Do tego, co akurat wydaje się najmniej istotne, rozpoczął #vegechallenge zainspirowany przez 93-letnią panią Irenę, która od 30 lat nie je mięsa. Pomylił przy tym wegan z wegetarianami, ale przecież przez 22 dni ma jeść jak jarosz, więc już nie wnikajmy w szczegóły.
Przyznam szczerze i bez ogródek, że niezgoda na to, co dzieje się wokół Filipa Chajzera, wzbierała we mnie od dłuższego czasu.
Jeszcze kilka lat temu wierzyłam, że Chajzer chce dobrze i nawet jeśli akcjami charytatywnymi zrobi sobie dobry pijar i będzie spijał śmietankę (trudno nie zauważyć, że dziennikarz TVN-u lubi robić wokół siebie dużo zamieszania i stać w blasku fleszy), to przecież nic nie szkodzi. W końcu jedno ma przełożenie na drugie – robi szum, więc ludzie go czytają, jeśli czytają, to może pomogą, a robi szum, żeby przyszło ich więcej do pomocy itd. Ale czas już przestać się oszukiwać, że ewentualne makiaweliczne zapędy Filipa Chajzera to jedyne, co ma na sumieniu. I choć nieco przesadzam, że „nie mogłabym zasnąć”, gdybym nie napisała tekstu o „twarzy TVN”, to nie dawało mi spokoju, że gdzieś wisi mój właściwie pochwalny artykuł na jej temat, a każda moja komórka przeciw temu się buntuje.
W internecie można przeczytać, że Filip Chajzer jawi się jako hipokryta, rasista, seksista, homofob i po prostu hejter.
Być może wy widzicie go inaczej i według was to rubaszny, bezpośredni, tzw. „zdrowy facet po 30-stce”, Polak z krwi i kości, co to lubi sobie pożartować. Ja nie jestem w stanie tego humoru już znieść. Trudno czyta się relacje z #vegechallenge, kiedy widzi się tam „podśmiechujki” z osób, które nie jedzą mięsa i jednocześnie ma się świadomość, że ta akcja miała przecież promować etyczne i zdrowe żywienie.
Trudno się ją śledzi też z tego powodu, że wygląda jak typowe marketingowo-pijarowe zagranie, dokładnie zaplanowane – Chajzer najpierw narzeka na ból głowy, trochę się śmieje, choć brak mięsa prawie go zabija, a potem nagle odkrywa smaki, na koniec – pewnie – rezygnując z mięsa całkowicie albo redukując je do 3 posiłków w tygodniu. Zresztą to wyzwanie było dla mnie gwoździem do trumny – stwierdziłam, że nie mogę już dłużej milczeć. I bardzo „mądre” wspomniane pytanie – „czy dziewczyny lubią brąz?”. Właśnie tego spodziewam się po telewizji XXI wieku, która w dodatku pozuje na telewizję premium – takich uwag, które trudno zakwalifikować inaczej niż jako rasistowskie i po prostu niestosowne. Kiedy Justin Trudeau, premier Kanady, przeprasza za tzw. „brown face” czy „black face”, w Polsce Chajzer uważa, że nie można przecież przejść obojętnie wobec faktu, że ktoś ma brązowy kolor skóry. Przecież to idealne pole do żartów! Oderwanie gwiazdy TVN-u od rzeczywistości jest wręcz namacalne.
Śledząc media społecznościowe Filipa Chajzera, ma się wrażenie, że ten czuje się bezkarny.
Jest twoim kumplem tylko wtedy, jeśli się z nim zgadzasz. Z jednej strony chce pomagać chorym, biednym, dzieciom, zwierzakom, powstańcom, z drugiej strony kpi z gejów, wegetarian, wegan. Coś zgrzyta w jego wizerunku. Zgrzyta też to, że tak wiele osób ma go za bohatera – na Facebooku śledzi Chajzera ponad 800 tys. osób. To już prawie milion. Czy wszyscy Polacy, którzy obserwują prezentera TVN, uwielbiają jego wpisy? Pewnie nie, ale warto zauważyć, że odbiór jego mediów społecznościowych jest w większości pozytywny. Kiedy tylko pojawiają się głosy sprzeciwu, nierzadko racjonalne, zaraz są uciszane i to w niezbyt przyjemnym tonie przez armię Chajzera i przez niego samego.
Zastanawiam się, jak – patrząc na to, co Chajzer robi w Dzień Dobry TVN (żarty nawiązujące do jego ojca też już powinny być na cenzurowanym) i na swoim Facebooku – możemy jeszcze spokojnie i z powagą patrzeć na TVN?
Ten sam problem, poniekąd, dotyka także programu Kuby Wojewódzkiego czy Top Model – obie serie promują, czy – jak to woli – zdarzyło im się promować seksistowskie postawy. Mamy 2019 rok, a nasza telewizja szura po dnie. Nie sposób znaleźć w niej takich talk-shows jak zagranicą, programy rozrywkowe często są bardziej żenujące od reklam, które je przerywają. Czy to wina publiki, formatu, a może gwiazd? Prawda leży pewnie gdzieś pośrodku. I nawet jeśli to tylko taka poza Filipa Chajzera, to jest szkodliwa. Tak jak przesadne spożycie szprycowanego mięsa.