George R.R. Martin chciał trzynastu sezonów Gry o tron. Twórcy mieli siły tylko na osiem

Nie od dzisiaj wiadomo, że twórczość pisarska a praca nad serialem to dwie różne bajki. Kolejny raz zostało to udowodnione na czerwonym dywanie Nagród Primetime Emmy, które zostały przyznane w nocy z poniedziałku na wtorek. Jednym z triumfatorów gali była Gra o tron. Serial HBO zdobył nagrody dla najlepszego serialu dramatycznego, aktora drugoplanowego oraz za efekty specjalne.

Showrunnerzy Gry o tron, David Benioff oraz Dan Weiss, zdradzili przy okazji, dlaczego fani serialu muszą tak długo czekać na ostatni sezon. W rozmowie z Entertainment Weekly przyznali, że ósmy sezon hitowej serii HBO to największa produkcja w ich życiu. Przygotowania i prace na planie w Belfaście zajęły prawie cały rok. Dodatkowo doszło też do pewnego opóźnienia, ponieważ trzeba było dopracować kilka scen batalistycznych.

Okazuje się jednak, że samo istnienie ósmego sezonu jest efektem dużego kompromisu i poświęcenia ze strony Benioffa i Weissa. W rozmowie z Variety autor Pieśni lodu i ognia, George R.R. Martin przyznał, że marzyło mu się ponad trzynaście sezonów produkcji (!). Absolutne minimum na jakie liczył to dziesięć oddzielnych serii. Z takim obciążeniem nie byli jednak w stanie poradzić sobie showrunnerzy serialu. Początkowo godzili się tylko na siedem sezonów, ostatecznie dali się też namówić na dodatkowy rok produkcji.

Gdyby Martinowi udałoby się osiągnąć swój cel, to weselszym człowiekiem byłby Peter Dinklage. Serialowy Tyrion wyznał za kulisami, że praca nad Grą o tron była nie tylko doskonałym doświadczeniem aktorskim, ale też zmieniła całkowicie jego życie:

Dinklage początkowo miał jednak duże wątpliwości nad przyjęciem roli Tyriona Lannistera, ponieważ ludzie jego wzrostu byli przed sukcesem Gry o tron zatrudniani przeważnie w filmach fantasy i sci-fi. Aktor również wystąpił w dwóch podobnych dziełach, ale te doświadczenia nieszczególnie mu się spodobały. Na szczęście Weiss i Benioff rozwiązali jego rozterki.