Dzisiejszy odcinek „Gry o tron” kręcono 8 tygodni, a na plan wpadł... George Lucas. Twórcy pokazują kulisy
Na ten dzień fani „Gry o tron” czekali przez blisko dwa lata. Dzisiaj o 3:00 czasu polskiego na całym świecie wyemitowano pierwszy odcinek finałowej serii epickiego serialu HBO. Jeśli po obejrzeniu premiery wciąż jesteście nienasyceni, twórcy przygotowali dla was materiał zakulisowy.
Pierwszy odcinek ósmej serii „Gry o tron” można w dużej mierze opisać jako epizod krępujących spotkań. Nie było nam dane zobaczyć nawet skrawka płaszcza Nocnego Króla, a na ekranie pojawił się w sumie tylko jeden ożywiony umarły, którego w dodatku dość szybko zaprowadzono z powrotem do grobu. Pomijając jednak wszystkie elementy, które mogą się nam nie podobać z tego, czy innego powodu, w końcu w Westeros zapanowała zima. Mamy więc już za sobą epizod powitalny, który jednoczy pozostałych przy życiu bohaterów na dalekiej północy. Wedle zapowiedzi w 2. odcinku możemy już spodziewać się przedsmaku tego, na co jesteśmy od dwóch lat cierpliwie przygotowywani przez twórców, czyli wielkiej bitwy.
Jednak zanim ponownie zatopimy się w świat smoczych królowych i królów, armii umarłych i intryg dworskich musimy znowu swoje wyczekać. Do zabicia pozostaje nam wróg paradoksalnie trudniejszy niż armia umarłych, bo w swoich chłodnych kalkulacjach nieprzejednany, a więc czas. Przed nami sześć dni analiz, ponownego oglądania i wypatrywania najdrobniejszych szczegółów z pierwszego epizodu, które mogą nam podpowiedzieć, jak rozwiną się wydarzenia w kolejnym odcinku. Jednak nie samymi 50 minutami premierowego epizodu dostępnymi na HBO GO człowiek żyje.
Twórcy serialu „Gra o tron” udostępnili 17-minutowy materiał zakulisowy.
A w nim możemy przyjrzeć się jeszcze raz kluczowym momentom pierwszego odcinka i wraz z twórcami i obsadą aktorską przejść przez nie raz jeszcze. Z opublikowanego filmu dowiadujemy się na przykład, że kręcenie pierwszego epizodu finałowej serii „Gry o tron” zajęło reżyserowi Davidowi Nutterowi aż osiem tygodni. W dodatku na planie finałowego sezonu pojawił się George Lucas i na chwilę przejął reżyserską pałeczkę.
Sami twórcy zauważają również, jak trudny był odcinek otwierający finałowy sezon „Gry o tron”. Musieli ująć w nim ogromną ilość spotkań po latach, a jednocześnie nie mógł to być wyłącznie odcinek pełen uścisków, łez szczęścia i spojrzeń spode łba. Fabuła w końcu powinna się toczyć dalej, zwłaszcza że do końca pozostało już tylko pięć epizodów. Czy to jednak wyszło twórcom? Cóż z pewnością jest to sporne pole, ponieważ sama historia nie za wiele posunęła się do przodu.