Nowy rok zapowiada się szczególnie strasznie. Najbardziej wyczekiwane horrory 2019

Grupka nieznajomych dostaje zaproszenie do wyścigu. Pierwsza osoba, która wydostanie się z pokoju ma wrócić do domu z milionem dolarów. Całkiem niezła oferta! Niestety kończy się mały druczkiem informującym, że gra toczy się na śmierć i życie. „Escape Room” zapowiada się na solidną porcję zgniatających kręgosłupy i przypalających skórę zagadek rodem z „Piły”. Oby okazała się lepsza, niż zeszłoroczna próba skonsumowania tego samego tematu.

Taylor Schiling z „Orange is the New Black” tym razem trafi na duży ekran - konkretnie w horrorze twórców świetnych „Egzorcyzmów Emily Rose”. Amerykańska aktorka wcieli się w rolę matki chłopczyka, którego ciało zamieszkuje duch z przeszłości. Pomysł nie jest więc zbyt świeży, ale przecież egzorcyzmy przed 2005 rokiem również były mocno eksploatowane.

Pierwsza część okazała się udanym połączeniem lekkiego horroru i komedii. Oferowała dreszczyk emocji i szybką rozrywkę, o której można było zapomnieć zaraz po wyjściu z kina. Sequel uderza w podobne klimaty. Główna bohaterka znów będzie przeżywała ten sam dzień, aby rozwikłać kryminalną zagadkę i dowiedzieć się, kto kryje się za maską z upiornym niemowlakiem.

Oryginalność to cecha, którą niestety nieczęsto łączymy z horrorami. Dlatego tym ważniejszy jest powiew świeżości, jaki do gatunku wnosi Jordan Peele, autor „Get Out”, nagrodzonego Oscarem za scenariusz oryginalny. Tym razem uraczy nas wakacyjnym wypadem rodziny, który z sielanki zamienia się w walkę o przetrwanie. Prześladowcami są upiorne kopie uciekinierów, które nie cofną się przed wbiciem nożyczek w uszy czy podpaleniem samochodu.

Thrillery Kinga już nie raz udowodniły, że są doskonałym materiałem do ekranizacji. Jeden z nich kończy przecież tę listę. Wcześniej dostaniemy jednak remake „Smętarza dla zwierzaków” z 1989 roku. Już w maju śledzić będziemy losy rodziny, która przeprowadziła się na wieś w poszukiwaniu oddechu od miejskiego życia. Krajobrazy skoncentrują się jednak w okolicy tytułowego smętarza, którego lokatorem stanie się kot nowoprzybyłych. Jak się zapewne domyślacie, pogrzeb zwierzaka zbudzi drzemiące w okolicy złe moce.

W Los Angeles pojawia się strach ożywiony meksykańską legendą. Mówi ona o zjawie kobiety, która w młodości zamordowała swojego męża i dzieci z miłości do kochanka. Za karę nie trafiła do piekła, a została skazana na wieczne zawieszenie pomiędzy światami. Film opowie o zmagającej się z jej złymi mocami dwójce dzieci samotnej pracownicy opieki społecznej. Producentem obrazu jest James Wan, współtwórca uniwersum „Obecności” i niedawnego „Aquamana”. Dlatego po filmie można spodziewać się zręcznej żonglerki utartymi, horrorowymi konwenansami.

W skrócie: co by było, gdyby Superman zaczął prześladować ludzi? „Brightburn” opowie o przybyszu z kosmosu wychowującym się na amerykańskiej farmie, który po odkryciu swoich mocy postanawia przywdziać pelerynę i terroryzować wszystko co oddycha. W roli strapionej matki Elizabeth Banks.

Laleczka Chucky straszyła niegrzeczne dzieci na przełomie lat 80 i 90, ale później popadła nieco w zapomnienie. Dawny blask, a raczej szaleństwo w oczach, chce przywrócić jej wytwórnia MGM, która zdecydowała się na dość kontrowersyjne posunięcie. Za makabryczne zapędy laleczki odpowiedzialny nie będzie bowiem duch zmarłego mordercy zaklęty w plastikowe ciało, a zhakowany system robotycznej zabaweczki... Jak możecie się domyślać - fani są wściekli na takie modyfikacje.

Najbardziej oczekiwany horror 2019 roku zawita na koniec lata. Tym razem upiorny klaun Pennywise będzie straszył dorosłych członków Klubu Frajerów. Grany przez Billa Skarsgarda strach ma być zatem bardziej morderczy, bo starsi o 27 lat bohaterowie nie będą już bali się lalek. Obok Szweda w filmie zobaczymy Jessicę Chastain (Beverly), Jamesa McAvoya (Bill), Isaiah Mustafę (Mike), Jaya Ryana (Ben), Jamesa Ransone’a (Eddie) i Billa Hadera (Richiego). Czekam z niecierpliwością i niepewnością - czy sequel pobije świetny wynik kasowy oryginału?