5 sezon House of Cards już jutro! Przypominamy 5 najlepszych marketingowych zagrywek serialu
Czytelnikom Spider’s Web tego znakomitego, sztandarowego serialu Netfliksa przedstawiać nie trzeba. Nie mogę jednak wyjść z podziwu jak dobrze jest on promowany, szczególnie w Stanach Zjednoczonych.
House of Cards dobitnie pokazał, że produkcje przeznaczone przede wszystkim dla Internetu mogą mieć bardzo wysoką wartość. Zdaję sobie sprawę, że nie każdy jest fanem tego serialu (a są i mocni krytycy). Ja jednak przychylam się do większości twierdzącej, że jest świetnie zagrany, bardzo dobrze napisany i mistrzowsko zrealizowany.
Wszyscy możemy jednak zgodzić się z tym, że o tym serialu się mówi. I to bardzo dużo. Nawet w naszym kraju, mimo iż to thriller skupiony na rzekomych kuluarach amerykańskiej polityki. A skoro u nas się sporo o tym mówi, to wyobraźcie sobie co musi się dziać w Stanach Zjednoczonych.
Netflix kuje żelazo póki gorące i podsyca tę atmosferę. Zwłaszcza, że w Stanach Zjednoczonych House of Cards trafił na bardzo podatny grunt. Jak stwierdził Kevin Spacey w jednym z wywiadów (wybaczcie, nie mogę dokopać się źródła, polegam na pamięci), za każdym razem, gdy ekipa kończy realizację kolejnego sezonu z przerażeniem odkrywa, że rzeczywistość rozwija się w jeszcze bardziej przerażającym kierunku.
Agencje zajmujące się promowaniem serialu mają więc ułatwione zadanie. I wykorzystują ten atut w bardzo umiejętny sposób. Oto subiektywny wybór najlepszych kreacji marketingowych promujących House of Cards.
House of Cards - najlepsze reklamy:
Reklama podczas republikańskiej debaty.
Niestety, Netflix usunął wszystkie oryginalne wersje tej reklamy, ale pozostały „reposty”, tak jak ten powyższy od CNNMoney. Wideo zostało wyemitowane w idealnym momencie: w trakcie przerwy reklamowej podczas debaty republikańskich kandydatów pod koniec 2015 roku. Zdaniem wielu, debatę wygrał Underwood.
W tym samym okresie Netflix uruchomił witrynę internetową prezentującą Underwooda jako jednego z głównych kandydatów na prezydenta Stanów Zjednoczonych. Idealnie dobrany pod kątem niepokojów związanych z kandydatami hashtag fikcyjnej kampanii Underwooda (można go rozumieć jako „Frank Underwood 2016” lub… „fuck you 2016) był przez długi czas jednym z najpopularniejszych w amerykańskich mediach społecznościowych
Reklama natywna w mediach.
Netflix wydał niemałe pieniądze na reklamy natywne w wielu poważanych publikacjach prasowych. Szczególną uwagę zwraca materiał opublikowany przez The Atlantic opisujący relacje pomiędzy prezydentami i ich pierwszymi damami. Nie mogło w niej zabraknąć, rzecz jasna, Franka i Claire.
Makabryczne billboardy… dla wtajemniczonych.
Sezon trzeci promowały też billboardy umieszczane w stacjach metra. Tak jak znaczna część innych reklam, ich konwencja polegała na promowaniu Underwooda jako przyszłego prezydenta Stanów Zjednoczonych. Jednak tylko billboardy w metrze posługiwały się frazą „a push in a right direction”. Owo pchnięcie w dobrą stronę jest bezpośrednim nawiązaniem do mocnej sceny morderstwa w serialu, w której to Underwood spycha na tory metra jedną z kluczowych w poprzednich odcinkach postaci.
Kto jest mroczniejszą postacią: Frank Underwood czy Donald Trump?
Jeżeli myśleliście, że Polska jest nie tak daleko wojny domowej, to najwyraźniej nie zdajecie sobie sprawy, co się dzieje w Stanach Zjednoczonych od czasu pojawienia się na scenie politycznej Donalda Trumpa. Aktualny prezydent tego kraju przez bardzo wielu uważany jest za mroczną, złowrogą postać. Spoty reklamowe nowego sezonu House of Cards idealnie zgrywają się z narracją politycznych mediów.
Underwood w gronie największych mężów Stanów Zjednoczonych.
National Portrait Gallery to muzeum sztuki w Waszyngtonie poświęcone podobiznom osób, które zapisały się w historii i kulturze Stanów Zjednoczonych, jak również artystom, którzy podobizny te stworzyli. Tuż przed premierą czwartego sezonu serialu pojawił się w niej portret Franka Underwooda. Rzecz jasna w gronie wszystkich pozostałych prezydentów Stanów Zjednoczonych. Nie jestem pewien, ile Netflix musiał na to wydać pieniędzy, z pewnością była to jednak mała fortuna.