Kazik Staszewski bierze przykład z Tomasza Apostoła: „Jak wyjdę na scenę, to uwierzę, że koncerty wróciły”
Pandemia koronawirusa skutecznie zablokowała branżę koncertową na ponad rok, ale według zapowiedzi rządu reaktywacja nastąpi już za kilka dni. W optymistyczne zapowiedzi wątpi jednak Kazik Staszewski. I ma ku temu dobry powód.

Nowelizacja rozporządzenie o dopuszczalnych w trakcie pandemii imprezach plenerowych usunęła wyjątek dotyczący zespołów we wtorek wieczorem. Oznacza to, że nieco niespodziewanie od 4 czerwca wszystkie muzyczne wydarzenia plenerowe będą mogły odbywać się przy maksymalnie 50-procentowym wypełnieniu miejsc lub obowiązku zachowania 1,5 metra odległości między widzami. Co ważne, każda osoba kupująca bilet na koncert będzie musiała mieć w jego trakcie zakryty nos i usta maseczką, a ogólny limit uczestników wynosi 250 (dotyczy sytuacji, gdy miejsca nie będą numerowane). Nie wliczają się jednak do niego obywatele zaszczepieni przeciw COVID-19.
Całkowity powrót do normalności jest więc jeszcze daleko, ale trudno nie powstrzymać pewnego optymizmu na myśl o występach najważniejszych zespół z Polski i świata. Sami przedstawiciele branży muzycznej wolą natomiast zachować ostrożność, a powody takiego stanu rzeczy w porannej rozmowie z RMF FM wyjaśnił Kazik Staszewski. Lider Kultu dostawał w trakcie pandemii już wielokrotnie różne harmonogramy powrotów i one zawsze się potem rozpadały:
Frontman takich grup jak Kult i KNŻ w rozmowie z Robertem Mazurkiem wypowiedział się też przeciwko planowanej ustawie o uprawnieniach artysty zawodowego. A w dalszej części dyskusji odniósł się też m.in. do swojej wrogości odczuwanej względem polityków, kulisów powstawania nowego albumu oraz swojej kontrowersyjnej wypowiedzi z zeszłego roku na temat podatków.
- Czytaj także: Netflix chce przeistoczyć się z wielkiej korporacji w nerdowskiego ziomala. Ale czy to w ogóle możliwe?