„Lucyfer”, „Lucyfer” i jeszcze raz „Lucyfer”. Najważniejszy serial Netfliksa wśród nowości na weekend

Powrót serialu „Lucyfer” to bez dwóch zdań najważniejsze wydarzenia maja na Netflix Polska. Produkcja z Tomem Ellisem w głównej roli jest w naszym kraju dosłownie uwielbiana. A spośród wszystkich seriali oryginalnych serwisu Netflix tylko „Stranger Things” i „Dom z papieru” mogą liczyć na podobną tudzież wyższą oglądalność.

Emocje wokół „Lucyfera” są tym większe, że 5. sezon produkcji podzielono na dwie części i na zamknięcie części wątków widzowie musieli czekać kilka miesięcy. Nie będzie to jeszcze finał produkcji (ten czeka nas w już napisanej 6. odsłonie), ale jej fabuła w ostatnich epizodach wyraźnie nabrała rozpędu. Co w sumie nie powinno dziwić, gdy ekranowy debiut zalicza sam Bóg Wszechmogący.

Na finałowy sezon serialu Chucka Lorre'ego przyszło nam poczekać prawie dwa lata, ale w tym wypadku warto było uzbroić się w cierpliwość. Bo, jak pisałem w recenzji 2. części, „The Kominsky Method” to najlepsza komedia Netfliksa. Czy zakończenie również stanie na wysokości zadania? Można mieć pewne wątpliwości związane z odejściem z produkcji Alana Arkina, ale zwiastuny i tak zapowiadają ciekawy sezon.

Od czasu globalnego szału wokół „Ostatniego tańca” sportowe filmy i seriale dokumentalne stały się istotną częścią biblioteki platformy Netflix. Wśród dzisiejszych nowości znalazł się tytuł tego typu, który szczególnie zainteresuje fanów kolarstwa i Tour de France. Na przestrzeni sześciu epizodów widzowie poznają dalsze losy tytułowego zespołu i kulisy jego występów w prestiżowych wyścigach dookoła Francji i Włoch.

Od dziś na Netflix Polska można też oglądać osiem nowych odcinków „Lucyfera”. Wszystkie liczą od 53 do 63 minut, więc na obejrzenie całości będzie trzeba poświęcić niecałe osiem godzin. Z pewnością nie zabraknie jednak widzów, którzy zdecydują się na weekendowy binge-watching. Być może nawet obejmujący wszystkie 16 epizodów przedostatniego sezonu.