Ministerstwo Kultury przyznało dotacje na promocję czytelnictwa. Polityka znowu zabiła myślenie
Niski poziom czytelnictwa w Polsce od lat jest powodem do niepokoju wielu środowisk. Dlatego tak ważną kwestią jest odpowiednie rozdysponowanie środków na promowanie czytania. Tegoroczna lista dotacji przyznawanych przez Ministerstwo Kultury jasno pokazuje jednak, że liczył się głównie interes polityczny.
Kwestia utrzymującego się od kilku lat na niskim poziomie czytelnictwa Polaków była wielokrotnie poruszana na łamach mediów, w opracowaniach naukowych i dyskusjach osób czytających książki. Do tej pory nie udało się znaleźć idealnego rozwiązania tego problemu i można mieć wątpliwości, czy to się kiedykolwiek uda. Sytuacji na pewno nie pomagają jednak środowiskowe i ideologiczne wojenki.
Promocja kultury wysokiej w Polsce nie jest zajęciem dobrze opłacanym, dlatego dużą część budżetu takich akcji stanowi wsparcie ministerialne. Dotacje Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego zawsze były narzędziem wspierania bliskich władzy środowisk i ideologii. Najważniejszych wyznacznikiem była jednak przede wszystkim jakość i popularność zorganizowanej akcji promocji czytelnictwa. Czy tak samo jest i tym razem?
Właśnie ujawniono komu MKiDN przyznało w tym roku pieniądze. Na liście jest mnóstwo zaskoczeń, bo dotacji nie dostał choćby Festiwal Conrada.
Ministerstwo postanowiło wspomóc działalność kilku podmiotów, które z kwestią książek i czytelnictwa nie mają wiele wspólnego. Ale są zaprzyjaźnione z obozem władzy. Radio Wnet uzyskało ponad 11 tys. złotych, a Fundacja Lux Veritatis, nadawca Telewizji Trwam 85,5 tys. złotych. Duża dotacja wspomoże też organizację 25. Targów Wydawców Katolickich. Bez żadnych środków pozostały za to Polska Press, tworząca magazyn wideo „Kocham książki”, festiwal literacki „Lato z książką” oraz krakowski festiwal Conrada. Zwłaszcza ta ostatnia decyzja wywoła olbrzymie zaskoczenie w środowisku. To impreza absolutnie międzynarodowa, na której pojawiają się sławy światowej literatury, a nawet nagrodzeni nobliści.
Nie od dzisiaj wiadomo, że stosunek obecnej władzy do kultury jest kwestią skomplikowaną. Minister Kultury nie cieszy się szczególną popularnością w środowiskach twórczych. Co nie oznacza, że ministerstwo nie ma na swoim koncie pozytywnych działań. Ze szczególnie pozytywnym odzewem spotkała się inicjatywa promocji polskiej poezji w londyńskim metrze oraz wprowadzenie ulg dla filmowców. Choć to ostatnie działanie jest spóźnione o dobrych kilka lat.
Nie sposób się jednak oprzeć wrażeniu, że MKiDN ma ogromny problem ze sprawą promowania czytelnictwa.
Wystarczy wspomnieć idiotyczną decyzję o wycięciu fragmentów „Przedwiośnia” i ocenzurowaniu innych podczas ostatniego Narodowego Czytania. Przedstawiciele władzy z jednej strony chcieli promować czytelnictwo wśród młodych ludzi za pomocą książki z 1924 roku, a z drugiej przeszkadzał im jej archaiczny język i toporny styl. W przypadku obecnych dotacji również widać nastawienie na czytelnictwo wśród młodych ludzi (być może dlatego wniosek skierowanego do dorosłych festiwalu Conrada został odrzucony). Pieniądze otrzymała choćby kampania „Cała Polska czyta dzieciom”.
Dużym problemem w Polsce jest jednak przede wszystkim zachęcenie do czytania osób po edukacji szkolnej, która często odrzuca od książki. A festiwale z gwiazdami potrafią takie osoby po raz pierwszy od dawna zachęcić do czytania. Stanowią też doskonałą rozrywkę dla stałych czytelników. Ich też należałoby wspierać. Ale Ministerstwo Kultury jest zbyt zajęte polityką, by zauważyć, że książka trafia do ludzi o wszystkich możliwych poglądach.