Netflix przygotował pierwsze reality show, na które naprawdę czekam

Dołącz do Disney+ z tego linku i zacznij oglądać głośne filmy i seriale.

Nigdy nie było mi po drodze z reality shows platformy Netflix. Ani nie porwały mnie opatrzone rajskimi pejzażami losy napalonych ludzi, którzy nie mogą się dotykać, ani dorosłe osoby bawiące się w "Podłoga to lawa" jakoś do mnie nie przemówiły. Za nadchodzący program serwisu trzymam jednak mocno kciuki.

Już w przyszłym tygodniu na platformie Netflix ma się pojawić reality show w zupełnie innej konwencji niż dotychczasowe oryginalne programy serwisu. "28 dni grozy" zalicza się bowiem do coraz bardziej popularnego gatunku zwanego paranormal reality. W skrócie oznacza to, że będziemy mieć do czynienia z prawdziwym horrorem.

Mamy w końcu październik, czyli miesiąc, którego ukoronowaniem jest Halloween. Oglądanie horrorów, thrillerów i różnego rodzaju mrocznych opowieści wydaje się więc obowiązkowe. Netflix już nam dostarczył interesujących tytułów. Chociażby w mijającym tygodniu otrzymaliśmy "Klątwę Bridge Hollow". To podszyta elementami kina grozy komedia, więc można przy niej co najwyżej piszczeć ze śmiechu. Przy "28 dniach grozy" powinny się natomiast pojawić krzyki pełne strachu.

W "28 dniach grozy" zobaczymy paranormalny eksperyment, oparty na teoriach Eda i Lorraine Warrenów (tak, tych z "Obecności"). W programie będziemy śledzić losy trzech ekip, których członkowie zdecydowali się przyjąć wyzwanie i próbują niemal miesiąc spędzić w najbardziej nawiedzonych miejscach w Ameryce. Czy wytrzymają do końca?

Otwierające się szafki, dziwne dźwięki i samonakręcająca się paranoja - już po zwiastunie widać, że przy tym programie "Paranormal Activity" może się schować. Oczywiście, będziemy sobie zadawać pytanie, czy to wszystko dzieje się naprawdę, czy może twórcy "28 dni grozy" po prostu wkręcają uczestników. Zanim jednak się o tym przekonamy, czeka nas przyśpieszone bicie serca, podskakiwanie w fotelu, a może nawet jeszcze długo po seansie nie zaśniemy przy zgaszonym świetle.