Netflix rośnie w siłę i zalicza spory wzrost. Czy ten trend utrzyma się, kiedy na rynku pojawią się Apple TV+ i Disney+?
Netflix odbija się po dużym spadku. Z najnowszego raportu giganta VOD wynika, że grono jego subskrybentów, kochających filmy i seriale, powiększyło się znacznie bardziej, niż spodziewali się tego analitycy. To dobry znak dla Netfliksa, zwłaszcza w obliczu goniącej go konkurencji.
Platforma Netflix, jako serwis obecny na rynku giełdowym, w każdym kwartale dzieli się ze swoimi udziałowcami specjalnym listem intencyjnym, w którym informuje o wynikach serwisu w danym okresie. Z najnowszej publikacji wynika, że firma przekroczyła swoje szacunki na trzeci kwartał bieżącego roku i odbiła się po historycznym spadku zanotowanym w poprzednim okresie.
Jak informowaliśmy w lipcu, Netflix zaliczył pierwszy od ośmiu lat spadek liczby amerykańskich klientów.
Nie było jasne, czy ta sytuacja zwiastuje nowy trend, czy jest jedynie jednorazowym przestojem. Teraz firma informuje, że nie tylko liczba subskrypcji znowu zaczęła rosnąć, ale wyniki przekroczyły oczekiwania analityków.
Jak podaje agencja Reuters w miesiącach letnich Netflix zyskał 6,77 mln nowych konsumentów. Dzięki temu platforma ma obecnie przeszło 158 mln płacących użytkowników na całym świecie.
Komentatorzy rynku przestrzegają jednak przed nadmierną radością z tego stanu rzeczy. Wzrost liczby subskrypcji nastąpił w miesiącach letnich, gdy na ekranach pojawiły się kontynuacje uznanych hitów giganta VOD. W tym 3. sezon „Stranger Things”, który okazał się najchętniej oglądanym serialem w historii platformy.
Jak jednak pokazuje przykład polskiego rynku VOD, gusta klientów są zmienne, a zasoby czasu i pieniędzy ograniczone. O ile wzrost liczby subskrypcji powinien cieszyć, lepszy ogląd na sprawę będziemy mieć w najbliższych miesiącach, gdy na rynku pojawią się platformy Disney+ oraz Apple TV+. Moment ten będzie stanowić prawdziwy test dla lojalności konsumentów, którzy będą mogli nagle wybierać z szerokiej gamy konkurencyjnych produktów.
Włodarze Netfliksa zdają się nie przejmować pojawieniem się tak wyraźnej konkurencji. Co więcej – w liście do inwestorów pojawia się nawet sformułowanie:
Naszym zdaniem głównym następstwem pojawienia się na rynku nowych platform będzie przyspieszony wzrost zainteresowania usługami video on demand, które coraz silniej zaczną wypierać regularny model telewizji.
Innymi słowy firma próbuje uspokoić inwestorów, że to jedynie telewizja, a nie pozostałe obecne na rynku platformy streamingowe powinny obawiać się pojawienia się rywali. Ciekawe, czy wyniki kolejnego kwartału potwierdzą, że Netflix rzeczywiście nie ma się czego obawiać?
Interesującym dodatkiem do najnowszego raportu jest także informacja, że w kolejnym kwartale firma zacznie dzielić się też konkretnymi danymi korzystania z usługi w różnych regionach świata. W tym momencie firma raportuje jedynie amerykańskie i światowe przyrosty, bez uwzględnienia geograficznego położenia. Dokładniejsze dane mogą pomóc wspierać kolejne inwestycje firmy i wzmacniać jej udział na konkretnych rynkach. A nie od dziś wiadomo, że Netflix mocno inwestuje choćby w Hiszpanii czy od niedawna w Indiach. Być może dobrej myśli mogą być też widzowie z Polski.