Molestowanie, rasizm i ekskrementy. 2. sezon „Paradise PD” wciąż gra na jedną nutę, ale to teraz zabawniejszy serial
Netflix w ostatnich tygodniach musiał mierzy się z mocną krytyką za skasowanie serialu „BoJack Horseman”. Tym bardziej, że w międzyczasie nowe sezony otrzymują znacznie gorsze animacje takie jak „Big Mouth” czy „Paradise PD”. Nastrojów nie uspokoi raczej 2. sezon produkcji o grupie policjantów, choć jest lepszy niż oryginalne odcinki.
OCENA
Nie ma wątpliwości, że wsparcie branży animacji przez największy serwis VOD ma wiele pozytywnych skutków. Netflix wspiera różnorodnych twórców i otwiera swoją bibliotekę zarówno na bardziej artystyczne projekty („Miłość, śmierć i roboty”, „BoJack Horseman”), jak i typowe produkcje rozrywkowe czy satyryczne. Nie ma sensu udawać – „Paradise PD” zdecydowanie należy do tej drugiej grupy.
Ale nawet wśród nich można wymienić dzieła bardziej i mniej udane. A premierowy sezon „Paradise PD” miał duże problemy, by zadowalać widzów na właśnie każdym wyobrażalnym poziomie. Nie była to ani dobrze animowana, ani udanie napisana produkcja, a sposób, w jaki próbowała szokować, był do bólu przewidywalny (więcej na ten temat przeczytacie w recenzji 1. serii). I choć późniejsze odcinki było nieco lepsze, to i tak trudno było podchodzić do kolejnych ośmiu z przesadnym optymizmem.
Dlatego 2. sezon „Paradise PD” budzi dosyć sprzeczne uczucia. Jest bowiem dużo lepiej, ale wciąż mówimy o bardzo przeciętnej produkcji.
Fabuła nowej odsłony skandalizującej animacji podąża bezpośrednio śladami finału 1. sezonu. Widzowie dowiadują się, że szefem gangu terroryzującego tytułowe miasteczko jest jeden z gliniarzy – Fitz. Udało mu się jednak zrzucić całą winę na Dusty'ego, który od tej chwili przesiaduje w żeńskim więzieniu. Kevin, który dał się nabrać na zmyłkę Fitza, jest czczony przez mieszkańców niczym bohater i nareszcie może się cieszyć szacunkiem swoich rodziców. Jak łatwo się domyślić, ten scenariusz nie utrzymuje się jednak zbyt długo.
W tym miejscu warto już zwrócić uwagę na pierwszy problem nowego „Paradise PD”. Choć w teorii możemy mówić o fabularnej kontynuacji, to w praktyce nie przekłada się to na jednostajną i zorganizowaną opowieść. Omawiany sezon składa się bardziej z pojedynczych odcinków, które finalnie w bardzo luźny sposób prowadzą w stronę większego zakończenia. „Paradise PD” nie będziecie więc oglądać dla wciągającej fabuły, ani dla interesujących bohaterów. Mieszkańcy Paradise to wciąż banda narkomanów, dziwaków, rasistów, uzależnionych od seksu i perwersyjnych do granic możliwości socjopatów.
Bohaterowie seriali oczywiście nie muszą być przykładnymi obywatelami. Ale dobrze, jakby potrafili zaskakiwać widzów swoją nieprzewidywalnością.
W przypadku „Paradise PD” zawsze wiadomo, że policjanci lub ich wrogowie w następnej kolejności zrobią coś ohydnego, wulgarnego i prawdopodobnie wbrew prawu. W świecie tego serialu nigdy nie może być dobrze na dłużej niż krótki moment. Właśnie z tego powodu serialu platformy Netflix zupełnie nie szokuje. Produkcja, której głównym (pokusiłbym się wręcz o stwierdzenie, że jedynym) zadaniem jest wstrząsnąć i zbulwersować widzów, zupełnie nie jest w stanie tego robić. Bo ile razy można oglądać kogoś, kto za każdym razem robić coś obrzydliwego? I kiedy przestaje być to śmieszne? O ile kiedykolwiek było.
Na szczęście twórcy „Paradise PD” są w stanie wpleść zaskakująco dużo sprytnych, naprawdę zabawnych żartów w przerwach między ciągnącymi się minutami powtarzalnego, obrzydzającego humoru. Ogólna ocena 2. sezonu jest więc pod tym względem lepsza niż pierwszych dziesięciu odcinków. To właśnie boli najbardziej, bo skoro scenarzystów stać na napisanie dobrych dowcipów, to można się zastanawiać, czemu robią to tak rzadko. Najprostszą odpowiedzią byłoby: „Bo ciągle próbują pójść na skróty”.
„Paradise PD” cierpi na syndrom naśladowania tego, co jest obecnie popularne. Wiele komediowych produkcji Netfliksa łamie „czwartą ścianę”? W nowej animacji meta-humor pojawia się bez przerwy. Zachodnie animacje lubią parodiować styl anime? Podobna scena pojawia się już w premierowym odcinku 2. sezonu. Kolejne popularne tematy i źródła żartów, które pojawiają się w „Paradise PD” można by jeszcze długo wymieniać (Disney, Fox News, Kościół katolicki, crossovery). Nie ma nic złego w powielaniu pomysłów użytych przez inne animacje – „South Park” swego czasu poświęcił tej kwestii osobny odcinek pt. „Simpsons Already Did It” – ale problem pojawia się, gdy każda wcześniejsza produkcja robiła to lepiej. A w przypadku serialu twórców „Brickleberry” dzieje się tak praktycznie za każdym razem.