Dzięki Netfliksowi prawie cały świat obejrzy „Hejtera” jeszcze w tym roku. Polscy użytkownicy poczekają dużo dłużej
„Sala samobójców. Hejter”, czyli najnowsze dzieło nominowanego do Oscara Jana Komasy, zagości w bibliotece platformy Netflix. Streamingowy potentat udostępni film we wszystkich krajach partnerskich jeszcze w lipcu tego roku. Co ciekawe, jedynie polscy użytkownicy Netfliksa będą musieli na „Hejtera” poczekać i to wcale nie tak krótko — film Jana Komasy zadebiutuje na polskim Netfliksie dopiero w marcu 2021 roku.
„Sala samobójców. Hejter” to najnowszy film Jana Komasy, będący kontynuacją głośnej produkcji reżysera z 2011 roku. Zarówno „Sala samobójców”, jak i późniejsze „Miasto 44” oraz nominowane do Oscara „Boże Ciało” uczyniły z Jana Komasy jednego z najbardziej rozpoznawalnych polskich twórców filmowych młodego pokolenia. Choć „Hejter” zebrał fantastyczne recenzje i ma wszystkie predyspozycje, by stać się kinowym przebojem, nieszczęśliwie czas premiery filmu zbiegł się z wybuchem pandemii COVID-19. Wówczas zainteresowanie nowym dziełem Komasy wyraziły platformy streamingowe i od połowy marca film można obejrzeć w serwisie Player. Światowa popularność „Hejtera” wzrosła po tym, jak kilka tygodni temu film otrzymał główną nagrodę na Tribeca Film Festival w Nowym Jorku. Zainteresowanie polskim filmem zaowocowało tym, że już niedługo „Sala samobójców 2” dołączy do biblioteki Netfliksa.
Netflix pokaże film Komasy we wszystkich krajach partnerskich. No, prawie wszystkich.
Jak donosi branżowy serwis Deadline, Netflix pokaże „Hejtera” jeszcze w lipcu tego roku swoim użytkownikom z całego świata. No, prawie całego. Okazuje się bowiem, że filmu na razie nie zobaczą Polacy. Wynika to z zobowiązań licencyjnych, które umożliwią dołączenie obrazu do oferty polskiego Netfliksa dopiero w marcu przyszłego roku. Co prawda, wszyscy chętni już teraz mogą obejrzeć tytuł na VOD (na wspomnianym już Playerze), ale patrząc na popularność Netfliksa w Polsce, trudno nie odnieść wrażenia, że spora część kinomanów poczuje się taką sytuacją zawiedziona. Cóż, pozostaje nam tylko cieszyć się z tego, że Jan Komasa ciągle idzie na przód i osiąga kolejne sukcesy. To, że Netflix zakupił globalną licencję do jego filmu, z pewnością należy zaliczyć jako jeden z nich.