REKLAMA

„Ostatni Jedi” pod ostrzałem krytyki ze strony Johna Boyegi. „Skywalker. Odrodzenie” w końcu będzie jak prawdziwe „Star Wars”?

„Ostatni Jedi” zdecydowanie nie jest ulubioną filmem większości fandomu „Star Wars”, ale aktorzy długo bronili Riana Johnsona. Krytyka Epizodu VII niespodziewanie przyszła jednak ze strony filmowego Finna. John Boyega zdradził, dlaczego miał mieszane uczucia związane z produkcją i bardziej cieszy się na „Skywalker. Odrodzenie”. W jego słowach jest dużo racji.

Star Wars: Boyega krytykuje film Ostatni Jedi i obiecuje lepszy Epizod IX
REKLAMA
REKLAMA

Kto jeszcze kilka lat temu mógłby się spodziewać, że Epizod IX będzie oznaczać być albo nie być gwiezdnej sagi na dużym ekranie? Disney miał wszelki potencjał, żeby rozpocząć nową, złotą erę w historii serii „Gwiezdne wojny”, ale koncertowo zawalił sprawę. Jeszcze „Przebudzenie Mocy” zostało początkowo przyjęte niezwykle entuzjastycznie, choć w ciągu kolejnych lat i wraz z następnymi seansami pojawiło się znacznie więcej krytyków dzieła J.J. Abramsa. To jednak i tak nic w porównaniu do fanowskiego sprzeciwu wobec „Ostatniego Jedi”.

Film Riana Johnsona miał bardzo niewiele wspólnego z estetyką „Star Wars”, z maniakalnym entuzjazmem ignorował wszystkie ustalone zasady tego uniwersum, a poza tym roił się od fabularnych dziur. A jednocześnie zamknął wszystkie głębokie pytania i tajemnice pozostawione przez J.J. Abramsa. Mówiąc krótko, mamy wiele dowodów na brak jakiejkolwiek wizji trylogii u szefów Disneya. Przy czym fanów jeszcze bardziej niż przeciętna fabuła i leniwe kształtowanie świata przedstawionego zabolał sposób, w jaki potraktowano starych i nowych bohaterów.

Ostatni Jedi” najbrutalniej obszedł się z Lukiem Skywalkerem, Finnem oraz Poe Dameronem. John Boyega przyznał, że mu się to nie spodobało.

W trakcie promowania produkcji najgłośniejszym krytykiem Johnsona była oczywiście Mark Hamill. Popularny aktor wielokrotnie przyznawał w wywiadach, że postać z Epizodu VIII to nie jest w jego oczach prawdziwy Luke Skywalker. Dlatego w kolejnych miesiącach stał się nieomal symbolem niezadowolonego fandomu, a Disney najwyraźniej udzielił mu pewnej reprymendy, bo Hamill z czasem zdecydowanie złagodził swoje stwierdzenia. Co nie zmienia faktu, że gwiazdor krytykował nową trylogię nawet podczas promowania serialu „Templariusze”.

star wars ostatni jedi class="wp-image-353842"

Przez długi czas wydawało się jednak, że tylko przedstawiciel starej gwardii jest niezadowolony z decyzji reżysera. Jak informuje portal Hype Beast, dopiero przy okazji promowania filmu „Skywalker. Odrodzenie” do swoich mieszanych uczuć w związku z „Ostatnim Jedi” przyznał się John Boyega, czyli filmowy Finn:

„Przebudzenie Mocy” było moim zdaniem początkiem czegoś solidnego. Powiem jednak szczerze, że w przypadku „Ostatniego Jedi” miałem duże wątpliwości. Niezbyt zgadzałem się z wieloma decyzjami podjętymi w tym filmie i rozmawialiśmy o tym dużo z Markiem. A cała sytuacja była dla nas wszystkich o tyle trudna, że zostaliśmy rozdzieleni.

„Ostatni Jedi” nie przypominał filmu „Star Wars” również dlatego, że bohaterowie nie działali razem. W „Skywalker. Odrodzenie” ma być inaczej.

W trakcie wspomnianej rozmowy przyznał to sam Boyega. Według aktora oryginalna trylogia była historią Luke'a Skywalkera, ale Han i Leia cały czas pełnili w niej ważną rolę. A ich relacja była interesująca i dynamiczna. W Epizodzie VIII między nowymi bohaterami znanymi z „Przebudzenia Mocy” nie zachodzą niemal żadne interakcje. Poe i Finn widzą się ledwie trzy razy na przestrzeni całego filmu, a Rey dołącza do nich w ostatnich minutach produkcji. Nie sposób tego porównać do historii wymyślonej przez George'a Lucasa.

  • Czytaj także: Nie możecie się doczekać na premierę „The Rise of Skywalker”, ale nie pamiętacie poprzednich części? Sprawdziliśmy, gdzie można obejrzeć całą sagę, ile to będzie kosztować i radzimy w jakiej kolejności puścić filmy.

„Skywalker. Odrodzenie” ma naprawić ten błąd, choć sam odtwórca roli Finna nie jest pewny, czy w ciągu jednego filmu uda się zbudować relację na poziomie tych znanych z „Nowej nadziei”, „Imperium kontratakuje” i „Powrotu Jedi”. Przy czym Boyega w rozmowie z portalem Comicbook wskazał jeszcze jeden element, który jego zdaniem sprawi, że Epizod IX będzie lepszym filmem od poprzednika. Chodzi o przeszłość jego bohatera.

REKLAMA

J.J. Abrams ma bowiem zamiar opowiedzieć nieco więcej o życiu Finna jako szturmowca (bardzo ciekawy element 1. filmu, który potem został całkowicie porzucony). To dobra wiadomość, bo w „Przebudzeniu Mocy” szerszy świat niemal nie istniał, a w „Ostatnim Jedi” było pod tym względem nawet gorzej. Co oczywiście nie oznacza, że nowy film Abramsa na pewno będzie hitem, ale przynajmniej zapewnia mu potencjał do stania się najlepszym z dotychczasowych filmów Disneya umiejscowionych w odległej galaktyce.

Skywalker. Odrodzenie” trafi do polskich kin 19 grudnia.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA