"Dragon Ball" wraca z filmem, o którym marzyli fani anime. Hity z lat 90. dostają drugie życie
Kinowa premiera „Dragon Ball Super: Super Hero” to dopiero drugi taki przypadek w historii rodzimej branży. Pojawienie się pełnometrażowej produkcji anime na dużym ekranie nie jest jednak przypadkiem. Kultowe tytuły z lat 90. od pewnego czasu cieszą się rosnącym zainteresowaniem, co nie mogło ominąć „Dragon Balla”. Ale to oczywiście nie jedyny powód, dla którego warto obejrzeć film z Gohanem i Piccolo.
Netflix ma setki kategorii, o których nie wiedziałeś. Czasem kryją się za nimi naprawdę zwariowane seriale
Netflix jest wielką platformą VOD, która znaczną część swojego sukcesu zawdzięcza dbałości o techniczną stronę serwisu i system rekomendacji. Firma po prostu musi umieć zarządzać swoimi treściami, bo ma ich naprawdę dużo. Do niektórych z nich można dostać się dzięki specjalnym kategoriom, a w serwisie Netflix są ich setki.
Ukochane anime waszej młodości wracają. „Bleach” i „Król szamanów” to dopiero początek
Wielu fanów anime z rozrzewnieniem wspomina lata 90. i początek XXI wieku, gdy królowały takie produkcje jak „Dragon Ball Z”, „Naruto”, „Bleach”, „Czarodziejka z Księżyca”, „Król szamanów” czy „Neon Genesis Evangelion”. Teraz wszystkie te produkcje wracają z nowymi komiksami, serialami i filmami. Czy warto zanurzyć się w tę napędzana nostalgią falę?
Polski fandom raczej nie podziękuje za tę książkę. Ale po lekturze „Historii fandomowych” nie będziecie mu współczuć
Powstanie oddolnego ruchu fanów to wydarzenie, które na zawsze odmieniło kulturę popularną. Również w Polsce, gdzie kojarzony z science fiction i fantasy fandom powstawał w PRL-u. Początki subkultury fanów w swoim nowym reportażu opisał Tomasz Pindel. Czy warto sięgnąć po jego książkę?