"Rolnik szuka żony" da się obejrzeć bez poczucia żenady
Tego się nie spodziewałem. Wyobrażałem sobie, że najnowsze reality show od TVP – „Rolnik szuka żony” – będzie najgorszym i najbardziej przykrym punktem w jesiennej ramówce. A po pierwszym odcinku zaryzykuję stwierdzenie, że jest jednym z bardziej estetycznych i subtelnych programów w obrębie swojego gatunku.
"Rolnik szuka żony", czyli TVP realizuje swoją "misję"
„Taniec z gwiazdami”, „Idol”, „X-Factor”, „Hell’s Kitchen”, „Big Brother”, „Koło Fortuny”, „Jaka to melodia” a nawet „Ojciec Mateusz”. Co łączy te programy? Wszystkie są formatami telewizyjnymi, które z sukcesem zaadaptowały polskie stacje. Wkrótce do tego grona dołączy pochodzący z Wielkiej Brytanii rustykalny reality show „Rolnik szuka żony”.