Miał być grafikiem, a stworzył jedne z najlepszych soundtracków w historii gier. Akira Yamaoka
Plotka głosi, że w 1991 roku, dwudziestopięcioletni wówczas Akira Yamaoka ubiegał się o posadę grafika w Konami. Na szczęście: nie udało mu się i zamiast tego, wylądował na posadzie asystenta kompozytora muzycznego. Nie wiem komu powinno się przesłać kwiaty za tę decyzję, czy została ona podjęta przez panią kadrową, dyrektora artystycznego czy anonimowego pracownika, który poznał się na jego talencie. Tak czy inaczej, dzięki temu zbiegowi okoliczności powstały najlepsze – moim zdaniem – soundtracki w dziejach gier wideo.
Święta trójca potworności przez duże pe, czyli trzy przypadku strachu w grach
Wędrując przez światy licznych gier trafiam czasami na wyjątkowe istoty. Postacie, na widok których armie dzikich mrówek zaczynają galopować po moich plecach a zimny pot skrapla się na czółku. Nie mam na myśli licznych bestii, które odsłaniają garnitur ostrych zębów i ryczą jak goryle podczas rui. Mówię o tych potwornościach, które autentycznie mnie zmroziły i przestraszyły na tyle mocno, że nie gasiłem światła przez kilka nocy, a kiedy zasypiałem, budziłem się z krzykiem, jakby dotknęła mnie macka samego Cthulhu. Oto moja wielka trójca.
Ekranizacja kultowej gry miała budzić grozę i niepokój. Wyszło jednak coś zupełnie innego – bardziej film akcji niż horror, z miałką fabułą i potworami, które straszą głównie swoim wykonaniem. Czy warto poświęcić czas na „Silent Hill”?