Nominacje do Złotych Malin rozdane. Wszystko, co Hollywood ma najgorszego do zaproponowania

Niektórzy ich nie znoszą, podczas gdy inni uważają za ważniejsze i bardziej autentyczne nagrody od Oscarów. Złote Maliny powracają z nową listą nominacji. A przy okazji również z dziesiątkami żartów, kpin i okrzyków zdziwienia z cyklu: „Jak świetni aktorzy/aktorki mogli zagrać aż tak fatalnie?”. Nagroda została powołana w 1981 roku i od tego czasu psuje humory wielkim wytwórniom oraz rozmaitym celebrytom, którzy udają aktorów. Złote Maliny wielokrotnie na przestrzeni lat dotknęła też krytyka, głównie za wybieranie najprostszych celów oraz brak obowiązku obejrzenia filmu przez nominujących.

Decydujący o przyznaniu nagrody mają też kilku swoich „ulubieńców”, których lubią nominować przy każdej okazji. Bez względu na to, czy faktycznie zasłużyli. Kilku z nich znalazło się wśród „wyróżnionych” także w tym roku. Z drugiej strony, choć wszyscy wiemy, że w Hollywood tworzy się mnóstwo fatalnych produkcji, to środowisko często udaje jakby nic się nie stało. Obecność takiej antynagrody jak Złote Maliny przynajmniej zwraca uwagę na pewne niepokojące zjawisko.

Jak podaje serwis Hollywood Reporer, na liście nominowanych pojawiły się tak znane nazwiska jak John Travolta, Johnny Depp, Helen Mirren, Amanda Seyfried, Bruce Willis, Jamie Foxx oraz... Donald i Melania Trump. Oboje zostali nominowani za swoje „aktorskie występy” w dokumentach „Fahrenheit 9/11” i „Death of a Nation”. Twórcy Złotych Malin nie wyróżniają się w tym jednym aspekcie od pozostałych członków środowiska i darzą prezydenta USA pogardą połączoną z szyderstwem. Dlatego Trump został również obdarowany nominacją za najgorszy duet wraz ze swoją celebrowaną małostkowością.

Wśród najgorszych filmów nie brakuje faworytów do zgarnięcia nagrody. „Gotti” z Johnem Travoltą i Kelly Preston został obwołany jedną z największych artystycznych porażek ostatniej dekady. „Robin Hood: Początek” w opinii wielu zasłużył za to na miano najsłabszego filmu całego 2018 roku. Trochę dziwi tutaj obecność filmu „Winchester. Dom duchów”. Nie dlatego, żeby to był dobry film. Jest zwyczajnie przeciętny i nijaki do bólu. Złote Maliny specjalizują się jednak raczej w bardziej spektakularnych porażkach. W pełni zrozumiałe są za to nominacje dla „Rozprutych na śmierć” i „Holmesa i Watsona” - dwóch równie głupich, co nieśmiesznych komedii.

Oprócz antynagród dla najgorszego filmu, aktorów i reżysera, znalazło się też miejsce na nieco bardziej niestandardowe kategorie. Dlatego jury przyzna Złote Maliny także dla najgorszego ekranowego combo oraz remake'u, rip-offu lub sequela. Od dawna wiadomo, że liczba filmowych rebootów i sequeli przybrała nieprawdopodobne rozmiary. I wcale nie widać, żeby cokolwiek w tym temacie miało się zmienić. Odkąd na Rozrywka.Blog opublikowałem tekst z prześmiewczymi propozycjami remake'ów, dwie z nich otrzymały w Hollywood zielone światło. Nowa „Zakonnica w przebraniu” i kolejna „Akademia Policyjna” mają trafić do kin w niedalekiej przyszłości. A niedługo później prawdopodobnie znajdą się także wśród typowanych do zdobycia Złotych Malin.