Przemysław Dobrzyński

Z cyklu „duety muzyczne, których się nie spodziewaliście”.

Są takie chwile, gdy muzycy bądź aktorzy stają w szranki ze złem, niesprawiedliwością, bądź Beatą Szydło, jak to niedawno uczynił lider U2, Bono, piętnując Polskę (i Węgry) jako kraje hipernacjonalistyczne. Niektórzy mają rację, niektórzy po prostu szukają kontrowersji. Korzystając z okazji, postanowiliśmy przybliżyć tych kilku niepokornych świata muzyki.

Branża rozrywkowa po prostu kocha takie historie. W holenderskiej edycji programu "Mam Talent" dość niepozorny młody mężczyzna zachwycił jurorów i publiczność swoim niezwykłym głosem.

Są filmy długie i bardzo długie. Szwedzki reżyser kina eksperymentalnego, Anders Weberg, szykuje wielki test dla fanów ruchomych obrazków. Jego najnowszy film ma trwać... miesiąc, a dokładniej 720 (słownie: siedemset dwadzieścia) godzin.

Lata 50. w kinie to pierwsza dekada prawdziwej dojrzałości X muzy. To w niej w pełni ukształtowali się najwięksi twórcy filmowi, tacy jak Akira Kurosawa, David Lean czy Alfred Hitchcock. Pojawiły się wówczas także pierwsze wielkie gwiazdy, które do dziś przetrwały w świadomości widowni, czyli Marilyn Monroe, Marlon Brando, James Dean czy Toshiro Mifune. Poniżej zapraszam na podróż do wspaniałych lat 50. i najlepszych filmów, które miały wówczas premierę.

Lata 60. to dekada prawdziwego wysypu największych autorów w historii kina. Swoje arcydzieła, które zdefiniowały sztukę filmową, tworzyli wówczas Ingmar Bergman, Federico Fellini, Stanley Kubrick. Paul Newman stał się największą gwiazdą świata, a Dustin Hoffman fenomenalnie zadebiutował w "Absolwencie". Była to też pierwsza era filmowej kontestacji na tak wielką skalę oraz pełnego rozwinięcia autorskiego kina w Hollywood, będącego pod ogromnym wpływem europejskich twórców.

Choć domyślam się, że zdania mogą być podzielone, moim zdaniem lata 70. to najlepsza dekada w historii szeroko pojętej muzyki popularnej. Królował wówczas genialny hard rock, funk i soul zdobywały większą popularność niż kiedykolwiek. Jeszcze wcale nierzadkie były jazzowe, folkowe i orkiestrowe wstawki spotykane w popularnych kawałkach. Dało to światu całą serię muzycznych arcydzieł. Od Led Zeppelin, przez Pink Floydów po Stevie'ego Wondera.

Lata 70. to moim zdaniem najlepsza dekada w historii kina (i przy okazji także i w muzyce). Nigdy wcześniej, i, póki co, później nie pojawiło się w kinach tyle arcydzieł największego kalibru. Właściwie co drugi film Sidneya Lumeta i każdy film Coppoli z lat 70. to fenomenalne dzieła sztuki filmowej. W tej dekadzie rozpoczęły się też jedne z największych karier w historii kina, bowiem wtedy rozpoczynali swą przygodę z kinem m.in. Robert De Niro, Al Pacino, Jack Nicholson, Steven Spielberg i Francis Ford Coppola. Wszyscy stali się żywymi legendami.