REKLAMA

Trwa wielka kłótnia o "Eternals". Box office wskazuje, że Marvel nie może jeszcze otwierać szampana

"Eternals" zgarnęli w premierowy weekend pokaźną sumkę ze światowego box office. W Stanach Zjednoczonych i w Europie mimo to trwa burzliwa dyskusja o sukcesie bądź porażce nowego filmu Marvel Cinematic Universe. Jak "Eternals" wypadają w porównaniu do innych głośnych tytułów takich jak "Diuna" czy "Venom 2: Carnage"?

eternals marvel film box office
REKLAMA

Trochę ni z tego, ni z owego "Eternals" wyrastają na najgoręcej dyskutowany film Marvel Cinematic Universe od czasu "Avengers: Endgame". Produkcja Chloe Zhao jako pierwszy tytuł od Marvel Studios otrzymała zgniłego pomidora na Rotten Tomatoes. Pierwsze reakcje i opinie widzów nie są aż tak ostre jak te od profesjonalnych recenzentów, ale wciąż dalekie od ideału. Dość powiedzieć, że "Eternals" mogą się też pochwalić najgorszym wynikiem z całego MCU na popularnym amerykańskim agregatorze CinemaScore (na ten moment średnia ocena to "B").

Czy to faktycznie oznacza, że mamy tutaj do czynienia z najsłabszym dodatkiem do trwającego od ponad dekady uniwersum? Sprawa jest bardziej skomplikowana, co wyjaśniałem w zalinkowanym powyżej tekście. Osobiście nie jestem fanem "Eternals", bo to nikomu niepotrzebny film, który nie wnosi absolutnie niczego do szerszego świata Marvel Cinematic Universe. Na tak mocną krytykę nałożyły się jednak m.in. brak ekscytacji nowymi bohaterami, ogólne zmęczenie gatunkiem oraz zawiedzione oczekiwania dziennikarskich fanów Chloe Zhao liczących na bardziej odważną produkcję. Jednocześnie trzeba sobie otwarcie powiedzieć, że wszystkie te kwestie paradoksalnie wcale nie muszą mieć wielkiego znaczenia. Bo między ocenami danego filmu a jego wynikiem w globalnym box office nie zawsze występuje zbieżność.

REKLAMA

"Eternals" zarobili 71 mln dol. w USA i 161,7 mln na całym świecie. Sukces czy porażka?

Wbrew pozorom w tej sprawie wcale nie ma zgody wśród analityków i specjalistów rynku kinowego. Do pewnego stopnia można wręcz powiedzieć, że "Eternals" odniosły porażkę w Stanach Zjednoczonych i obiecująco pokazały się poza granicami tego kraju. Wspomniane 71 mln dolarów to czwarty wynik pandemicznej ery za "Shang-Chi i legenda dziesięciu pierścieni" (75,3 mln), "Czarną Wdową" (80,3 mln) oraz "Venom 2: Carnage" (90 mln). Wszystko to są produkcje oparte na komiksach Marvela, choć akurat większość pieniędzy za najlepiej zarabiającego "Venoma 2" zgarnęło Sony Pictures.

Widać więc, że "Eternals" nie podbili USA i to pomimo coraz większej otwartości na wizyty w kinie w pandemii wśród Amerykanów. Jak podaje portal Deadline, jeszcze cztery tygodnie temu prognozowany wynik nowego filmu Marvel Studios wynosił 80-85 mln dol. Potem zmalał do 75-80 mln, ale nawet tego pułapu nie udało się osiągnąć. Z drugiej strony łączny wynik 161,7 mln dol. jest naprawdę obiecujący i w tym roku znajduje się za plecami tylko "Szybkich i wściekłych 9". Zresztą w czasach sprzed pandemii bardziej niszowe tytuły MCU wcale nie radziły sobie jakoś wiele lepiej ("Strażnicy Galaktyki" zgarnęli w pierwszy weekend 164 mln, a "Ant-Man i Osa" 167 mln). A przecież warto dodać, że "Eternals" dostali bana w kilku krajach za pokazanie homoseksualnego małżeństwa i wciąż nie zadebiutowali w Chinach czy Rosji.

"Venom 2: Carnage" z często fatalnymi recenzjami radził sobie lepiej, a budząca zachwyty "Diuna" sporo gorzej.

REKLAMA

Mowa o trzech najgłośniejszych tytułach ostatnich tygodni, które wzbudzały bardzo gorące i często skrajne reakcje wśród krytyków. Słabe oceny "Venom 2: Carnage" dosyć jednoznacznie świadczą natomiast o tym, że nawet negatywny odzew hardcore'owych fanów nie musi przełożyć się na kiepski box office. Jednocześnie proste zestawienie wyników wymienionych tytułów nie jest wcale proste. Głownie dlatego, że Sony wypuszczało "Venoma 2" bardzo nieregularnie na wielu różnych rynkach. Nie ma więc danych za jeden główny otwierający weekend. Z "Diuną" sprawa jest jeszcze bardziej skomplikowana, bo 41 mln dol. na start w USA w jakimś stopniu było efektem jednoczesnej premiery na HBO Max.

Los "Eternals" nie jest więc póki co zbyt jasny. Wiele powie nam natomiast najbliższy tydzień. Równie ważną (a może nawet ważniejszą) kwestią od mocnego debiutu jest bowiem jak szybko dany film traci widzów. "Venom 2: Carnage" czy "Nie czas umierać" radzą sobie pod tym względem świetnie, a np. "Czarna Wdowa" czy "Szybcy i wściekli 9" zostali błyskawicznie porzuceni przez widzów. Wielu wielbicieli Marvel Cinematic Universe ma tendencję do ignorowania ocen dziennikarzy, ale już na wzajemne reakcje w fandomie są bardzo wyczuleni. Jeżeli widzowie będą dalej negatywnie oceniać "Eternals", to możemy faktycznie mieć do czynienia z pierwszym tytułem Marvel Studios będącym porażką i finansową, i artystyczną.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA