Przy tych nowościach Netfliksa wasze szczęki zrobią bęc o podłogę

W te wakacje Netflix nie cacka się ze swoimi użytkownikami. Niedawno zrobiło się przecież na platformie goręcej niż za oknem, bo zadebiutowała finałowa odsłona "Squid Game" - najpopularniejszego serialu serwisu wszech czasów. W mijającym tygodniu dostaliśmy natomiast wyczekiwane od dawna sequele - "The Old Guard 2" i 2. sezon "Sandmana" - przy których zasnąć nie sposób. Usługa nie zwalnia jednak tempa. Emocje po tych nowościach jeszcze nawet nie zaczęły opadać, a już nadchodzą kolejne mocne tytuły. Będzie ich zresztą całkiem sporo.

W nadchodzącym tygodniu będzie istne zatrzęsienie interesujących premier. Wśród wszystkich filmów i seriali najbardziej kuszą dwa tytuły: "Ziam" i "Za murem". Dlaczego? Na pierwszy rzut oka widać, że ich twórcy nie cackają się z widzami. Jedni wpuszczą nas w sam środek apokalipsy zombie, a drudzy... no cóż, w przypadku niemieckiego thrillera sprawa jest znacznie bardziej skomplikowana.

Na razie pozostańmy jednak przy tajskim horrorze. To opowieść o byłym zawodniku tajskiego boksu, który musi wykazać się siłą i szybkością, aby uratować swoją dziewczynę. Jego przeciwnikami jest cała armia zombie. Filmów o żywych trupach nie brakuje. Czym więc ten miałby porwać widzów? Wystarczy obejrzeć zwiastun, aby się o tym przekonać. Po trailerze widać, że to będzie brutalna i ostra jazda bez trzymanki.

"Ziam" trafi na Netfliksa już 9 lipca, w najbliższą środę. Natomiast "Za murem" pojawi się na platformie już dzień później. Szykujcie się, że podczas seansu niemieckiego filmu zrobi się... dziwnie. Punktem wyjścia tego thrillera jest mur, który w tajemniczy sposób wyrasta wokół jednego bloku. Bohaterowie - młoda para - musi współpracować z nieufnymi sąsiadami, aby ujść z tej sytuacji z życiem. Napięcie nie pozwoli wam oderwać się od ekranu. To murowany hit.

Skąd takie odważne przewidywania? Jest to tak samo proste, co oczywiste. Wystarczy spojrzeć na kraj produkcji "Za murem". Powtórzę: to niemiecki thriller. A użytkownicy Netfliksa uwielbiają niemieckie tytuły. Nie bez powodu "Poza jurysdykcją" błyskawicznie wspięło się na piąte miejsce listy najpopularniejszych filmów nieanglojęzycznych platformy wszech czasów.

Netflix ewidentnie nie ma litości. Przy tak mocnych premierach nawet ładna pogoda nie ma przecież szans. Jedyne wyjście, na które użytkownicy się pokuszą, to wyjście do sklepu. Po przekąski do seansów nadchodzących filmów.

Więcej o nowościach Netfliksa poczytasz na Spider's Web: