Netflix: TOP 5 nowości na weekend, w tym finał najpopularniejszego serialu

Wielu premier oryginalnych na Netfliksie w tym tygodniu nie było. Dlaczego? Bo całą uwagę i tak zagarnąłby dla siebie 3. sezon "Squid Game" - najnowsza odsłona najpopularniejszego serialu platformy wszech czasów. Jeśli jej seans już za wami, nie martwcie się: znacznie więcej niż tytułów własnych do oferty serwisu wpadło interesujących nowości na licencji. Podpowiadamy więc, co obejrzeć w weekend.

To już koniec "Squid Game". Koreańska produkcja rozpoczęła się w 2021 roku i z miejsca podbił serca widzów na całym świecie. Do dzisiaj jest najpopularniejszych serialem w historii Netfliksa. Czy więc platforma zgodnie z zapowiedziami naprawdę zechce go zakończyć wraz z 3. sezonem? Wszystko wskazuje na to, że tak. Ale spokojnie: serwis pracuje nad amerykańskim tytułem osadzonym w jego uniwersum, a sam jego twórca nie wyklucza spin-offów.

W minionych dniach na Netfliksa wpadł trzeci już w tym miesiącu dokument z serii "Totalna katastrofa". "Śmierdzący rejs" opowiada o feralnym rejsie z 2013 roku, w trakcie którego doszło do pożaru silnika statku. Pasażerowie wraz z załogą utknęli na morzu bez prądu i kanalizacji. Musieli tak przeżyć przez trzy dni, aż w końcu zostali uratowani. Teraz dzielą się traumatycznymi wspomnieniami.

W trakcie swojej premiery w 1995 roku ten film nie był hitem ani komercyjnym, ani artystycznym. Z czasem jednak popularność "Empire Records" urosła i dzisiaj produkcję uważa się za kultową. Dla osób wychowanych w latach 90. jej seans będzie sentymentalną wycieczką do czasów młodzieńczych lat. Nostalgiczna łezka na pewno się w oku zakręci.

"Super Mario Bros." był pierwszym miliarderem w 2023 roku. Bardzo długo utrzymywał się na szczycie światowego box office'u, z którego zrzuciła go dopiero "Barbie". Skończył jako druga najpopularniejsza produkcja roku. Czy to zasłużone osiągnięcie? Jeśli już animację widzieliście, wiecie że tak. Jeśli nie - macie idealną okazję, jej premiera na Netfliksie to idealna okazja, aby to zmienić.

Zgodnie z wytycznymi Unii Europejskiej, chcąc funkcjonować na terenie zrzeszonych w niej krajów, Netflix musi wypełniać swoją bibliotekę lokalnymi produkcjami. Dlatego chętnie wypożycza kolejne tytuły od rodzimych nadawców. Często mu się to opłaca, bo polscy użytkownicy nie wzgardzają serialami, które oryginalnie były emitowane w TVP. Niedawno udowodniły to "Wojenne dziewczyny", a teraz "Ludzie i bogowie" cieszą się w serwisie całkiem sporą popularnością. Chwilę po swojej premierze w usłudze wdrapali się na czwartą pozycję topki najczęściej oglądanych seriali i wciąż się na niej utrzymują.

Więcej o Netfliksie poczytasz na Spider's Web: