REKLAMA

Połączenie Obcego i Łowcy androidów. Serial Origin od YouTube'a czerpie z najbardziej znanych motywów sci-fi

YouTube od dłuższego czasu marzy o wykrojeniu sobie dużego kawałka tortu rynku Video on Demand. Do tego potrzeba jednak dobrych jakościowo seriali, które zdołają pobić konkurencję dostępną na Netfliksie czy HBO GO. Jak w tym kontekście prezentuje się nowy horror science fiction YouTube Premium pt. Origin?

origin youtube
REKLAMA
REKLAMA

YouTube Premium (dawniej znane jako YouTube Red) to płatna wersja serwisu, z którego korzystają codziennie miliony użytkowników. Google pragnie poszerzyć dotychczasowe przeznaczenie serwisu i uczynić z niego jedną z najważniejszych płatnych platform streamingowych na świecie. Wersja premium pozwala nie tylko na wygodniejsze korzystanie z ogólnodostępnych treści YouTube, ale także dostęp do pełnej biblioteki oryginalnych produkcji.

Nie tak dawno szefowie serwisu zapowiedzieli szeroko zakrojoną ofensywę programową. Pierwszą dużą premierą jest horror science fiction zatytułowany Origin. Produkcja była zapowiedziana jako zupełnie nowa jakość oryginalnych seriali YouTube w gwiazdorskiej obsadzie, na czele ze znanymi z serii Harry Potter Tomem Feltonem i Natalią Teną.

Origin YouTube Premium - zapowiedzi mocno na wyrost.

Po obejrzeniu pierwszych kilku odcinków Origin trzeba wprost powiedzieć, że słyszane z ust szefów serwisu zapowiedzi wielkiego hitu i historii science fiction godnej klasyki gatunku były mocno na wyrost. Ale po kolei. Akcja Origin toczy się w bliżej nieokreślonej przyszłości. Grupa nieznanych sobie osób budzi się na opuszczonym statku kosmicznym, który miał ich dowieść na planetę Thea. To pierwsze odkryte przez ludzkość ciało niebieskie, gdzie da się utrzymać ziemskie życie. Zachęceni obietnicą czystej karty i nowego życia bohaterowie zgadzają się dołączyć do setek tysięcy kolonizatorów nowego świata. W trakcie podróży dochodzi jednak do tragicznego w skutkach wypadku.

Ocalała grupa będzie musiała odkryć przyczyny katastrofy i przeżyć w niebezpiecznym środowisku, w którym grasuje obca istota niewiadomego pochodzenia. Pomysłodawczyni serialu, Mika Watkins, przy tworzeniu świata Origin czerpie garściami z najbardziej znanych powieści i filmów science fiction. W serialu YouTube Premium odnaleźć można liczne ślady twórczości Philipa K. Dicka i Harlana Ellisona, a także takich filmów jak Obcy, Łowca androidów czy Inwazja porywaczy ciał.

Mało oryginalny punkt wyjścia fabuły to jeszcze nie grzech. Ale na samym wstępie znacząco podnosi poprzeczkę.

Nowa produkcja musi być lepsza od swoich poprzedników, a tymczasem Origin większość wątków obecnych w wymienionych produkcjach spłyca lub przekazuje widzowi w mocno nieudolny sposób. Za reżyserię pierwszych trzech odcinków serialu odpowiada Paul W.S. Anderson, twórca najlepiej kojarzony z serią Resident Evil. Nie jest to reżyser znany ze swoich doskonałych umiejętności, choć względnie dobrze opanował technikę jump scare. I nagminnie często korzysta z niej w swoich epizodach.

Niewiele lepiej prezentuje się scenariusz produkcji, przynajmniej na jej wczesnym etapie. Bohaterowie Origin zachowują się jak nastolatki z kiepskich horrorów klasy C. Większość podjętych przez nich decyzji nie ma wielkiego sensu. W jednym z odcinków trójka ocalałych wspina się po drabinie w szybie windy. Pozostali czekają na dole, aż któreś z nich dostrzega guzik tuż przy windzie. Z jakiegoś powodu żadna z postaci nie dochodzi do tego oczywistego wniosku i po krótkiej kłótni guzik zostaje wciśnięty. Z niewiadomego powodu budzi się alarm i wspinający się bohaterowie zaczynają się śpieszyć. Jak łatwo się domyśleć, dochodzi do wypadku. Problem w tym, że żadne z nich nie zobaczyło kierującej na nich windy i nie mogło obawiać się o swoje życie, ponieważ... podjechała ona od dołu i zatrzymała się poniżej.

Podobnych błędów, nieścisłości i nielogiczności jest w Origin znacznie więcej. Dlaczego więc nie mogę z czystym sumieniem odradzić oglądania produkcji YouTube Premium?

Powody są w zasadzie dwa. Po pierwsze, gdy tylko za sterami produkcji siadają inni reżyserzy, Origin od razu zaczyna grać znacznie bardziej subtelnymi elementami horrorowego rzemiosła. Mniej więcej od trzeciego epizodu serialowi momentami bliżej do thrillera psychologicznego. Brak zgody między ocalałymi i różne motywacje bohaterów tworzą mieszankę ciekawszą niż mało wyszukane podstępy „obcego”.

Bardzo ciekawym rozwiązaniem narracyjnym jest też wykorzystywany powszechnie w produkcji mechanizm retrospekcji. W każdym odcinku widzowie poznają przeszłość innej postaci, dzięki czemu zaczynają rozumieć jej wybory i charakter. Ta metoda również nie jest nowością, bo została wykorzystana w Zagubionych, ale mimo kilku nieudolnych przejść i tak znacznie podwyższa ocenę Origin. Dlaczego? Bo wykreowany we wspomnieniach bohaterów świat sprawia niezwykle ciekawe wrażenie. Opowiedziane za ich pomocą mini-historie są ciekawe i pokazują wiarygodny, choć futurystyczny ślad. Momentami czułem wręcz żal, że zamiast nich twórcy postanowili skoncentrować się na mało interesującej i całkowicie sztampowej opowieści o uwięzieniu na statku kosmicznym.

Serial Origin YouTube Premium ma w sobie niemały, choć ukryty głęboko potencjał. Momentami naprawdę trudno zrozumieć, dlaczego zamiast zrobić ciekawy serial science fiction o Ziemi przyszłości, autorzy poszli w horror. Być może wpłynęły na to braki budżetowe. Futurystyczne Tokyo przypominające połączenie Cyberpunka z Blade Runnerem robi ogromne wrażenie, ale w kolejnych epizodach skala wydarzeń zostaje znacznie ograniczona, a komputerowe efekty specjalne kują po oczach.

REKLAMA

Dlatego Origin można różnie ocenić, w zależności od tego, czego oczekujemy od takiej produkcji.

Jeżeli widzowie YouTube Premium liczyli na średniej jakości horror, to Origin nie wzbudzi w nich większych emocji - ani negatywnych, ani pozytywnych. Trudno to będzie jednak nazwać wielkim sukcesem i potwierdzeniem ogromnych ambicji szefów serwisu. Pozostaje mieć nadzieję, że kolejne seriale YouTube'a lepiej wypełnią swój potencjał. Warto na sam koniec przypomnieć jednak, że usługa YouTube Premium nie jest na ten moment dostępna w Polsce. Dzięki prostemu zabiegowi szyfrowania połączenia internetowego za pomocą VPN-u można jednak ominąć blokadę geograficzną. YouTube Premium jest płatne, ale obowiązuje w nim także miesięczny okres darmowy.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA