Wszystko wskazuje na to, że wraz z drugim sezonem "Pakt" stanie się serialem, który oglądać będę z przyjemnością i zainteresowaniem. Wystarczyły dwa odcinki - a tak naprawdę jeden - bym z niecierpliwością wyczekiwał premiery kolejnych.
Uwaga - w tekście znajduje się sporo spoilerów dotyczących drugiego sezonu serialu "Pakt".
Piotrek Grabiec oglądał pierwszy odcinek nowej serii "Paktu" przedpremierowo i, choć bez huraoptymizmu, to jednak go chwalił, twierdząc między innymi, że zapowiada się lepiej, niż pierwszy sezon. Postanowiłem więc dać serialowi jeszcze jedną szansę - poprzedni sezon, choć zrealizowany naprawdę świetnie, pod względem fabularnym jednak rozczarowywał.
I jeśli chodzi o pilot kontynuacji, zgadzam się z Piotrem - jest nieźle, ale bez rewelacji, a już na pewno bez większego zaskoczenia. Okazuje się jednak, że to nic innego, jak podpucha ze strony twórców. W pierwszym odcinku stworzono zgrabną intrygę, której wszystkie elementy idealnie się zazębiają. W drugim okazuje się, że ta misterna konstrukcja to nic innego jak domek z kart, i zburzyć może ją byle podmuch wiatru.
Piotrowi Grodeckiemu, głównemu bohaterowi serialu, udaje się doprowadzić do końca dziennikarskie śledztwo dotyczące seksafery w rządzie, w którą zamieszany jest jeden z ministrów.
Tymczasem Anna Wagner, dzięki materiałom podsuniętym jej przez Dariusza Skalskiego, ex-ministra, skutecznie dowodzi, że kancelaria premiera winna jest zaniedbań, które doprowadziły do katastrofy w bytomskiej kopalni. Dwa potężne ciosy wymierzone w rządzących wystarczają, by rozbić koalicję, przez co konieczne jest ogłoszenie przedterminowych wyborów. W tych startuje nowa partia, zyskująca błyskawiczne poparcie Odnowa, której liderami zostają Skalski i Wagner.
Do tego momentu fabuła "Paktu" jest wciągająca, ale nie rzuca na kolana. Prawdziwa jazda bez trzymanki zaczyna się potem.
Najpierw okazuje się, że dziewczyna, która oskarżyła ministra o molestowanie seksualne została przez kogoś podstawiona. Nie trzeba wyższej matematyki, by dodać dwa do dwóch - wydaje się, że tę piętrową intrygę rozgrywa Skalski, który chce wrócić do władzy i zemścić się na dawnych kolegach. Wkrótce jednak i on znajdzie się w tarapatach. Zwrotów akcji w drugim odcinku jest naprawdę sporo, a przy tym - co ważne - wszystkie są logiczne i widać, że wynikają z machinacji kogoś naprawdę potężnego i wpływowego, a nie są po prostu dziełem przypadku.
Póki co, drugi sezon "Paktu" na tle pierwszego wypada bardziej wiarygodnie. Pomógł tu zwrot w kierunku wielkiej polityki, świata zakulisowych rozgrywek i brudnych gierek, który jest po prostu autentyczniejszy, ciekawszy i lepiej osadzony w rodzimych realiach, od pociągającej za wszystkie sznurki tajnej grupy biznesmenów, gotowych się żywcem spalić, byleby ich sekrety nie wyszły na jaw.
Bardzo interesujące jest też trio najważniejszych jak dotąd bohaterów - Piotra Grodockiego, Anny Wagner i Dariusza Skalskiego. Nie przeszkadza nawet fakt, że postać Piotra jest mocno przerysowana - wydaje mi się, że codziennością dziennikarza śledczego nie są jednak pościgi samochodowe, bijatyki, zapobiegnie zamachom czy grożenie co drugiej napotkanej osobie śmiercią lub pobiciem. Ale umówmy się - gdyby tylko tkwił w papierach i przeglądał Darknet, nie prezentowałoby się szczególnie efektownie na ekranie.
Realizacyjnie "Pakt" kontynuuje godną tradycję pierwszego sezonu - zdjęcia, muzyka, wybór lokacji stoją na takim poziomie, że założę się, iż z zazdrością spogląda nań wielu filmowców z Hollywood.