Widzieliśmy smoki na Wawelu. "Ród Smoka" doskonale pasuje do Krakowa
"Ród Smoka" bez wątpienia jest największym aktualnie emitowanym hitem HBO Max. Nic więc dziwnego, że towarzyszy mu intensywna i dość brawurowa kampania promocyjna. Jedną z jej odsłon są przygotowane dla fanów atrakcje na Zamku Królewskim na Wawelu, w tym nastrojowa Smocza Jama.
Disney+ w rekordowo niskiej cenie. Subskrypcję możesz wykupić tutaj - tylko do 19.09.
"Ród Smoka" od kilku tygodni, w każdy poniedziałek, udowadnia, że HBO Max nie powiedziało jeszcze ostatniego słowa. Dalsze eksplorowanie świata Westeros stworzonego przez George’a R. R. Martina okazało się naprawdę owocne. Trwający właśnie serial przenosi nas do czasów w historii tego kontynentu, gdy Siedmioma Królestwami władał ród Targaryenów zawdzięczający znaczną część swojej potęgi smokom.
Ród Smoka w Krakowie. Jak wyszło?
I to właśnie smoki są sercem akcji promocyjnej, która rozgrywa się na Zamku Królewskim na Wawelu, oczywiście w Krakowie.
Żeby zobaczyć wystawę, trzeba udać się konkretnie na taras widokowy, z którego rozciąga się widok na Wisłę, Most Dębnicki i dom handlowy Jubilat, czyli jeden z najbardziej, obok samego Zamku Królewskiego, rozpoznawalnych budynków w tej okolicy.
Wdrapałem się na wzgórze, przeszedłem przez Bramę Herbową i dalej, aż na taras widokowy. Pierwsze, co zobaczyłem, obok naprawdę licznych grup turystów, którzy przed południem szturmowali zamek, to sporych rozmiarów zadaszenie, a pod nim Żelazny Tron. Ten znany z "Rodu Smoka" artefakt jest obwoźnym materiałem promocyjnym i podróżuje po świecie, aby kolejne rzesze fanów mogły poczuć, jak to jest siedzieć tam, gdzie władcy Westeros.
Do Polski przyjechał prosto z Hiszpanii i gdy tylko zakończy się akcja na Wawelu, pojedzie dalej. Do siedziska podszedłem z niepewnością i wątpliwościami. Znam bowiem fabułę obu seriali i wiem, jak ryzykowne jest rozsiadanie się na tronie, do którego nie ma się praw (a ja nie mam nawet pretensji!). Na szczęście siedzisko nie jest tak groźne dla fanów, jak dla tylnych części ciała króla Viserysa.
W niedalekiej odległości od Żelaznego Tronu stoi czaszka największego ze smoków rodu Targaryenów, Baleriona Czarnego Strachu. To właśnie przy niej król panujący w trakcie trwania 1. sezonu serialu odbył jedną z ważniejszych rozmów z córką. O powadze artefaktu z dawnych czasów Westeros niech świadczy fakt, że cały czas pilnuje go członek królewskiej gwardii, czyli Białych Płaszczy. Niestety, serialowe dialogi nie wchodzą w skład wystawy, chyba że liczyć ten, który miałem przyjemność słyszeć dotyczący rosnących cen nieruchomości w Królewskiej Przystani. Daję słowo, że właśnie to usłyszałem!
To jednak nie Żelazny Tron czy czaszka wielkiego gada są gwoździami programu.
Obecność "Rodu Smoka" na Wawelu nie jest przesadnie trudna do uzasadnienia. Smok Wawelski jest przecież jednym z symboli miasta, a kamienny gad mimo różnych przeszkód dalej zieje ogniem u stóp wzgórza. Jak mówi legenda, potwór miał zamieszkiwać grotę pod zamkiem, a potem stracić życie, gdy starał się ugasić siarczaną zgagę, pijąc wodę z Wisły. Co, nawiasem mówiąc, musiało skończyć się źle.
Do Smoczej Jamy można dostać się za pomocą wąskich (i dość licznych) schodków. W środku jest ciemno. Światło dobywa się z rozmieszczonych na podłodze reflektorów, rzecz jasna czerwonych. Kolejne komory wypełnione są przedmiotami mającymi przywodzić na myśl znane z książek i seriali legowisko smoków.
Wszystko to jest umowne, ale przyznam, że tak odświeżona Smocza Jama wyglądała naprawdę nastrojowo. Trudno mi powiedzieć, czy bez tych dekoracji była równie ekscytująca, bo ostatni raz odwiedziłem ją, gdy wśród moich rówieśników rządziły animacje z Polonii 1, a nie HBO. Po tym jak dorosłem, znacznie bardziej interesowało mnie to, co jest na wzgórzu, a nie pod nim.
HBO wykonało kawał dobrej roboty na Wawelu.
Muszę jednak powiedzieć, że powrót do tych kilku ciasnych pomieszczeń sprawił mi sporo radości. I to nawet nie tylko jako fanowi. Podoba mi się, jak ten legendarny Smok Wawelski może rezonować z innymi fantastycznymi bestiami z zupełnie innych światów. Zwłaszcza że Wawel traktowany jest z czcią nabożną i słuszną.
Za każdym razem przy tego typu akcjach pojawiają się pytania o to, czy tak wielki symbol i tak ważny zabytek powinien być miejscem, gdzie odbywają się wydarzenia z innych, bardziej komercyjnych porządków. Moim zdaniem: tak, o ile te zrobione są ze smakiem i mogą przysłużyć się temu miejscu. A w mojej opinii impreza zorganizowana przy okazji „Rodu Smoka” spełnia ten warunek doskonale.
Wydarzenie potrwa w dniach 19-25 września.
Publikacja zawiera linki afiliacyjne Grupy Spider's Web.
