Paradoks Cloverfield to jednorazowa przygoda Netfliksa. Następne części serii trafią do kin

Netflix sprawił swoim abonentom sporą niespodziankę, gdy w nocy z niedzieli na poniedziałek w katalogu platformy pojawił się Paradoks Cloverfield. Delikatną zapowiedź mogło stanowić dodanie do oferty pierwszej odsłony serii – Projekt: Monster, którą użytkownicy Netfliksa mogą oglądać od zeszłego tygodnia. Jednak najnowsza część nie była w żaden sposób reklamowana; jedynie podczas tegorocznego Super Bowl wyemitowano spot, który informował, że tytuł jest już dostępny w serwisie.

Według Hollywood Reporter Netflix miał zapłacić odpowiedzialnemu za serię Cloverfield Paramount Pictures ponad 50 milionów dolarów za wyłączne prawa do dystrybucji tej odsłony. Trzeba przyznać, że to bardzo dobre posunięcie ze strony wytwórni. Sprzedanie filmu przyniosło konkretny zysk, który nie byłby do końca pewny w przypadku kinowej premiery.

Wówczas studio musiałoby wydać kolejne środki na zareklamowanie obrazu i liczyć na przychylność krytyków i widzów, którzy zapłacą za bilety. Jak podaje The Wrap, wypuszczenie filmu bez wcześniejszych zapowiedzi miało przydać całości pierwiastek tajemnicy, który towarzyszył serii od momentu debiutu niemal dziesięć lat temu. Jednakże w kolejnych przypadkach Paramount jest gotowe podjąć ryzyko, którego uniknęło przy okazji Paradoksu.

Jeszcze w tym roku ma ukazać się czwarta część serii, zatytułowana Overlord. Akcja filmu ma toczyć się w czasie II wojny światowej, a konkretnie w ciągu kilku dni poprzedzających inwazję na Normandię. Oddział alianckich spadochroniarzy zostaje przerzucony za linię wroga, gdzie ma do wykonania niezwykle ważną misję. Okazuje się, że w pozornie zwyczajnej wiosce kryją się mroczne efekty. Żołnierzom przyjdzie zmierzyć się ze skutkami nazistowskich eksperymentów.