GTA

Co robicie zaraz po uruchomieniu po raz pierwszy nowej odsłony GTA? Wykonujecie pierwszą misję. Następnie? Odwiedzanie po raz pierwszy udostępnione graczowi mieszkanie. Dalej? Wsiąkacie jak gąbka w otwarty świat, kradniecie pierwsze fury oraz zanurzacie się w kapitalną ścieżkę dźwiękową, podaną jako seria wirtualnych stacji radiowych.

Największy producent kart graficznych na świecie wygadał się podczas własnej konferencji. Powstaje pytanie, czy wierzyć sygnałom wysyłanym przed Nvidię?

Gry z serii GTA to tego typu produkcje, pod które kupuje się nowe PeCety, o których rozmawia się tygodniami i po których Twój umysł nigdy nie jest już ten sam. Kiedy po seansie z grą wychodzisz poza swoją norę, jedyne co widzisz, to samochody do „pożyczenia”, alfonsów i prostytutki na ulicach oraz 997, czyli cyfry, które zawsze oznaczają kłopoty. Jeżeli masz braki we flagowych pozycjach Rockstara, nie będzie lepszej okazji do nadrobienia zaległości.

Niewielu jest developerów w branży gier video, którzy mogą liczyć na bezgraniczne zaufanie fanów i  milionową sprzedaż w kilka dni po premierze nowej odsłony. Z serią Grand Theft Auto nierozłącznie wiążą się dwa słowa: sukces i kontrowersja. Jedno zapewne warunkuje drugie, a tematyka gangsterskiego półświatka jak zawsze sprzedaje się znakomicie.

Jak chyba wielu graczy, tak i ja jestem sympatykiem serii Grand Theft Auto. Nic zatem dziwnego, że bardzo spodobała mi się decyzja Rockstara o przeniesieniu GTA III i GTA Vice City na ekrany smartfonów, choć od samego początku nie kryłem także obaw.