REKLAMA

Sadystyczni superbohaterowie kontra grupa desperatów. „The Boys” w 2. sezonie to jeszcze lepszy serial

Serial „The Boys” to największy z dotychczasowych hitów platformy Amazon Prime Video. Produkcja właśnie doczekała się trzech nowych odcinków rozpoczynających 2. sezon. Chłopaki znów stają naprzeciw Siódemki, krew leje się strumieniami, ale „The Boys” bynajmniej nie są bezmyślną nawalanką. Wręcz przeciwnie niewiele produkcji superbohaterskich decyduje się stawiać tak trudne pytania.

the boys sezon 2
REKLAMA

Premierowy sezon „The Boys” okazał się jedną z największych pozytywnych niespodzianek 2019 roku i tytułem, którego żaden fan opowieści o superbohaterach nie ma prawa zignorować. Adaptacja popularnej serii Gartha Ennisa i Daricka Robertsona stworzona dla Amazon Prime Video pod nadzorem Erica Kripkego podeszła do tego tematu jak niewiele produkcji wcześniej. „The Boys” okazało się brutalne, niepokorne, niepokojące, ale też bardzo dalekie od gloryfikowania przemocy.

REKLAMA

I trudno żeby było inaczej, gdy cały serial zaczyna się od szokującej sceny, w trakcie której dziewczyna Hugh Campbella zostaje przypadkiem zamieniona w miazgę przez pędzącego z olbrzymią prędkością A-Traina z Siódemki, czyli najważniejszej grupy superbohaterów. Przeskakujący z odrętwienia w furię Hughie (Jack Quaid) niedługo później natrafia na Billy'ego Butchera (Karl Urban) i dołącza do jego grupy zajmującej się zabijaniem „supków”.

Wydarzenia premierowego sezonu „The Boys” odbijają się w bardzo wyraźny sposób na początku kontynuacji.

W świecie z prawdziwymi superbohaterami wspieranymi w dodatku przez potężną korporację Vought pojedynek między obiema grupami nigdy nie może być do końca wyrównany. I tak oczywiście nie jest ani w 1., ani w 2. sezonie „The Boys”. Nie jest jednak tak, że wydarzenia pokazane premierowo w zeszłym roku nie odcisnęły żadnego piętna na bohaterach po obu stronach konfliktu.

Na starcie nowej odsłony Chłopaki znajdują się w stanie postępującego marazmu. Butcher zostaje oskarżony o zamordowanie Madelyn Stillwell, nie odpowiada na wezwania i być może nawet nie żyje. Z kolei Hughie znajduje się na skraju załamania nerwowego, ale jednocześnie wraz ze Starlight (Erin Moriarty) stara się ujawnić prawdę o tajemnym składniku używanego przez Vought do tworzenia superludzi.

Niewiele lepiej jest jednak też po stronie Siódemki. The Deep przeżywa wyrzucenie z grupy i coraz gorzej radzi sobie z postępującą depresją, Homelander (Anthony Starr) znika na długie dni, by dotrzymać towarzystwa nowo odkrytemu synowi, a Starlight prowadzi niebezpieczną grę z podejrzewającym ją o zdradę A-Trainem. Widzowie poznają też nowy nabytek do Siódemki, czyli aktywną w mediach społecznościowych i pyskatą nawet w stosunku do Ojczysława Stormfront. Nie ma przy tym wątpliwości, że obie grupy prędzej czy później znów staną naprzeciw sobie.

Pierwsze opublikowane na Amazon Prime Video odcinki 2. sezonu koncentrują się na wzmocnieniu relacji łączących poszczególnych bohaterów.

To w pewnym sensie świadectwo olbrzymiej pewności siebie twórców serialu Amazona. Eric Kripke i jego zespół zaufali w swoje postaci. Akcja w „The Boys” nie pędzi, bo nie musi w taki sposób zajmować bez przerwy uwagi swoich widzów. Zamiast tego jest powoli rozbudowywana, dzięki czemu najpotężniejsze momenty uderzają tym mocniej i celniej. Szczególnie wiele nowego dowiadujemy się o Niewieście i jej przeszłości, szowinistycznej ideologii Homelandera (którą ten zamierza zaaplikować swojemu synowi), a także postępującej depresji Głębi.

Temat problemów psychologicznych związanych z superbohaterską działalnością nie jest całkowicie nowy. Pojawiał się m.in. w głośnych komiksach „Mister Miracle” i „Kryzys bohaterów” od DC oraz „Moon Knight” od Marvela. Mimo to bardzo cieszy, że w „The Boys” również został podjęty. A mocne, ciekawe i niejednoznaczne momenty dostają też właściwie wszyscy pozostali bohaterowie. Właściwie tylko Queen Maeve nie dostała na razie wątku, na jaki zasługuje. Nie mam jednak wątpliwości, że scenarzyści również na nią znajdą jakiś pomysł.

Co ważne, „The Boys” to nadal serial przekraczający granice i niezwykle krwawy.

Jeżeli czekacie na więcej scen określanych przez Butchera jako „diaboliczne”, to zdecydowanie się nie zawiedziecie. W trzech otwierających odcinkach zdarzyło się jeszcze nic na poziomie Chłopaków używających strzelającego laserami z oczu noworodka, ale kilka momentów jest w stanie wręcz powalić z nóg swoją bezkompromisową brutalnością. Można też dosyć bezpiecznie założyć, że twórcy produkcji zachowali jeszcze kilka asów w rękawie na dalszą część sezonu.

REKLAMA

Warto w tym miejscu odnieść się zresztą do najnowszej kontrowersji urosłej w kontekście „The Boys”. Część „fanów” produkcji negatywnie zareagowała na taką formę dystrybucji (trzy epizody na start, a kolejne co tydzień) i zaczęła specjalnie oceniać nowe odcinki negatywnie. Bez względu na okoliczności trudno mi sobie wyobrazić sytuację, żeby prawdziwi wielbiciele jakiegoś tytuły specjalnie działali na jego szkodę, bo nie dość szybko dostają nowe odcinki. To absolutnie absurdalna sytuacja. A przy tym całkowicie niesłuszny atak, bo taki układ bardzo dobrze współgra z fabułą 2. sezonu. Pierwsze odcinki stanowią bowiem swego rodzaju wstęp do właściwej historii. Działają jak pomost łączący 1. serię z sequelem, zbliżają postaci do widzów i nakierowują emocjonalny przebieg reszty sezonu. I osobiście już nie mogę się jej doczekać.

Serial „The Boys” w całości obejrzycie na platformie Prime Video.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA