Podobno Beyonce i Kanye West zarobili więcej, niż powinni. Tidal jest podejrzany o nielegalne wspieranie artystów
Według buńczucznych zapowiedzi Tidal miał wygryźć Spotify z rynku, a przy tym znacznie lepiej traktować artystów. Serwis stworzony przez Jay-Z ma jednak kłopoty. Ruszyło dochodzenie w sprawie zawyżania statystyk niektórych płyt. Tidal miał popełnić oszustwo poprzez nielegalne wspieranie Beyonce i Kanye Westa.
Na rynku muzycznych serwisów streamingowych konkurencja jest niewiele mniejsza niż w przypadku Video on Demand. Walkę między Apple Music, Deezerem, Tidalem i Spotify wygrał ten ostatni. Nie oznacza to jednak, że wejście serwisu do Europy nie miało sensu. Część użytkowników była w stanie nawet znaleźć kilka pozytywnych nowości na Tidalu.
Założona przez rapera Jay-Z usługa miała była też odpowiedzią na coraz częstsze narzekania artystów na niesprawiedliwe traktowanie przez Spotify. W teorii serwis stworzony przez jednego z nich gwarantował lepsze traktowanie. Właśnie dlatego medialne oskarżenia o nielegalne wspieranie wybranych muzyków, aby ci zarobili więcej, niż powinni, grożą złamaniem reputacji Tidala.
Tidal oszustwo - co się stało?
W połowie zeszłego roku norweski dziennik Dagens Næringsliv przygotował artykuł, według którego firma miała zawyżać wyniki odsłuchań dwóch albumów.
Chodziło o absolutnie nieprzypadkowe płyty, bo „Lemonade” Beyonce oraz „The Life of Pablo” Kanye Westa. Obie były dostępne w serwisie na wyłączność (w przypadku Westa jedynie przez jakiś czas) i zostały przygotowane przez osoby bliskie sercu założyciela. Jay-Z i Beyonce są małżeństwem od 2008 roku, a obaj raperzy przyjaźnią się od dawna.
Według doniesień Dagens Næringsliv kwoty zapłacone przez Tidala wytwórniom Sony Music i Universal Music nie zgadzały się z liczbą odsłuchań obu albumów. Serwis oszukiwał więc albo wytwórnie, albo swoich użytkowników. Podobno ok. 1,3 mln kont na Tidalu zostało wykorzystanych do sztucznego zawyżania statystyk. Ta sama tabloidowa gazeta informowała również, że Tidal zalega z pieniędzmi wielu mniejszym wytwórniom, które często czekają na należne im wynagrodzenie długimi miesiącami. Firma od początku zaprzeczała tym informacjom. Według Tidala medialne doniesienia były częścią nagonki skierowanej przeciwko serwisowi. Wkrótce mogą się jednak nie wykaraskać z problemów.