Minęło już trochę czasu, od kiedy Andy Serkis zakończył zdjęcia do filmu „Venom 2”. W ostatnim czasie kina odżywają, duże filmy zarabiają przyzwoite pieniądze, a daty harmonogramy premier się stabilizują. I tak oto w sieci w końcu pojawił się pierwszy zwiastun superprodukcji, w której Tom Hardy powrócił do roli Eddiego Brocka.
Pierwszy „Venom” został zjedzony przez krytyków, wygłodniałych i krwiożerczych dalece bardziej, niż symbiont, ale znaczna część widowni dobrze bawiła się podczas seansu. Świadczy o tym ogromna rozbieżność w ocenach: to jeden z tych filmów, który w serwisie Rotten Tomatoes zebrał mniej niż 30 proc. pozytywnych opinii od dziennikarzy, za to podobał się ponad 80 proc. głosujących widzów (a tu możecie zapoznać się z wrażeniami Rafała Grabca).
Dodajmy, że wynik w światowym box office był dla Sony Pictures co najmniej satysfakcjonujący (866 milionów USD przy 100 milionach budżetu), zatem plany na franczyzę mogły się rozwijać i wkrótce ogłoszono sequel. Kontynuacja obrazu Rubena Fleischera, tym razem z Andym Serkisem za sterami, w USA nosi tytuł „Venom: Let There Be Carnage”
W polskich kinach film wyświetlany będzie pod tytułem „Venom 2: Carnage”. Zwiastun obejrzycie poniżej:
Fabuła ponownie zabierze nas na spotkanie z Eddiem (zawsze wspaniały Tom Hardy), który nauczył się koegzystować ze swoim przyjacielem-pasożytem, symbiontem Venomem. Na drodze Eddiego twórcy postanowili tym razem postawić jego komiksowego nemezis, kultowego arcywroga. Jest to Carnage, czyli Cletus Kasady: seryjny morderca opanowany przez czerwonego symbionta. Wygląda więc na to, że sequel — ponownie jak pierwowzór — skupi się na walce symbiontów, czyli kotłującym się na ekranie CGI (a to wszystko w miejskiej, nocnej scenerii). Przydałby się jakiś naprawdę odświeżający pomysł, żeby całość nie była powtórką z rozrywki. Cała nadzieja w wątku relacji Brocka z jego kumplem z kosmosu i jego eksploatację: jest szansa, że temat dostarczy sporo rozrywki w formie czarnej buddy-komedii. Zwiastun zdaje się to sugerować.
Jest też Woody Harrelson, co jest w porządku — i w sumie tyle. Aktor najpewniej szybko zniknie z pola widzenia, a na ekranie będzie pojawiał się przeważnie CGI-Carnage.
Tak czy siak: trzymamy kciuki.