Na HBO Max trafił gorący thriller, który podzielił widzów

Nicole Kidman na nudę nie narzeka. Właśnie kręci nową część "Totalnej magii" z Sandrą Bullock, a ostatnio występowała w "Holland" dla Prime Video, serialu "Dziewięcioro nieznajomych", netfliksowskiej "Parze idealnej". Jej nazwisko wciąż jest na szczycie, a o uwagę aktorki zabiegają twórcy z różnych stron gatunkowych. Tym razem Kidman zdecydowała się zagrać w thrillerze erotycznym o intrygującym tytule "Babygirl".

Romy Mathis (Nicole Kidman) należy do grona kobiet, które prawdopodobnie jako jedne z niewielu mogą się poszczycić tym, że przełamały płciowe stereotypy. Przeszła długą drogę w dochodzeniu na szczyt, aktualnie jest CEO dużej, bardzo dobrze prosperującej firmy działającej w handlu. Jej życie rodzinne również wydaje się dość poukładane - ma dwie fajne córki i czule wspierającego męża, Jacoba (Antonio Banderas). Romy niewątpliwie darzy go miłością, ale w tej układance brakuje pewnego puzzla, związanego z jej nie w pełni zaspokojonymi, wewnętrznymi pragnieniami. Jak się wkrótce okaże, w tej sferze sporego zamieszania dokona Samuel (Harris Dickinson), nowy stażysta, który na firmową mentorkę wybrał nikogo innego, jak właśnie główną bohaterkę.

Co ciekawe, "Babygirl" przyniosło Nicole Kidman Puchar Volpiego dla najlepszej aktorki na festiwalu w Wenecji, a także nominację do Złotego Globu. Typ historii, którą ten film porusza, nie jest ostatnimi czasy najchętniej eksplorowany przez twórców. Asekuranctwo, brak odwagi, czy może zwyczajna chęć sprawiedliwego ujęcia tematu? Możliwe, że wszystko po trochu. Na szczęście film Haliny Reijn unika większości pułapek związanych z tematyką i daleko mu do jednostronnego portretowania bohaterów.

Największe wyzwanie miała niewątpliwie Nicole Kidman, której Romy jest ulepiona zarówno z zawodowej pewności siebie, charyzmy czy wypisanej na twarzy władczości, jak i wewnętrznego wstydu, łóżkowej posuchy zastępowanej porno z udziałem dominujących mężczyzn. Kidman wzorowo gra swoją bohaterkę, ukazuje siłę i delikatność, stanowczość i uległość, pragnienia i związaną z nimi desperację. Partnerujący jej Harris Dickinson pierwszorzędnie potwierdził status jednego z najbardziej utalentowanych aktorów nowej generacji. Jego Samuel ma w sobie coś z pełnego młodzieńczego seksapilu socjopaty, którego zamiary nie są w pełni jasne, ale diabelnie charyzmatyczny Dickinson nadaje swojej postaci znacznie więcej koloru, niejednoznaczności oraz wrażliwości. Ciekawie było zobaczyć też Antonio Banderasa w niekojarzącej się z nim specjalnie roli czułego "rogacza".

"Babygirl" jest dziełem, które nie osądza swoich bohaterów, inteligentnie rozgrywa dynamikę związaną z seksem jako naturalnym i jednocześnie mogącym budzić wstyd wyrazem ludzkich potrzeb, a także równie kuszącym co niebezpiecznym narzędziem władzy i kontroli. Nie jest to film bezbłędny z góry na dół, ale po prostu solidnie zagrane, opowiedziane i zrealizowane dzieło, które warto zobaczyć.

"Babygirl" od dziś możecie obejrzeć w ramach subskrypcji platformy streamingowej HBO Max.

Więcej najnowszych informacji o ofercie HBO Max przeczytacie na Spider's Web: