Widzowie HBO Max oglądają ten film na potęgę. To obraz reżysera Nosferatu
Wspaniały film Roberta Eggersa trafił do HBO Max. Tym razem jest to coś dla fanów krwawych historii i wikińskich legend, co oznacza tylko jedno: "Wikinga" w natarciu.
Roberta Eggersa nikomu chyba nie trzeba przedstawiać - w końcu jego mrożące krew w żyłach produkcje zostają w pamięci widzów jeszcze długo po seansie. Ja miałam tak szczególnie z filmem "Lighthouse", który obejrzałam w czasie, kiedy jeszcze można go było zobaczyć na wielkich ekranach - do tej pory nie mogę otrząsnąć się z tego wyjątkowego uczucia, które mi wówczas towarzyszyło. Ciężki i tajemniczy klimat wykreowany przez filmowca za każdym razem uderza tak samo mocno.
Kiedy zatem zobaczyłam, że w HBO Max pojawił się "Wiking" Eggersa, postanowiłam zanurzyć się w świat wikińskich legend, północnego klimatu i krwawych wydarzeń. A że uwielbiam produkcje, które czerpią z nordyckich mitów, to było to coś, czego nie mogłam przegapić. I mimo że akurat ten film reżysera nie zapadł mi aż tak bardzo w pamięć, to cieszę się, że mogłam go sobie odświeżyć. Dla fanów wikingów to pozycja obowiązkowa.
Wiking Roberta Eggersa trafił do HBO Max
Pierwsze sceny "Wikinga" przenoszą widzów do 895 r. do fikcyjnego królestwa Hrafnsey, kiedy król Aurvandil (Ethan Hawke) zostaje zamordowany przez swojego przyrodniego brata, Fjölnira (Claes Bang). Całe zajście widzi syn władcy, Amleth (w młodego dziedzica wcielił się Oscar Novak), który ucieka przed ludźmi swojego wuja do wioski. Tam jest świadkiem przerażających wydarzeń, kiedy jego matka, królowa Gudrún (Nicole Kidman), zostaje porwana przez Fjölnira. Amleth decyduje się wypłynąć na szerokie wody, powtarzając sobie jak mantrę: "Pomszczę cię, ojcze! Uratuję cię, matko! Zabiję cię, Fjölnirze".
Lata później Amleth (w dorosłego wikinga wcielił się Aleksander Skarsgård) staje się berserkiem, nordyckim wojownikiem, który podczas ataku na pewną wioskę doświadcza wizji. Jasnowidzka przypomina mu o obietnicy, którą Amleth złożył swemu ojcu przed śmiercią, co doprowadza do tego, że mężczyzna postanawia pomścić króla Aurvandila. Zakrada się na statek jako niewolnik, gdzie poznaje tajemniczą Olgę (Anya Taylor-Joy).
Chociaż "Wikingowi" można zarzucić zbyt prostą fabułę (podczas seansu zastanawiałam się kilka razy, czy ja już przypadkiem nie widziałam podobnej produkcji), to jestem w stanie mu to wybaczyć. W międzyczasie można bowiem w zamian za to otrzymać zapierające dech w piersiach zdjęcia krajobrazów, mistyczne kadry i przepiękną ścieżkę dźwiękową. Wszystkie te elementy są absolutnie hipnotyzujące, przez co trudno nie wsiąknąć w tę historię.
Cała produkcja jest napakowana krwawymi i odważnymi scenami (łącznie z brutalnym smakowaniem swoich wrogów), które są jednocześnie obrzydliwe i piękne. W tej i innych scenach Eggers łączy mistycyzm z nordyckich podań z przyziemnością, sacrum z profanum, co przekłada się na wyjątkowo satysfakcjonujące sceny na ekranie. I mimo że "Wiking" nie jest najlepszym filmem reżysera "Ligthouse", to jest to z pewnością obraz, który przypadnie do gustu fanom nordyckich klimatów.
O produkcjach w HBO Max czytaj w Spider's Web:
